Na uczelni padły strzały, wykładowca nie przerwał zajęć. Ruszyło dochodzenie

Źródło:
RIA Nowosti, Wiedomosti, 59.ru

Komitet Śledczy Rosji wszczął dochodzenie w sprawie działań filozofa Olega Syromiatnikowa, który nie przerwał zajęć podczas ataku na uniwersytet w Permie. Wykładowca twierdzi, że studenci "byli bezpieczni". Zajęcia się skończyły, kiedy wkroczyli funkcjonariusze oddziału specjalnego OMON.

"Kierownictwo uczelni zbiera dane o działaniach nauczycieli w dniu 20 września, w tym doktora filologii Olega Syromiatnikowa. Ostateczna ocena tego, co się wydarzyło, zostanie podana na podstawie wyników kontroli wewnętrznej i prac Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej" - przekazał w komunikacie Państwowy Uniwersytet Badawczy w Permie.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

20 września 18-letni Timur Bekmansurow dokonał zamachu na własnej uczelni, zabijając sześć osób i raniąc kilkadziesiąt. Wtargnął uzbrojony w strzelbę gładkolufową do budynku, gdzie znajdują się wydziały geologiczny i geograficzny. Później przeszedł do wydziału chemii.

Po ataku media w Permie przytoczyły relacje studentów zaskoczonych zachowaniem Olega Syromiatnikowa, wykładowcy historii literatury rosyjskiej, opublikowały także nagranie z prowadzonych przez niego zajęć w chwili zamachu.

Prośba o zgaszenie światła

Z nagrań wynika, że kilka minut po rozpoczęciu ćwiczeń do sali weszła matka jednej ze studentek. Powiedziała, że jest "nagłe zdarzenie, mężczyzna z bronią, strzelanie". Zasugerowała, że trzeba zamknąć salę. "No to zamknijcie" - odpowiedział wykładowca.

Później na nagraniu słychać serię klaśnięć przypominających wystrzały, włączył się alarm, zabrzmiał dźwięk syreny policyjnego samochodu. Przez cały ten czas zajęcia trwały. Wreszcie jeden ze studentów zapytał wykładowcy, czy można na sali wyłączyć światło, "żebyśmy nie byli widoczni". Syromiatnikow się zgodził. Upływały kolejne minuty, studenci zaczęli pokazywać wykładowcy opublikowane na portalach społecznościowych informacje o napastniku i o tym, że należy się zabarykadować w pomieszczeniach, gdzie się przebywa. W odpowiedzi na to wszystko tamten odparł: "No, bądźmy poważni: to przecież ćwiczenia".

Pukanie do drzwi

Na nagraniu kilkakrotnie ktoś pukał do drzwi sali, jednak Syromiatnikow nie otwierał. Gdy zza drzwi dobiegł głos, że to są funkcjonariusze organów ścigania, wreszcie otworzył.

- Być może to, że wykładowca nadal prowadził zajęcia, powinno było nas uspokoić, ale byłabym zdecydowanie spokojniejsza, gdybym mogła po prostu schować się pod biurkiem - opowiadała dziennikarzom jedna ze studentek.

Według relacji studentów, ćwiczenia zostały przerwane wraz z wkroczeniem funkcjonariuszy oddziału specjalnego OMON, którzy nie kryli zaskoczenia w związku z zaistniałą sytuacją i których zadaniem było ewakuowanie wszystkich obecnych w budynku.

Wykładowca: postąpiłem słusznie

Sam Oleg Syromiatnikow powiedział dziennikarzowi permskiego portalu 59.RU, że postąpił słusznie.

- Dziekan kazał mi kontynuować ćwiczenia. Zwłaszcza, że informacja (o ataku - red.) nie była oficjalna. Zachowałem spokój i kontynuowałem swoją pracę. Zamknąłem metalowe drzwi sali od wewnątrz. Nie da się ich przebić kulami. Czy byłoby lepiej, gdyby studenci spanikowali i zaczęli wyskakiwać z okien, łamiąc sobie karki? - odpowiadał pytaniem na pytania.

Komitet Śledczy Rosji wszczął dochodzenie w sprawie działań wykładowcy.

Autorka/Autor:tas

Źródło: RIA Nowosti, Wiedomosti, 59.ru