"Pod adresem Rosji padły oskarżenia, zanim ruszyło śledztwo". Kreml o śmierci Litwinienki


Wladze Rosji nie ufają londyńskiemu śledztwu w sprawie zabójstwa Aleksandra Litwinienki, ponieważ jeszcze zanim doszło do śledztwa, padły zarzuty pod adresem strony rosyjskiej - powiedział rzecznik prezydenta Władimira Putina Dmitrij Pieskow. W Londynie toczy się publiczne dochodzenie w sprawie byłego szpiega KGB, otrutego polonem.

Dmitrij Pieskow zabrał głos w sprawie Aleksandra Litwinienki po licznych pytaniach dziennikarzy.

Dopytywany o możliwe wyniki śledztwa londyńskiego odpowiedział. - To wewnętrzne dochodzenie Wielkiej Brytanii. Nie mamy z tym żadnego związku i nie chcemy mieć.

Rzecznik Putina przypomniał, że kiedy Aleksander Litwinienko zmarł, "pod adresem strony rosyjskiej padły oskarżenia, zanim jeszcze ruszyło śledztwo".

- Podobne oskarżenia są gołosłowne - cytuje wypowiedź Dmitrija Pieskowa rosyjska gazeta RBC.

Rzecznik dopytywany, czy Kreml ufa londyńskiemu procesowi, odpowiedział: "Nie, nie ufa".

Po wypiciu herbaty

Aleksander Litwinienko, podpułkownik radzieckiej KGB, a później FSB, który krytykował władze rosyjskie, zmarł w listopadzie 2006 r. Kilka tygodni przed śmiercią wypił herbatę w londyńskim hotelu Millennium. Ekspertyza wykazała, że w płynie znajdował się radioaktywny polon-210.

W 1988 r. Litwinienko rozpoczął pracę w kontrwywiadzie wojskowym KGB. Kilka lat później - w kontrwywiadzie wojskowym FSB. Przeciwko władzom Rosji zbuntował się w latach 90., oskarżając je o wydawanie mu rozkazów sprzecznych z prawem. Został aresztowany i umieszczony w areszcie śledczym, później zwolniony.

Mimo pisemnego zobowiązania do nieopuszczania kraju, w 2000 r. wyjechał z Rosji. Rok później otrzymał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii.

Już po zatruciu, przed śmiercią, Litwinienko oskarżył Władimira Putina o zlecenie zabójstwa. Kreml zaprzeczył, jakoby miał ze sprawą jakikolwiek związek.

Brytyjczycy uważają, że głównymi podejrzanymi w sprawie śmierci Litwinienki są rosyjski biznesmen Dmitrij Kowtun i były agent rosyjskich służb specjalnych Andriej Ługowoj. Stan zdrowia Litwinienki zaczął gwałtownie się pogarszać po spotkaniu z tymi osobami.

"Atak nuklearny na ulicach Londynu"

W Londynie toczy się publiczne dochodzenie w sprawie Litwinienki. 31 lipca jest ostatnim dniem przesłuchań.

Rosyjska agencja RIA Nowosti cytuje prawnika reprezentującego rodzinę Litwinienki Bena Emmersona, który powiedział, że wina Kowtuna i Ługowoja "nie budzi żadnych wątpliwości".

- Udowodniono naukowo, że Dmitrij Kowtun przechowywał w swoim pokoju hotelowym w Londynie roztwór polonu - mówił Emmerson.

W czwartek brytyjski prawnik policyjny Richard Horwell podkreślił w uwagach końcowych, że zastosowanie radioaktywnego izotopu mogło stanowić zagrożenie dla mieszkańców Londynu.

- Nigdy nie dowiemy się, jak niebezpieczne na dłuższą metę było narażenie na działanie polonu i jakie może przynieść skutki - wyjaśniał.

Zacytował Bena Emmersona, który sprowadzenie polonu-210 do centrum Londynu porównał do ataku nuklearnego. - Taka ocena jest uzasadniona - stwierdził Horwell.

Autor: tas//rzw / Źródło: RBC, Interfax, Reuters, RIA Nowosti

Raporty: