Nie kamikadze, a wolontariusze. Na ochotnika do Fukushimy


Setki starszych Japończyków zgłosiły się na ochotnika do pracy w uszkodzonej elektrowni Fukushima w Japonii. Chcą pomóc młodszym kolegom, a nawet ich zastąpić. Nazywani są "kamikadze" lub "oddziałem samobójców". Oni sami mówią: Jesteśmy wolontariuszami.

Po trzęsieniu ziemi w Japonii, jeszcze w kwietniu, powstał specjalny oddział ochotników, złożony z inżynierów powyżej 60. roku życia. Do tej pory zgłosiło się ponad 1300 osób. 274 zostały uznane za spełniające warunki do ewentualnej pracy w uszkodzonej elektrowni.

Wolontariusze mają zastąpić młodszych inżynierów i mechaników, którzy walczą o to, by udało się wygasić pozostałe trzy, rozszczelnione przez trzęsienie ziemi, reaktory. Rząd Japonii początkowo był niechętny inicjatywie. Jednak po ostatnich doniesieniach na temat skażenia dał wolontariuszom zielone światło. Najprawdopodobniej zaczną oni pracę pod koniec czerwca.

"Musimy być odpowiedzialni za to, na co pozwoliliśmy"

W Tokio odbyło się właśnie zebranie ochotników. Wielu z nich podczas spotkania mówiło, że odbudowa elektrowni to obowiązek ich pokolenia. - To my pozwoliliśmy na zbudowanie tej siłowni. Powinniśmy zatem wziąć odpowiedzialność za zakończenie tego kryzysu - powiedział rzecznik grupy, 63-letni Shinobu Naito.

- My, starsi ludzie, jesteśmy postrzegani jako ci, którzy wegetując na swojej emeryturze okradają społeczeństwo. Teraz mamy możliwość, żeby spłacić nasz dług wobec osób płacących podatki - dodaje. 74-letni Kazuo Yamakishi, z zawodu nauczyciel.

Nie chcą być kamikadze

- Jest duże ryzyko, że obecni, wciąż młodzi pracownicy elektrowni w Fukushime, mogą zachorować na raka mając 40, 50 lat. Oni sprzątając elektrownię musieliby zmagać się ogromnym strachem o swoje zdrowie. My już nie musimy. To niesprawiedliwe, gdy jesteśmy nazywani "kamikadze" lub oddziałem samobójców. Kamikadze byli żołnierzami, którzy otrzymywali rozkazy. My jesteśmy wolontariuszami - dodaje jeszcze inny.

Wolontariusze nazywani są "nowymi kamikadze", co jest nawiązaniem do pilotów wojskowych z czasów II wojny światowej. - To dla nas trudne. Oni musieli robić, co im kazano. My jesteśmy ochotnikami - sprzeciwiają się wolontariusze.

Źródło: Reuters