Powrót generała, co na własną rękę zaatakował Gruzję. Bo telefon ministra milczał


Nowy minister obrony Rosji przywrócił do służby generała, który bez akceptacji przełożonych zdecydował wprowadzić oddziały do Gruzji. Dopiero dziś na jaw wychodzą kulisy wydarzeń z sierpnia 2008. Kulisy kompromitujące byłego już ministra obrony, ale też stawiające w złym świetle obecnego premiera, a wówczas prezydenta Dmitrija Miedwiediewa.

Anatolij Sierdiukow w atmosferze skandalu stracił stanowisko ministra obrony w listopadzie ub.r. Jego następca Siergiej Szojgu przywrócił 28 stycznia do służby, przeniesionych do rezerwy w 2010 r. generałów skłóconych z poprzednikiem. Jednym z nich jest generał pułkownik Siergiej Makarow. Od 4 lutego, decyzją prezydenta Władimira Putina, rektor Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Do służby wrócił też gen. Anatolij Chruliow.

To właśnie duet Makarow-Chruliow dowodził rosyjskimi oddziałami w wojnie z Gruzją w 2008 r. Gen. Chruliow dowodził 58. Armią toczącą boje w Osetii Południowej, a jego przełożonym był dowodzący Północnokaukaskim Okręgiem Wojskowym gen. Makarow.

Generał pułkownik Siergiej Makarowmil.ru

Z Gruzją militarnie wygrali, ale kierownictwo resortu i szef Sztabu Generalnego gen. Nikołaj Makarow obciążyli ich winą za błędy i straty bojowe. Latem 2010 obaj generałowie zostali zdymisjonowani i przeniesieni do rezerwy przez min. Sierdiukowa. Oficjalnie za sprzeciw wobec wprowadzanej reformy armii. Dziś jednak okazuje się, że chodziło o okoliczności wydarzeń z początku sierpnia 2008 r.

Gdzie jest minister?

7 sierpnia 2008, godz. 16.00, prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, po kilku dniach wymiany ognia w rejonie stolicy separatystycznej Osetii Południowej, ogłasza jednostronne zawieszenie broni. Mimo to, panuje napięta sytuacja. Do sztabu 58. Armii we Władykaukazie przyjeżdża dowódca Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego gen. Siergiej Makarow.

Jak relacjonował później dowódca 58. Armii gen. Anatolij Chruliew, równo o północy zadzwonił do niego dowódca “sił pokojowych” w Osetii Płd. gen. Marat Kułachmetow (na mocy rozejmu z pocz. lat 90-tych, w Osetii Płd. stacjonowało, jako siły rozjemcze, 350 rosyjskich żołnierzy). - Anatoliju Nikołajewiczu, dopiero co dzwonił do mnie minister obrony Gruzji, poinformował mnie, że Gruzja zaczyna operację zbrojną w celu przywrócenia integralności państwa. Zaczął się zmasowany ostrzał artyleryjski. Ogień idzie po pozycjach sił pokojowych. To początek wojny – tak Chruliow relacjonował słowa Kułachmetowa.

Kwadrans później w sztabie pojawił się gen. Makarow. Otwarto pakiet z rozkazami na wypadek podobnego scenariusza. Wojsko wiedziało dokładnie, co ma robić (scenariusz ewentualnej wojny z Gruzją przygotowano dużo wcześniej na polecene Putina – co Miedwiediew przyznał dopiero w sierpniu 2012). Potrzeba było już tylko zatwierdzenia rozkazów wejścia w działania bojowe przez Moskwę.

Ze sztabu 58. Armii gen. Makarow połączył się więc z szefem Sztabu Generalnego, gen. Nikołajem Makarowem, z pytaniem o dalsze rozkazy. Ale szef sztabu miał tylko odburknąć: “Jesteście dowódcą okręgu. Wiecie co robić” i polecić podkomendnemu skontaktować się z ministrem obrony. Ale telefon Anatolija Sierdiukowa milczał (tak miało być przez niemal dobę – twierdzi szereg wysokich rangą oficerów). Nie udało się też połączyć ze zwierzchnikiem sił zbrojnych, prezydentem. Miedwiediew przebywał właśnie na urlopie. Co więcej, premier Putin też był nieosiągalny, bo przebywał akurat w Pekinie, na otwarciu igrzysk olimpijskich. W tej sytuacji gen. Makarow samodzielnie, nie czekając na akceptację zwierzchników, wydał rozkaz wejścia wojsk rosyjskich do Osetii Płd.

Paraliż dowództwa armii

Nie wiadomo, dlaczego w kluczowym momencie nie udało się połączyć z ministrem obrony. Wiadomo za to, skąd wzięły się ogromne problemy z nadzorowaniem operacji. Bo to, co się działo na najwyższych szczeblach jednej z najpotężniejszych armii świata 8 sierpnia 2008 można określić jednym słowem: chaos.

Otóż 8 sierpnia, na polecenie Sierdiukowa, i to mimo ostrzeżeń wywiadu wojskowego o rosnącym zagrożeniu wybuchu wojny, rozpoczęto przeprowadzkę dwóch kluczowych zarządów ministerstwa obrony.

Wybuch wojny zastał więc Główny Zarząd Operacyjny i Główny Zarząd Organizacyjno-Mobilizacyjny dosłownie na ulicy. Dziesiątki ciężarówek przewoziły dobytek obu zarządów do nowej siedziby. Wiadomości o wybuchu wojny wielu oficerów usłyszało z porannych serwisów telewizyjnych. Dyżurnych oficerów nie było, bo i nie było gdzie dyżurować. Specjalne systemy łączności były już wyłączone i zdemontowane w starych budynkach, a nie podłączone w nowych.

Zdaniem części byłych oficerów i analityków wojskowych, tego dnia Sztab Generalny po prostu stracił możliwość zarządzania armią. W efekcie oficerowie w Moskwie łączyli się z kolegami z Kaukazu przez zwykłe telefony komórkowe. Trzeba było improwizować – poszczególne grupy robocze szukały pomieszczeń, gdzie się dało. Głównie w siedzibie byłego sztabu sił Układu Warszawskiego.

Szef sztabu zawalił?

Pierwsza dyrektywa wysłana z Moskwy do wojsk na Kaukazie była na tyle ograniczona, że trzeba było ją szybko uzupełniać kolejną. Według pierwszego rozkazu wojska wprowadzane do Osetii faktycznie pozostawały bez osłony, bo rozkaz dotyczył tylko części sił PkOW, a naczelnik Sztabu Generalnego “zapomniał” o lotnictwie (gen. Nikołaj Makarow przestał być naczelnikiem Sztabu Generalnego w listopadzie 2012 decyzją nowego ministra obrony).

Zauważono, że siły powietrzne nie dostały rozkazu działań bojowych dopiero wtedy, gdy kolumny rosyjskie przechodzące przez wąwóz Roki znalazły się pod ostrzałem gruzińskich samolotów. Dopiero wtedy, rano 8 sierpnia, gen. Nikołaj Makarow dał zielone światło do działań bojowych lotnictwu.

W pierwszych rozkazach “zapomniano” też o wojskach powietrzno-desantowych, w efekcie, gdy rozgorzały walki, najbardziej mobilne jednostk rosyjskiej armii de facto znajdowały się na tyłach frontu, zamiast w pierwszej linii.

- Dobrze przygotowany mechanizm odparcia gruzińskiej agresji zawiódł na najwyższym szczeblu w najważniejszym momencie – mówi gen. Siergiej Makarow w filmie dokumentalnym o wybuchu wojny w 2008, który pojawił się w internecie w czwartą rocznicę rozpoczęcia walk.

Obok byłego dowódcy Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego, występują tam inni wysoką rangą generałowie: były naczelnik Sztabu Generalnego, były dowódca 58. Armii, były dowódca Sił Lądowych, były dowódca “sił pokojowych” w Osetii Płd., były dowódca Wojsk Powietrzno-Desantowych. Wszyscy oskarżają Sierdiukowa, Miedwiediewa i gen. Nikołaja Siergiejewa o niezdecydowanie i wręcz tchórzostwo w kluczowych chwilach początku wojny. Mieli oni za długo zwlekać z wydaniem rozkazu ataku na Gruzję.

Według części generałów, gdyby zdecydowano się na atak prewencyjny 7 sierpnia, uniknięto by wielu ofiar wśród cywilnej ludności Cchinwali i kontyngentu “pokojowego” Rosji. Zdaniem analityków wojskowych, gdyby Rosja z wejściem wojsk do Osetii zwlekała jeszcze 2-3 godziny, Gruzini zajęliby Cchinwali i przecięli strategiczną autostradę transkaukaską. Interwencja nie miałby wówczas sensu, a Tbilisi odbiłoby całą Osetię Płd.

"Wojna 08.08.08"

Jednak gen. Siergiej Makarow, nie czekając na decyzje z Moskwy, wydał rozkaz wkroczenia oddziałów rosyjskich do Osetii Płd. o godz. 4 rano 8 sierpnia. Pięć godzin później pancerne kolumny przejeżdżały przez tunel Roki (jedyne drogowe połączenie między rosyjskim Kaukazem Północnym a Osetią Płd.). O godz. 15 rosyjskie czołgi były już w Cchinwali.

8 sierpnia rano stosunek liczebny wojsk gruizńskich do rosyjskich “sił pokojowych” i oddziałów osetyjskich wynosił 20:1. Dobę później w Południowej Osetii było już 4 tys. Rosjan, ponad sto czołgów i pojazdów bojowych, nie mniej niż 100 sztuk artylerii i ponad 20 systemów rakietowych, w tym “Smiercz” i “Uragan”. Kolejną dobę później łącznie na froncie osetyjskim i abchaskim było 10-15 tys. Rosjan (w tym 350 żołnierzy “sił pokojowych”), 290 czołgów, ok. 1,5 tys. wozów bojowych, 2,5 tys. Osetyjczyków, 5 tys. Abchazów. Liczebnie siły Moskwy były 1,3 raza większe od armii gruzińskiej, a jeśli chodzi o sprzęt bojowy – 4,3 raza.

W ciągu pięciu dni Rosjanie złamali opór Gruzinów, naloty zniszczyły lotnictwo gruzińskie i sparaliżowały komunikację gruzińską, czołgi rosyjskie znalazły się ok. 30 km od Tbilisi. Po dyplomatycznej interwencji przewodniczącej wówczas UE Francji oraz po misji przywódców Europy Środkowej i Wschodniej z prezydentem Kaczyńskim na czele, Rosja wstrzymała działania wojenne.

Militarnie Rosja zdecydowanie zwyciężyła. Biorąc pod uwagę gigantyczną przewagę, poniosła jednak duże straty (wg oficjalnych danych ok. 70 zabitych żołnierzy, zniszczonych 8 samolotów i ok. 100 wozów bojowych i czołgów). Kierownictwo resortu obrony obwiniło za to dowódców oddziałów walczących w Osetii (stąd późniejsze dymisje Makarowa i Chruliowa). Generałowie twierdzą zaś dziś, że winni są Sierdiukow i Miedwiediew.

Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl