Po samobójstwie pielęgniarki radiowcy zabierają głos. "Nie mogę przestać o tym myśleć"

Prezenterzy deklarują, że są wstrząsnięciReuters

Obwiniani o przyczynienie się do śmierci brytyjskiej pielęgniarki australijscy prezenterzy radiowi, po raz pierwszy zabrali głos. - Niestety, dokładnie wszystko pamiętam, bo nie mogę przestać o tym myśleć - powiedziała w wywiadzie Mel Greig.

Para prowadząca program w australijskiej stacji radiowej 2DayFM zniknęła z anteny i mediów po śmierci brytyjskiej pielęgniarki w minionym tygodniu. Stacja wydała jedynie w ich imieniu komunikat, mówiący o tym, iż są wstrząśnięci i poruszeni. Na czas nieokreślony ich program zniknął z anteny. "Chcieliśmy, aby to było dowcipem" W niedzielę wieczorem para prowadzących po raz pierwszy wystąpiła publicznie, w wieczornym programie kanału Channel 7. - Moją pierwszą reakcją było pytanie, czy ona była matką? - powiedziała Mel Greig pytana o swoją reakcję na wieść o śmierci pielęgniarki. Drugi prowadzący, Michael Christian stwierdził, że jest mu bardzo przykro, ale dodał, iż nikt nie mógłby przewidzieć, że coś takiego może się wydarzyć. Zapewniał, że swoim dowcipem nie chcieli nikogo skrzywdzić i nie życzyli nikomu źle. W ogóle nie spodziewali się, że ktokolwiek będzie chciał z nimi rozmawiać.

- Myśleliśmy, że od razu się rozłączą. Mieliśmy tragiczny akcent. To od początku z założenia było głupie. Jest oczywiste, że chcieliśmy, aby to było dowcipem - tłumaczył radiowiec. Pytani o to, jak widzą swoją dalszą karierę i to, czy czują się jak ofiary nagonki, unikali odpowiedzi. - Teraz nic nie mogłoby spowodować, że poczułabym się jeszcze gorzej. Nic nie zmieni też tego, co czuję wobec rodziny tej kobiety. Jest nam ogromnie przykro z powodu tego, co ich spotkało - powiedziała Greig.

Próby kontaktu W poniedziałek w mediach wystąpił też Rhys Holleran, szef firmy, do której należy stacja 2Day FM. W wywiadzie dla radia w Melbourne zapewnił, że jego pracownicy pięciokrotnie próbowali skontaktować się z obiema pielęgniarkami z londyńskiego szpitala, aby uzyskać zgodę na emisję nagrania z ich udziałem. Jednak starania te miały nie przynieść skutku. Odpierał tym samym zarzuty niektórych ekspertów prawnych, którzy twierdzą, iż stacja 2DayFM mogła złamać przepisy, jeśli nie poinformowała pielęgniarek, że rozmowa z nimi jest nagrywana, lub jeśli nie uzyskała zgody na jej emisję. Nieudany dowcip

Afera została wywołana przez dwójkę prowadzących w środę w minionym tygodniu. Dwoje prezenterów stacji 2DayFM zadzwoniło do szpitala w którym leżała ciężarna księżna Kate, podając się za Elżbietę II i księcia Karola. Jako "dziadkowie" prosili o informacje na temat stanu zdrowia "wnusi". Pierwsza pielęgniarka w recepcji przełączyła rozmowę do swojej koleżanki. Ta poinformowała, że księżna śpi, jej stan jest stabilny i w nocy nie wydarzyło się nic szczególnego. Kilka dni później pierwszą z kobiet znaleziono nieżywą. Zdaniem brytyjskich mediów mogła popełnić samobójstwo. Policja nie komentuje tych spekulacji zaznaczając, iż wstępnie "śmierć nie została uznana za podejrzaną". Dochodzenie w tej sprawie ma się rozpocząć za kilka dni.

Autor: mk//kdj / Źródło: BBC News, Reuters, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Reuters

Raporty: