Zatrzymania w Hongkongu. Plany zamachu czy uciszanie opozycji?


Policja w Hongkongu zatrzymała w poniedziałek 10 osób, które podejrzewa o przygotowywanie zamachu terrorystycznego na legislaturę miasta. W tym tygodniu deputowani do parlamentu Hongkongu mają głosować nad zmianą prawa wyborczego, która przedłuży wymóg zatwierdzania przez Pekin kandydatów na szefa administracji miasta.

Władze Hongkongu przygotowują się na kolejny wybuch demonstracji w związku ze zbliżającym się głosowaniem nad proponowanymi zmianami w prawie wyborczym. Nie godzi się na nie prodemokratyczna opozycja, a ich zapowiedź na jesieni doprowadziła do największych od wielu lat demonstracji. W środę Rada Legislacyjna rozpocznie debatę nad proponowanymi zmianami, a do głosowania dojdzie najprawdopodobniej pod koniec tygodnia.

Ulicami Hongkongu w poniedziałek przeszły już pierwsze, stosunkowo niewielkie demonstracje.

Zamach bombowy udaremniony?

Dziesiątki policjantów odgrodziły teren przed budynkiem Rady. Policja przekazała mediom, że wśród 10 osób zatrzymanych w poniedziałek są członkowie ekstremistycznej grupy, nie podano jednak żadnych szczegółów. Nie postawiono jeszcze zarzutów, ale policja podejrzewa ich o przygotowywanie zamachu bombowego.

Media w Hongkongu spekulują, że niektórzy zatrzymani należą do mało znanego ugrupowania Narodowa Partia Niepodległości. Na swojej stronie na Facebooku grupa ta ostrzegła 1 czerwca, że jeśli legislatorzy zatwierdzą zmiany w prawie wyborczym, to "mieszkańcy Hongkongu powinni być psychicznie przygotowani, że będą ofiary". Strona została już usunięta.

Wśród przedmiotów, jakie zarekwirowała policja, znajdowały się tzw. maski Guya Fawkesa. Fawkes był angielskim katolikiem, który 5 listopada 1605 roku przeprowadził nieudany zamach bombowy na budynek brytyjskiego Parlamentu.

I tak decyduje Pekin

Do 1997 roku Hongkong był kolonią brytyjską, a od tamtego czasu jest specjalnym regionem administracyjnym ChRL. Warunkiem jego powrotu w obręb chińskich granic było nadanie mu szerokiej autonomii w myśl zasady "jeden kraj, dwa systemy". Lokalne władze uzyskały w ten sposób formalną autonomię polityczną oraz pełną władzę nad systemem prawnym i finansowym.

Na czele administracji Hongkongu stoi szef, który jest wybierany w wyborach pośrednich przez 1200-osobową Komisję Wyborczą. W Komisji zasiadają przede wszystkim przedstawiciele chińskiego parlamentu oraz wielkiego biznesu z Hongkongu, w rzeczywistości Pekin ma więc nad nią dużą kontrolę.

Wybrany elekt musiał być ponadto zatwierdzony następnie przez chiński parlament. W ten sposób w 2012 roku szefem administracji Hongkongu został wybrany obecny szef administracji, pro-pekiński Leung Chun-ying, który uzyskał 57,4 procent głosów.

Złamane obietnice

Proponowane teraz zmiany w prawie wyborczym dałyby pięciu milionom mieszkańców Hongkongu prawo czynnego udziału w wyborach szefa administracji. Jednak na listach wyborczych znajdą się jedynie kandydaci wskazani wcześniej przez władze centralne, wybory nadal nie byłyby więc w pełni demokratyczne, co jest źródłem bieżących protestów opozycji.

Pekin już siedem lat temu zapowiedział rozważenie dopuszczenia do bezpośrednich demokratycznych wyborów w Hongkongu w 2017 roku. Ostateczny brak zgody na nie doprowadził na jesieni do najdłużej trwających prodemokratycznych wystąpień od momentu powrotu Hongkongu do Chin.

Autor: fil,mm\mtom / Źródło: Reuters

Tagi:
Raporty: