Po co USA zgoda ONZ? Weto Kremla Syrii nie obroni


Głównym sposobem, w jaki Rosja może bronić swojego sojusznika, Syrię, jest prawo do weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Kreml korzystał z tego sposobu już wielokrotnie, broniąc reżimu Baszara el-Asada przed krytyką. Teraz Rosja przestrzega, że interwencja w Syrii bez zgody ONZ byłaby "pogwałceniem prawa". USA nie muszą się tym jednak specjalnie przejmować.

Jak utrzymuje Rosja, tylko rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ może dać podstawę prawną do przeprowadzenia interwencji w Syrii. Tym samym Kreml chce zapewnić sobie sposób do storpedowania wszelkich ruchów, które mogłyby zaszkodzić Asadowi. Rosja posiada bowiem w RB ONZ prawo weta, z którego korzysta bardzo chętnie i pod żadnym pozorem nie pozwoli na rezolucje mogące zawierać choćby ślad przyzwolenia na interwencję.

Złe doświadczenia

Taka postawa wynika z tego, że Kreml już raz "sparzył się" w ostatnim czasie w podobnej sytuacji. W 2011 Rosja wstrzymała się podczas głosowania nad rezolucją dotyczącą Libii. Nie zawierała ona pozwolenia na interwencję, a jedynie zgodę na ustanowienie strefy zakazu lotów oraz "ochronę ludności cywilnej".

USA, Francja i Wielka Brytania wykorzystały to jako podstawę do przeprowadzania ataków na cele lądowe, które złamały wojsko Muammara Kaddafiego. Zdaniem Rosjan było to nadużycie zapisów rezolucji i złamanie prawa. Kreml nie chce ponownie dać państwom Zachodnim takiego wytrychu i będzie konsekwentnie wszystko wetować, tak aby obronić swojego sojusznika.

Bez władzy absolutnej

Nie jest jednak takie oczywiste, czy ewentualna interwencja bez zgody RB będzie złamaniem prawa, jak twierdzi Putin. Zdaniem Richarda Haasa, szefa think-tanku US Council on Foreign Relations, jest wręcz przeciwnie.

- Rada Bezpieczeństwa ONZ nie jest absolutnym ciałem wyłącznie uprawnionym do decydowania o tym, co jest zgodne z prawem, a co bezprawne. Z powodzeniem ominięto ją chociażby podczas interwencji w Kosowie - twierdzi Haas. Jego zdaniem nie można uznać argumentów Kremla, ponieważ jeśli je przyjąć, to pojedyncze państwo z prawem weta w RB może stać się ostateczną wyrocznią decydującą o tym co jest zgodne z prawem międzynarodowym, a co nie.

Zdaniem Haasa, można uznać, iż dostatecznym źródłem poparcia dla interwencji w Syrii będzie szeroka "koalicja chętnych", złożona z państw, które będą chciały wysłać wyraźny przekaz, iż stosowanie broni masowego rażenia jest absolutnie niedozwolone i spotka się z odwetem.

Pominięcie sparaliżowanej RB

Podczas interwencji w Kosowie źródłem silnego poparcia i legitymizacji było NATO. Podczas interwencji w Libii swojego poparcia udzieliła Liga Arabska. W przypadku Syrii ta druga organizacja również najprawdopodobniej poprze rozwiązanie siłowe, bowiem większość krajów arabskich popiera rebelię. Sojusz jest sprawą mało zainteresowany.

Idealnym rozwiązaniem byłoby uzyskanie na rzecz interwencji "błogosławieństwa" NATO i Ligi Arabskiej. Jednak jak mówi Richard Gowan, ekspert ds. polityki międzynarodowej z Uniwersytetu Nowego Jorku, to może być karkołomne zadanie dla dyplomatów. - Niektóre państwa z obu ugrupowań na pewno będą miały opory i negocjacje mogą stać się bardzo zażarte - twierdzi Gowan.

Jednak jest bardzo prawdopodobne, że Barack Obama będzie się starał uzyskać jak najszersze poparcie, aby uniknąć oskarżeń o jednostronne działanie. Być może ostatnie sygnały o gotowości USA do interwencji i przesuwaniu okrętów w pobliże Syrii, mają na celu stworzenie odpowiedniej atmosfery presji czasu i nakłonienie potencjalnych sojuszników do zajęcia zdecydowanych postaw.

Gowan sugeruje, że USA mogą spróbować odwołać się do nadzwyczajnego głosowania w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, które może dać podstawę do interwencji. Tego rodzaju rozwiązanie można oprzeć o rezolucji z 1950 roku, "Zjednoczeni dla Pokoju", która posłużyła wówczas do przezwyciężenia oporu ZSRR przed interwencją w Wojnie Koreańskiej.

- Chiny i Rosja zapłonęłyby gniewem, ale zostałyby przegłosowane w Zgromadzeniu Ogólnym, które dałoby podstawę do interwencji wobec paraliżu Rady Bezpieczeństwa - twierdzi Gowan.

Autor: mk//kdj / Źródło: Reuters, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: White House

Tagi:
Raporty: