"Szczelina jest pułapką". Warunki uniemożliwiają wydobycie zwłok z wraku


Ratownicy nie mają jak dotrzeć do miejsca katastrofy lotniczej na zboczu masywu Thunder Mountain na Alasce, w której zginęło czworo Polaków - poinformowała przedstawicielka Parku Narodowego Denali na Alasce. Akcję na razie wstrzymano.

Akcję prowadzono blisko wierzchołka masywu. W piątek ratownicy odkryli we wraku piąte ciało, którego wcześniej nie zauważono.

- Służba Parków Narodowych (NPS) zadecydowała, że wydobycie zwłok i odzyskanie samolotu jest niewykonalne z powodu warunków na zboczu, które są zbyt niebezpieczne dla ratowników. Niestety, na wysokości blisko 11 tysięcy stóp (około 3350 metrów) pogoda się nie polepsza. Większość terenu jest pokryta lodem i śniegiem, a samolot znajduje się w niestabilnej szczelinie. Miejsce katastrofy obejmuje aktywność lawinowa. Nie ma w istocie sposobu na to, aby tam dotarli ratownicy - tłumaczyła rzeczniczka prasowa NPS Katherine Belcher.

Jak wyjaśniła, strażnicy parku, którzy na miejscu katastrofy dwukrotnie przeprowadzali wstępne dochodzenie, nie byli w stanie stanąć na pewnym gruncie. Musieli badać okoliczności wypadku przymocowani do liny spuszczonej z helikoptera.

"Wydobycie ciał i odzyskanie statku powietrznego w obecnych warunkach wymagałoby niemożliwej do wykonania operacji. NPS analizuje trzy główne czynniki przy ocenie ryzyka: warunki, prawdopodobieństwo (powodzenia akcji) i stopień zagrożenia. Ze względu na wyjątkowe wyzwania związane ze stromizną terenu, szczeliną, zagrożeniem lawinowym i stanem samolotu, NPS ustaliła, że wydobycie zmarłych i / lub przetransportowanie samolotu przekracza akceptowalny poziom ryzyka we wszystkich trzech czynnikach i nie podejmie takiej próby" - stwierdza wydany w piątek komunikat.

"Szczelina, w której znajduje się wrak" jak pułapka

Samolot de Havilland Beaver (DHC-2) należał do firmy K2 Aviation organizującej przeloty turystyczne nad parkiem narodowym Denali. Jednopłatową i jednosilnikową maszynę pilotował mający blisko 40-letnie doświadczenia pilot Craig Layson.

Dokument podkreśla, że po przejściu gęstych chmur utrzymujących się przez większość tygodnia strażnicy parkowi zbadali w piątek wrak rozbitego samolotu.

Wśród zagrożeń panujących w miejscu katastrofy wymienili niebezpieczeństwo lawiny, strome zbocze pokryte śniegiem i lodem, szczeliny oraz niestabilne bloki lodu luźno związane z gruntem. Dochodziły do tego problemy związane z wrakiem samolotu, w tym wystające fragmenty poszarpanego metalu.

"Szczelina, w której znajduje się wrak, jest niebezpieczną i potencjalnie śmiertelną pułapką, nawet jeśli zdarzy się mała lawina" - głosi raport NPS.

Kadłub samolotu jest przełamany za skrzydłem, a ogon spycha maszynę w kierunku znajdującego się poniżej lodowca. Ponadto w rejonie katastrofy spadła warstwa świeżego śniegu i pokryła stok nachylony prawie pod kątem 45 stopni.

Katastrofa bez świadków

Według Belcher w tym samym czasie, kiedy doszło do katastrofy nad Thunder Mountain, latały też samoloty innych firm turystycznych. Nie było wówczas zachmurzenia. Chmury pojawiają się tam jednak bardzo szybko, co jest typowym zjawiskiem.

- Nie słyszałam, aby jakikolwiek pilot zaobserwował katastrofę, nikt mi tego nie zgłosił. Myślę, że nie było świadków, a przynajmniej nic o tym nie wiem. W przeciwnym razie skontaktowaliby się z federalnym Urzędem do spraw Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) - wyjaśniała rzeczniczka.

Na życzenie polskich władz służby parkowe nie ujawniły dotychczas nazwisk ofiar. Belcher zapewniła tylko, że nie było pośród nich dzieci.

Jak dodała, funkcjonariusze NTSB podejmą próby kontynuowania śledztwa z powietrza w celu zbadania potencjalnych przyczyn katastrofy. Jej zdaniem, nie dowiedzą się prawdopodobnie o wiele więcej niż wiadomo do tej pory.

W sobotę przedstawiciele NTSB nie odpowiadali na telefoniczne próby skontaktowania się z nimi. Nie wiadomo jeszcze zatem kiedy ogłoszą końcowy raport na temat katastrofy. Zdaniem Belcher służby parkowe nie będą już przekazywały dodatkowych informacji o wypadku.

Przedstawicielka K2 Aviation nie ujawniła, która z polskich firm turystycznych zarezerwowała przelot nad Parkiem Narodowym Denali i odesłała do NPS. Belcher nic nie było wiadomo na ten temat.

Autor: pk//now / Źródło: PAP