"Nikt ich nie ostrzegł, że tak się stanie". Tysiące Rosjan utknęło za granicą

Z powodu pandemii koronawirusa tysiące Rosjan utknęło za granicą i nie może wrócić do kraju – podał w czwartek dziennik "Kommiersant". Jak napisał, z największymi problemami rosyjscy turyści zetknęli się w państwach Ameryki Łacińskiej i Azji Południowo-Wschodniej.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO

"Ksenija Tabasznikowa, dziennikarka i fotografka z Kemerowa (w azjatyckiej części Rosji – red.) utknęła wraz z mężem w Peru. Jak mówiła, kiedy wyjeżdżali z Rosji pod koniec lutego, nikt ich nie ostrzegł, że tak się stanie. 16 marca, przybywając na lotnisko w Limie, nie byli w stanie nawet dotrzeć do stanowiska swojej linii lotniczej: wojskowi w hełmach, z przezroczystymi tarczami ochronnymi i bronią w rękach odcięli część terminalu i nakazali pasażerom, by opuścili lotnisko. Dzień wcześniej peruwiańskie władze postanowiły zamknąć z innymi krajami łączność powietrzną, morską i naziemną" – opisuje historię Tabasznikowej dziennik "Kommiersant".

Rosjanka zwróciła się o pomoc do ambasady Rosji w Limie. "Wszystko rozumiemy. Jednak obecnie setki rosyjskich turystów na całym świecie znajdują się w podobnej sytuacji" – napisano w odpowiedzi.

"Mamy lunch"

Tabasznikowa postanowiła udać się osobiście do ambasady. Nie mogła jednak wejść do środka. "Męski głos z domofonu przy bramie powiedział: nie ma nikogo, mamy lunch" – żaliła się "Kommiersantowi" Tabasznikowa.

Dziennikarka i jej mąż opublikowali nagranie nieudanej wizyty w placówce i wrzucili je do mediów społecznościowych, oznaczając między innymi rzeczniczkę rosyjskiego MSZ Marię Zacharową. Ta zareagowała szybko, pytając ich: gdzie to jest?

Po kilkudziesięciu minutach z turystami skontaktował się przedstawiciel rosyjskiego konsulatu w Peru. Poradził, w jakich hotelach mogą się zatrzymać. Jak pisze "Kommiersant", doba pobytu kosztuje ich 50 dolarów dziennie. I nie wiadomo, ile jeszcze czasu będą musieli tam spędzić.

"Kommiersant" szacuje, że w Peru, gdzie do 19 marca odnotowano 234 przypadki zakażenia koronawirusem, utknęło blisko 200 rosyjskich turystów.

Problemy z dotarciem do domu mają także Rosjanie, którzy utknęli w krajach Azji Południowo-Wschodniej.

KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. CZYTAJ RAPORT

Bilet na lot innej linii

Prawnik z Moskwy Rusłan Chanidze miał opuścić Sri Lankę 24 marca. Linie lotnicze poinformowały go jednak, że lot został odwołany. W rosyjskiej ambasadzie usłyszał radę, by kupić bilet na lot innej linii, który jest droższy.

- Ukraińcy są stąd zabierani. Jesteśmy obywatelami wielkiego kraju. Niech nam pokażą, że mogą pomóc nie tylko słowami, ale także działaniami. Niech zorganizują loty na koszt państwa – mówił Chanidze "Kommiersantowi".

Na Filipinach utknęło ponad 300 Rosjan. Przedstawicielka rosyjskiej ambasady w tym kraju pisała na Facebooku, że sytuacja jest "bardzo trudna". Dyplomaci próbują zebrać ludzi z odległych miejsc, by móc ich - w sposób zorganizowany – wywieźć z Manili. Kwestia specjalnego lotu z Moskwy w celu ewakuacji rosyjskich turystów ma zostać rozstrzygnięta w ciągu kilku najbliższych dni.

Rosyjski Związek Przemysłu Turystycznego szacuje, że rosyjscy turyści z powodu koronawirusa utknęli we wszystkich krajach, które wstrzymały ruch lotniczy. Ile może być takich osób?

Według Federalnej Agencji Turystyki za granicą jest obecnie około 100 tysięcy turystów z Rosji. W kwestii powrotu wielu z nich może liczyć na wsparcie organizatorów wycieczek. To nie dotyczy jednak osób, które przebywają w krajach, gdzie z powodu koronawirusa zostały zawieszone połączenia.

"Liczba takich Rosjan jest wciąż szacowana, zwłaszcza, że wielu z nich podróżuje samodzielnie. W Rosyjskim Związku Przemysłu Turystycznego twierdzą jednak, że takich osób są tysiące" – napisał "Kommiersant".

Czytaj także: