Nie przyznaje się do zbrodni wojennych


Oskarżenia o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości to "kłamstwo", oznajmił były prezydent Liberii Charles Taylor przed specjalnym trybunałem ds. Sierra Leone w Hadze.

61-letniemu obecnie Taylorowi - który od stycznia 2008 roku jest sądzony w związku z rolą, jaką odegrał w wojnie domowej w sąsiednim Sierra Leone - postawiono 11 zarzutów, m.in. morderstw, gwałtów i wykorzystywania dzieci jako żołnierzy.

Według oskarżenia Taylor, który był prezydentem Liberii od 1997 roku, wspierał rebeliantów ze Zjednoczonego Frontu Rewolucyjnego (RUF) w Sierra Leone, dostarczając im broń i amunicję w zamian za dostęp do zasobów, głównie diamentów.

Walczące z bronią dzieci były odurzane narkotykami, żeby znieczulić je na popełniane przez nie czyny.

Konflikt lat 1991-2002 w Sierra Leone kosztował życie 120 tys. ludzi.

Nie przyznaje się do winy

Taylor nie przyznał się do żadnego z postawionych mu zarzutów. - To bardzo, bardzo smutne, że dezinformacja, kłamstwa i pogłoski o oskarżeniach kojarzą mnie z wizerunkiem mordercy, terrorysty i gwałciciela - oświadczył.

Przedstawiając się powiedział ponadto, że "przez całe życie walczył o to, co uważał za słuszne i zgodne z interesem sprawiedliwości".

Proces Taylora przeniesiono ze stolicy Sierra Leone, Freetown, do Hagi, żeby uniknąć destabilizacji w regionie. Z tego powodu były liberyjski prezydent jest sądzony w pomieszczeniu wynajmowanym od Międzynarodowego Trybunału Karnego. To pierwszy z afrykańskich przywódców sądzonych za zbrodnie wojenne.

Wyroku można się spodziewać w połowie 2010 roku.

Źródło: PAP