Niemiecki biskup pod ostrzałem. Zbudował sobie siedzibę za 31 mln euro


Katolicy z Hesji wzywają biskupa z Limburga do rezygnacji ze stanowiska po tym, jak na jaw wyszło, że zbudował sobie siedzibę za 31 milionów euro. Pierwotnie rezydencja kosztować miała 5,5 mln euro.

Franz-Peter Tebartz-van Elst, biskup diecezji Limburg, w ubiegłym miesiącu został poddany kontroli przez wysłannika z Watykanu po tym, jak poskarżyli się na niego parafianie. Przekonywali oni, że biskup wybudował sobie siedzibę, która jest zbyt wystawna jak na duchownego. - To po prostu nie jest katolickie - mówili wierni. - Kościół powinien być skromny. Nie żyjemy już w Średniowieczu - dodawali.

Jak powiedział Christoph Hefter, świecki członek rady diecezji, koszt budowy siedziby jest "szokujący", a przedsięwzięcie biskupa stoi w sprzeczności z naukami papieża Franciszka, który zaleca duchownym skromność i umiarkowanie. Postępowanie duchownego nazwał "niegodnym".

Teraz finanse Tebartza van Elsta zostaną skontrolowane przez komisję powołaną przez niemiecki Episkopat. Ostateczny raport ma powstać w ciągu dwóch miesięcy.

"Wystarczy. Chcemy, by odszedł"

Rzecznik diecezji w Limburgu Martin Wind powiedział, że biskup poprosił wiernych o cierpliwość i zaufanie i jest gotów współpracować z Watykanem. Po wizycie papieskiego wysłannika dodał, że żałuje "jakiejkolwiek lekkomyślności i złej oceny sytuacji" z jego strony. W rozmowie z gazetą "Bild" bronił się jednak mówiąc, że chodziło o budowę kilku budynków, a on musiał wziąć pod uwagę m.in. zalecenia konserwatora zabytków.

Kampanię nawołującą biskupa do ustąpienia ze stanowiska prowadzi przewodniczący centrum wspólnotowego katolików z Frankfurtu nad Menem. - Chcemy, by odszedł. Wystarczy tego - z 31 milionami za budowę przekroczył czerwoną linię - uważa Patrick Dehm.

Luksusowy lot

Jak jednak podał "Der Spiegel", gigantyczne koszty budowy rezydencji to jeszcze nie wszystko. Prokurator z Hamburga nakazał sprawdzenie, czy Tebartz-van Elst nie skłamał pod przysięgą we wrześniu ubiegłego roku w oświadczeniu przesłanym do sądu.

Chodzi o proces, który duchowny wytoczył "Spieglowi" za pomówienie. Gazeta napisała, że biskup udał się w podróż do Indii pierwszą klasą, czemu duchowny zaprzeczył w oświadczeniu napisanym pod przysięgą, co zmusiło "Spiegla" do opublikowania sprostowania.

Autor: /jk / Źródło: Reuters, Deutsche Welle