Obcokrajowcy zatrzymani za protesty w Chinach


Czwórka cudzoziemców z transparentami "Uwolnić Tybet" protestowała przed Stadionem Olimpijskim w Pekinie. Na placu Tiananmen trójka Amerykanów krytykowała chińską politykę rodzinną.

Protestującym na placu Niebiańskiego Pokoju, którzy przedstawili się jako katolicy i protestanci, nie podoba się polityka Pekinu, która ogranicza liczebność chińskich rodzin a niekiedy przewiduje przymusową aborcję.

Do protestu doszło, mimo że Chińczycy zapowiedzieli we wtorek ograniczenie dostępu do Tiananmen.

"Uwolnić Tybet!"

Z kolei cudzoziemcy, przedstawiciele nowojorskiej organizacji Studenci na rzecz Wolnego Tybetu, którzy przybyli pod Stadion Olimpijski, rozwinęli transparenty z napisami w języku chińskim i angielskim w obronie Tybetu.

Protest nie trwał długo, bo wszechobecna chińska policja natychmiast ich zatrzymała. Według nowojorskiej organizacji, była to para brytyjska i dwaj Amerykanie, wszyscy przybyli do Chin jako turyści.

Pekin potępia akcję

O incydencie poinformowała chińska agencja Xinhua, cytując też rzecznika chińskiego Komitetu Organizacyjnego Igrzysk Olimpijskich Sun Weide, który potępił taką "nielegalną akcję". - Jesteśmy przeciwko jakimkolwiek próbom upolityczniania igrzysk. W Chinach obowiązują określone prawa i oczekujemy, że cudzoziemcy będą je respektować - dodał.

Kilkanaście godzin wcześniej do Pekinu dotarła sztafeta z ogniem olimpijskim, który w piątek zapłonie na Stadionie Olimpijskim.

Bez wizy dla sportowca

Pekin uznał, że nie wszyscy chętni będą mogli obejrzeć ceremonię otwarcia i anulował wizę wjazdową amerykańskiemu olimpijczykowi (w igrzyskach zimowych) Joeyowi Cheekowi. Prawdopodobnie za zaangażowanie w obronę praw mieszkańców sudańskiego Darfuru, chociaż Chińczycy nie podają oficjalnego powodu odmowy.

Złoty medalista z 2006 r. w jeździe szybkiej na lodzie miał wesprzeć w Pekinie około 70 sportowców, którzy zamierzają wykorzystać igrzyska dla zwrócenia uwagi świata na sprawę ludobójstwa w Darfurze. Rząd Sudanu oskarżany przez świat o odpowiedzialność za zbrodnie w Darfurze jest jednym z głównych afrykańskich partnerów Pekinu.

Źródło: PAP, tvn24.pl