Czerwony Październik i wirująca rakieta. Co mówią nowi świadkowie ws. MH17

"Spiegel": to Rosjanie zestrzelili boeinga lotu MH17
"Spiegel": to Rosjanie zestrzelili boeinga lotu MH17
archiwum TVN24
Samolot został zestrzelony ok. 20 km od wsi Krasnyj Oktjabrarchiwum TVN24

Pocisk leciał na bardzo niskim pułapie, a więc został wystrzelony gdzieś w pobliżu. W pobliżu wsi opanowanej przez rebeliantów - to główny wniosek płynący z relacji mieszkańców Donbasu, do których dotarł Reuters. Reporter agencji rozmawiał z czwórką mieszkańców wsi Krasnyj Oktiabr, leżącej niedaleko miejsca zestrzelenia malezyjskiego boeinga. Ich słowa potwierdzają, że samolot zestrzelono z rosyjskiej wyrzutni rakietowej Buk stojącej na terenie kontrolowanym przez rebeliantów.

Reuters dotarł do świadków, którzy twierdzą, że pocisk, który zniszczył malezyjski samolot, przeleciał chwilę wcześniej tuż nad ich głowami. To najmocniejsze jak dotąd zeznania świadczące o odpowiedzialności rebeliantów za zestrzelenie boeinga.

Zaprzeczają sugestiom Moskwy, że malezyjski boeing został zestrzelony przez ukraińskie wojsko. Kijów i Zachód twierdzą, że to rebelianci zestrzelili samolot, używając rosyjskiego systemu rakietowego Buk. Do zestrzelenia samolotu doszło 17 lipca 2014 r. Wszyscy na pokładzie boeinga - 298 osób - zginęli.

Dotychczas nagrania wideo, zdjęcia i zeznania mieszkańców wskazywały, że system Buk został dostarczony do opanowanego przez rebeliantów miasta Sniżne w dniu 17 lipca i jakiś czas potem został stamtąd zabrany. Nigdy nie ustalono jednak precyzyjnie pozycji systemu rakietowego w momencie zestrzelenia samolotu.

Czerwony Październik

Siedem kilometrów na północ od Sniżnego znajduje się wieś Krasnyj Oktiabr (pol. Czerwony Październik). Od lipca 2014 r. dostęp do niej był utrudniony z powodu toczących się w tym rejonie walk. Reporter Reutersa dotarł do Krasnego Oktiabra dopiero w lutym.

Jeden z mieszkańców wsi powiedział Reutersowi, że bateria rakietowa stała na polu niedaleko wsi w dniu, w którym Boeing 777 linii lotniczych Malaysia Airlines, lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur, runął na ziemię. Taką lokalizację potwierdził anonimowo były rebeliant - twierdzi Reuters.

Zeznania czworga mieszkańców wsi Krasnyj Oktiabr, która była w lipcu i jest do dziś kontrolowana przez rebeliantów, są ważne, bo wskazują, że przelatując nad miejscowością, pocisk był we wczesnym stadium lotu. To zaś oznacza, że musiał być wystrzelony z pobliskiego rejonu, który był opanowany przez rebeliantów.

"Leciała cały czas wirując"

Widziałam jak leciała, leciała tuż nade mną. Z tej strony. Zobaczyłam dym na niebie, potem usłyszałam wybuch i zobaczyłam wielki niebieski obłok dymu. Olga Krasilnikowa

17 lipca po południu Walentyna Kowalenko kopała ziemniaki w ogrodzie. - Coś przeleciało, najpierw myśleliśmy, że to samolot spadał. Ale to była rakieta - mówi 45-letnia kobieta. Jej 14-letnia córka Anastazja twierdzi, że widziała, jak rakieta leci nad wsią, a potem w oddaleniu zobaczyła wybuchający samolot.

30-letnia Olga Krasilnikowa też utrzymuje, że widziała rakietę między godziną 16. a 17. - Widziałam jak leciała, leciała tuż nade mną. Z tej strony - mówiła kobieta dziennikarzowi Reutersa, wskazując obrzeża wsi. - Zobaczyłam dym na niebie, potem usłyszałam wybuch i zobaczyłam wielki niebieski obłok dymu - dodała.

