Orban: gdyby nie Węgry, Europa by upadła

W niedzielę odbędzie się na Węgrzech referendum wsWikipedia CC BY SA 3.0 | Délmagyarország/Schmidt Andrea

- My nie popełniamy błędu, którego nie można naprawić. Na zachód od naszych granic ludzie już mówią, że cofnęliby czas - oświadczył premier Węgier Viktor Orban w wywiadzie. W ten sposób skrytykował on politykę otwartych drzwi wobec migrantów. W niedzielę odbędzie się na Węgrzech referendum ws. obowiązkowych kwot relokacji uchodźców przez UE.

- Gdybyśmy nie spełnili swoich zobowiązań, Europa już by upadła. Nie można by powstrzymać (...) kapitulacji – oznajmił szef rządu pytany, gdzie według niego byłaby dziś Europa, gdyby Węgry nie sprzeciwiły się polityce otwartych drzwi. Jego zdaniem, zasługi Węgier w tej sprawie będą zapisane w podręcznikach historii.

Utrzymać Europę lub stracić

Nawiązując do niedzielnego referendum w sprawie obowiązkowych kwot relokacji uchodźców, Orban podkreślił, że stawką są w nim losy Węgier i Europy. Według niego alternatywa jest następująca: "albo utrzymamy naszą ojczyznę i Europę takimi, jakimi je kochamy, albo je stracimy", bo "inni będą w niej większością i będą ją kształtować na swoje podobieństwo".

- Widzimy na zachód od naszych granic, co się dzieje, gdy decyzje o takiej doniosłości są podejmowane bez pytania ludzi o zdanie. Tam już mówią, że cofnęliby czas. My nie popełniamy błędu, którego nie można naprawić – powiedział Orban.

Pytany, jakie są jego zdaniem największe zagrożenia związane z imigracją, odparł, że chodzi o bezpieczeństwo. Powiedział, że zmuszanie lub zachęcanie ludzi do zamieszkania w innym kraju, gdzie dotykają ich potem ciągłe rozczarowania, jest nieludzkie. - Tłum oszukanych imigrantów jest stałym źródłem konfliktów. Nie mówiąc o tym, że spośród wściekłych młodych ludzi są rekrutowani terroryści – oznajmił.

Poza tym – jak ocenił Orban – imigranci nie podzielają europejskich wartości. - Na przykład my, Europejczycy, szanujemy kobiety, patrzymy na nie jak na równoprawnego partnera – u nich są inne zwyczaje. W każdym europejskim kraju przyjęta jest monogamia, a poligamia jest karana – u nich zaś to rzecz naturalna – powiedział.

Orban: zapobiec najazdowi

Premier dodał, że utrzymanie imigrantów obciąża też gospodarkę.

Pytany, czy wyobraża sobie wspólne europejskie stanowisko w sprawie obowiązkowych kwot relokacji imigrantów, Orban odparł, że nie ma nawet zgody co do punktu wyjścia, gdyż niektórzy są zdania, że obecnej wędrówki ludów nie da się powstrzymać i wobec tego trzeba rozmieścić miliony imigrantów.

- My uważamy to za nihilizm. To tak, jak gdybyśmy z otwartymi ramionami szli do walki. Ale w wielu częściach świata udało się rozwiązać kwestię ochrony granicy. Stoimy więc na stanowisku, że musimy chronić nasze granice i zapobiec najechaniu Europy przez setki tysięcy ludzi, co więcej, powinniśmy zadbać, by nie musieli ruszać w drogę. Krótko mówiąc: udzielmy pomocy tam, gdzie jest ona potrzebna, zamiast ściągać problem do nas – powiedział Orban.

Referendum na Węgrzech

W niedzielę odbędzie się na Węgrzech referendum, w którym wyborcy będą odpowiadać na pytanie: "Czy chce Pan/Pani, by Unia Europejska mogła zarządzić, również bez zgody parlamentu, obowiązkowe osiedlanie na Węgrzech osób innych niż obywatele węgierscy?". Referendum będzie ważne, jeśli ważny głos odda w nim ponad połowa spośród 8,27 mln wyborców.

W sondażu ośrodka Zavecz Research dla portalu Index, 43,74 proc. respondentów zadeklarowało, że pójdzie na referendum i zagłosuje przecząco – o 6 pkt proc. więcej niż przed miesiącem. Twierdząco chce głosować tylko 2 proc., 1,6 proc. zamierza oddać nieważny głos, a 6,1 proc. jeszcze nie wie, jak zagłosuje.

W sumie 53,44 proc. ankietowanych zadeklarowało w tym sondażu udział w referendum, zaś 24,24 proc. (o 4 pkt proc. więcej niż przed miesiącem) zapowiedziało, że nie będzie głosować.

Skuteczna rządowa kampania

Według portalu Index, skuteczna okazała się zatem zarówno rządowa kampania przeciwko kwotom, jak i opozycyjna kampania wzywająca do bojkotu głosowania, bo w ostatnich tygodniach wzrósł zarówno odsetek chcących głosować przecząco, jak i tych, którzy nie zamierzają w referendum uczestniczyć.

Sondaż przeprowadzono w dniach 21-27 września na reprezentatywnej próbie 1000 osób. Margines błędu wynosi 3 pkt. proc.

Także opublikowany w czwartkowym numerze tygodnika "HVG" sondaż ośrodka Median wykazał ogromną przewagę osób, które chcą odpowiedzieć przecząco na referendalne pytanie. Wśród tych, którzy zadeklarowali, że na pewno wezmą udział w referendum, zapowiedziało to aż 83 proc. Twierdząco zamierza głosować 13 proc., a 3 proc. chce oddać nieważny głos.

W sondażu tym 42 proc. ankietowanych zapowiedziało, że na pewno pójdzie na referendum, a 31 proc. – że prawdopodobnie. 5 proc. oświadczyło, że jeszcze tego nie wie.

Autor: mm/kk / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY SA 3.0 | Délmagyarország/Schmidt Andrea

Tagi:
Raporty: