Ogromne manifestacje w rocznicę rewolucji. Wśród demonstrantów Polacy


Przeciwnicy i zwolennicy prawicowego rządu premiera Viktora Orbana zorganizowali we wtorek w Budapeszcie manifestacje w 56. rocznicę wybuchu antysowieckiej rewolucji. W prorządowym marszu uczestniczyło 150 tys. ludzi, w tym liczna grupa Polaków.

Antyrządową demonstrację, która zgromadziła ponad 50 tys. ludzi, zorganizował przy Moście Łańcuchowym ruch "Solidaritas". Przyłączyli się do niej członkowie obywatelskiego stowarzyszenia "Milion osób dla wolności prasy" (Milla) i zwolennicy opozycyjnej Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) z jej liderem Attilą Mesterhazym. Po raz pierwszy od wyborów parlamentarnych z 2010 r. rozproszone ugrupowania centrolewicowe i stowarzyszenia obywatelskie otrzymały autentycznego przywódcę. 44-letni Gordon Bajnai, popularny szef centrolewicowego rządu z lat 2009-2010, oznajmił, że "wraca do polityki, aby doprowadzić do zmiany rządu w wyborach parlamentarnych w 2014 roku".

"Ubóstwo, korupcja i izolacja" Deklarację byłego premiera przyjęto z entuzjazmem. Bezpartyjny Bajnai, który usiłował wyprowadzić Węgry z kryzysu, zaciągając kredyty od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i obniżając wydatki publiczne, po przegranych wyborach założył niezależny ośrodek "Ojczyzna i Postęp", zajmujący się analizą problemów politycznych. We wtorek oznajmił, że będzie "wspólnym kandydatem opozycyjnych ugrupowań politycznych i obywatelskich". - Orban zdradził ideały wolności i demokracji z 1956 roku. Węgry znalazły się w izolacji politycznej. Kwitnie korupcja, rasizm i antysemityzm. Cztery z 10 milionów obywateli żyje poniżej granicy ubóstwa - oznajmił Bajnai.

Polacy na demonstracji Zwolennicy premiera Orbana zorganizowali natomiast prorządowy marsz pokoju "Za Węgry". Podczas wiecu na Placu Kossutha deklarowali poparcie dla gabinetu, który "walczy z zadłużeniem poprzedniego lewicowego rządu kosztem wyrzeczeń społeczeństwa". W demonstracji, finansowanej przez biznesmenów i dzienniki sprzyjające rządowi, wzięła udział liczna grupa Polaków. Na transparentach napisano: "Czołgi ze wschodu w 1956, banki z zachodu w 2012", "Nie jesteśmy niewolnikami zadłużenia!".

Obchody węgierskiej rewolucji Polityczne "pokazy siły" położyły się cieniem na głównych uroczystościach, które rozpoczęły się od defilady przed pomnikiem Ofiar Pamięci Bohaterów 1956 roku na Placu Kossutha. Przedstawiciele najwyższych władz państwa złożyli wieńce na kwaterze 301 na cmentarzu Rakosferesztur, gdzie pochowano przywódców węgierskiej rewolucji. W poniedziałek około tysiąca mieszkańców Budapesztu z pochodniami w rękach przemaszerowało ulicami miasta pod pomnik generała Józefa Bema, gdzie w 1956 roku odbył się 20-tysięczny wiec poparcia dla polskich przemian, zwołany przez Węgierski Związek Pisarzy. Na czele pochodu szedł minister obrony Csaba Hende. W całym kraju odbyło się 700 rocznicowych spotkań. Na placach i ulicach Budapesztu, w miejscach walk powstańczych, w Pasażu Korwina, w Parku Varoshaza i na Bulwarach Andrassy'ego zatknięto sztandary z symbolem powstania: wyrwanym godłem komunistycznych Węgier. W wielu oknach zapłonęły świece i znicze. Przed Instytutem Polskim zaprezentowano wystawę "Rozstrzelane miasta: Poznań - Budapeszt 1956". Węgierska rewolucja wybuchła 23 października 1956 roku. 4 listopada została krwawo stłumiona przez wojska radzieckie. Budapeszt zaatakowało 16 dywizji armii radzieckiej. Czołgi oraz myśliwce burzyły i bombardowały dzielnice bronione przez powstańców. Podczas rozpaczliwej obrony Budapesztu zginęło ponad dwa i pół tysiąca Węgrów, a 20 tysięcy zostało rannych. Po upadku powstania 200 tysięcy osób opuściło swoją ojczyznę.

Autor: jk//bgr / Źródło: PAP