Moja matka i ja byliśmy na podwórku, gdy to się stało. Był taki huk, że aż odruchowo przysiedliśmy, nogi się pod nami ugięły. Byliśmy wtedy ciekawi i natychmiast pobiegliśmy za dom, żeby zobaczyć, co się dzieje. Tam była rakieta, leciała cały czas wirując i wtedy coś w rodzaju jej części oddzieliło się, i wtedy, gdzieś w stronę Łutugina i Torezu, zobaczyłem jak samolot rozpada się w powietrzu. Potem dowiedzieliśmy się, że to był boeing. Piotr Fiedotow

- Moja matka i ja byliśmy na podwórku, gdy to się stało - mówi Piotr Fiedotow. - Był taki huk, że aż odruchowo przysiedliśmy, nogi się pod nami ugięły. Byliśmy wtedy ciekawi i natychmiast pobiegliśmy za dom, żeby zobaczyć, co się dzieje - mówi 58-latek. Co zobaczyli?

- Tam była rakieta, leciała cały czas wirując i wtedy coś w rodzaju jej części oddzieliło się, i wtedy, gdzieś w stronę Łutugina i Torezu, zobaczyłem jak samolot rozpada się w powietrzu. Potem dowiedzieliśmy się, że to był boeing - mówi Fiedotow. Według Reutersa parabola lotu, jaką opisał świadek, jest typowa dla systemu Buk.

Boją się mówić

W rozmowie z Reutersem Fiedotow najpierw powiedział do kamery, że pocisk został wystrzelony z terytorium kontrolowanego przez Ukraińców. Zaraz potem, po wyłączeniu kamery, powiedział, że z pobliskich terenów rebelianckich. Pytany, dlaczego najpierw powiedział coś przeciwnego, odpowiedział, że boi się rebeliantów.

Fiedotow pokazał też miejsce na polu 1,5 km od wsi, na którym miała stać wyrzutnia, z której wystrzelono pocisk.

Były "żołnierz" batalionu Wostok, który ze względów bezpieczeństwa poprosił Reutersa, żeby przedstawiać go jako Igor, potwierdził agencji, że bateria Buk stacjonowała w Krasnym Oktiabrie 17 lipca, a on sam też był w pobliżu. Były rebeliant zaprzecza jednak, że stąd wystrzelono pocisk, który zniszczył boeinga. Igor mówi, że zadaniem baterii było odstraszanie ukraińskich samolotów Su-25 od ataków na cele separatystów w tym rejonie. Twierdzi, że pocisk został wystrzelony pół godziny przed upadkiem boeinga, w stronę ukraińskiego myśliwca, zmuszając go do wycofania się.

Zasięg się zgadza

MH17 runął na ziemię około godz. 16.20 lokalnego czasu. Największe skupisko szczątków maszyny zostało znalezione koło wsi Hrabowe, ok. 20 km od Krasnego Oktiabra. Jak przypomina Reuters, starsze pociski Buk mają zasięg ok. 25-35 km, zaś najnowsze mogą trafić cel na dystansie do 45 km. Biorąc pod uwagę fakt, że pocisk - sądząc z relacji mieszkańców nisko lecący - musiał zostać wystrzelony z pobliża wsi Krasnyj Oktiabr, nie da się wykluczyć, że właśnie tam stała bateria odpowiedzialna za zestrzelenie boeinga.

Ministerstwo obrony Ukrainy nie chce komentować tych ustaleń agencji. Z kolei jeden z liderów rebeliantów Andriej Purgin utrzymuje, że separatyści nie mieli wtedy żadnej broni zdolnej do trafienia samolotu na tak wysokim pułapie. - W większości posługiwaliśmy się ręcznymi wyrzutniami. Ich zasięg to góra 4 km - twierdzi Purgin.

Autor: //gak/kwoj / Źródło: Reuters

Tagi:
Raporty: