Nowy pomysł cięć w budżecie UE. "Dla Polski nie do zaakceptowania"


Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy ma przedstawić jeszcze dzisiaj nową propozycję budżetu UE na lata 2014-2020. Ma ona zakładać cięcia w wysokości około 75 mld euro. Premier Donald Tusk już oświadczył, że jest to dla Polski "nie do zaakceptowania".

Propozycja van Rompuya ma zostać wysłana do europejskich stolic dzisiaj około północy.

Lepiej, ale nie do zaakceptowania

Jak twierdzi PAP, powołując się na swoje źródła, dokument przewiduje cięcia w wysokości 75 mld euro w stosunku do wyjściowej propozycji Komisji Europejskiej, która zakładała wydatki w siedmioletnim budżecie UE wielkości około biliona euro.

Cięcia w wydatkach mają być rozłożone "bardziej proporcjonalnie", niż dotychczasowe propozycje cypryjskiej prezydencji. Mają one dotknąć rolnictwo w większym stopniu niż zakładał Cypr. Propozycja cypryjskiej prezydencji z 29 października przewidywała cięcia w budżecie UE na lata 2014-20 w wysokości minimum 50 mld euro.

- Ostatnie liczby, jakie się pojawiają, mówimy tu o propozycji Hermana Van Rompuya, nie są dla nas satysfakcjonujące - skomentował na gorąco Donald Tusk w Brukseli, gdzie uczestniczy we wtorek w PE w spotkaniu 15 państw-przyjaciół polityki spójności. Premier zaznaczył jednak, że propozycja Van Rompuya wydaje się atrakcyjniejsza z polskiego punktu widzenia od cypryjskiej. Wyjaśnił, że wprawdzie cięcia w nowej propozycji budżetu UE są większe, ale za to ich struktura jest "bezpieczniejsza z punktu widzenia polskich interesów".

- Moim zdaniem jest też bardziej wyważona z punktu widzenia Europy jako całości - oświadczył szef rządu. Dodał jednak przy tym, że zaproponowany przez Van Rompuya poziom cięć jest dla Polski nie do zaakceptowania.

Austria stoi twardo

Dyskusję na temat kształtu budżetu UE na lata 2014-2020 podgrzał kanclerz Austrii Werner Faymann, mówiąc dwuznacznie, iż zgłoszenie weta w tej sprawie byłoby "wyjściem ostatecznym", co oznacza, iż takie rozwiązanie jest dopuszczane. Zapowiedział to już 10 listopada wicekanclerz i minister spraw zagranicznych Austrii, konserwatysta Michael Spindelegger. Teraz jednak potwierdził to jego przełożony.

Po posiedzeniu rządu we wtorek w Wiedniu Faymann zapowiedział, że podczas spotkania z przewodniczącym Rady UE Hermanem Van Rompuyem w piątek będzie "zdecydowanie" bronił austriackiego punktu widzenia, czyli rabatu na wpłaty do wspólnego budżetu oraz środków na rozwój obszarów wiejskich.

Sprzeczne pozycje

KE zaproponowała w czerwcu ubiegłego roku budżet, który zakłada wydatki UE na lata 2014-20 w wysokości 1033 mld euro w tzw. zobowiązaniach i 988 mld euro w tzw. płatnościach. Dla płatników netto takich jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Holandia to za dużo, domagają się więc cięć, argumentując, że w czasach kryzysu także budżet unijny musi być bardziej oszczędny. Płatnicy netto różnią się jednak w skali swych postulatów: Niemcy i Francja domagały się dotychczas cięć w wysokości około 100 mld euro, a Wielka Brytania nawet do 180-200 mld euro. Wielka Brytania zajmuje najbardziej skrajne stanowisko spośród płatników netto, domagając się "zamrożenia" budżetu w realnych liczbach, czyli nawet bez uwzględnienia inflacji. - To by oznaczało cięcia o 14 procent w stosunku do budżetu na lata 2007-13 - powiedział szef PE Martin Schulz. Budżet wyniósłby w takim wypadku 886 mld euro na siedem lat. - KE chce budżetu w wysokości 1,1 procent unijnego PKB. Niemcy i inni płatnicy netto chcą jednego procenta PKB Unii. Oznacza to różnicę między 133 a 138 mld euro rocznie (przez siedem lat), czyli walczymy o 5 mld euro rocznie. Musimy spotkać się gdzieś pośrodku - powiedział Schulz. Tymczasem propozycja cypryjskiej prezydencji z 29 października przewidywała cięcia w budżecie UE na lata 2014-20 w wysokości co najmniej 50 mld euro w stosunku do wyjściowej propozycji KE. Fundusze z polityki wspólności dla krajów odnotowujących wzrost gospodarczy, takich jak Polska czy Słowacja miałyby zostać znacznie obcięte, celem większe wspomożenia krajów w kryzysie, na przykład Grecji i Portugalii. Gdyby propozycja cypryjska została przyjęta przez państwa i Parlament Europejski, Polska mogłaby stracić około 4,3 mld euro w samych funduszach spójności.

Autor: mk//gak / Źródło: PAP

Raporty: