NATO tworzy plan obrony przed Rosją. W Polsce 4,5 tys. Amerykanów?


Zwiększenie siły rażenia lotnictwa, więcej okrętów na Bałtyku i Morzu Czarnym, być może kilka tysięcy żołnierzy z USA w Europie Wschodniej. Taki plan działań NATO wobec zagrożenia ze strony Rosji przedstawia w rozmowie z "New York Timesem" gen. Philip Breedlove, dowódca sił NATO w Europie.

Plan działań NATO wzdłuż wschodniej granicy Sojuszu wobec zagrożenia ze strony Rosji będzie zakładał uzbrojenie myśliwców zdolnych do niszczenia celów wroga, zwiększenie aktywności marynarki wojennej na Morzu Bałtyckim i pojawienie się na stałe floty NATO na Morzu Czarnym. Być może też dojdzie do przerzucenia z USA do Polski, Rumunii lub krajów bałtyckich 4,5 tys. żołnierzy z jednej z największych amerykańskich baz wojskowych.

Wszystko to reakcja na koncentrację wojsk po rosyjskiej stronie.

Rosjanie mają wzdłuż granic z Ukrainą rozmieszczone helikoptery, myśliwce, dywizje pancerne, artylerię, komandosów i szpitale polowe.

"To bardzo duża i świetnie wyposażona grupa jak na manewry. Sądzimy, że może wyruszyć w ciągu 12 godzin od otrzymania rozkazu" - tłumaczył w rozmowie z dziennikiem Breedlove, odnosząc się do swojego środowego komunikatu mówiącego o tym, że Moskwa byłaby w stanie zająć wszystkie wyznaczone cele na Ukrainie w ciągu 3-5 dni.

NATO musi wiedzieć, że Rosja użyje zakazanej broni

Generał podkreślił, że na Ukrainie tamtejsze wojska nie potrafiłyby powstrzymać wroga. - Mają wiele możliwości i mogą podjąć taką decyzję, jaką chcą - określił potencjalne działania sił rosyjskich.

Breedlove zwrócił też uwagę na to, że w styczniu Rosja wykonała test pocisku rakietowego wystrzelonego z ziemi, prawdopodobnie łamiąc tym traktat pomiędzy ZSRR i USA z 1987 r. zakazujący takich działań.

Generał podkreślił, że Pentagon bada tę sprawę, bo chce wiedzieć, czy był to pocisk średniego zasięgu. Amerykańscy wojskowi nie są tego pewni, ponieważ instalacje rakietowe do pocisków krótkiego zasięgu są bardzo podobne, a wystrzelenie tej pierwszej byłoby złamaniem ww. porozumienia.

Tak czy inaczej - stwierdził gen. Breedlove - należy założyć "użycie broni rakietowej średniego zasięgu na obszarze kontynentu europejskiego". Jest to "narzędzie, z jakim trzeba będzie się zmierzyć" w razie agresji na Ukrainę.

"Nie potrafię osądzić, jak Sojusz na to zareaguje, ale będzie musiał wziąć to pod uwagę i użycie tej broni nie pozostanie bez odpowiedzi" - powiedział wojskowy, cytowany przez "NYT".

Jak Rosja zajęła Krym

Breedlove wyjaśnił też, jak przebiegała rosyjska inwazja na Krym.

Po tym, jak pod pozorem przeprowadzania ćwiczeń, duże oddziały wojska zaczęły się przemieszczać na półwysep, Rosjanie odczekali "w ukryciu" tylko do momentu, w którym mogli rozwinąć swoją infrastrukturę techniczną w regionie. Wtedy - wskazał generał - przecięli wszystkie kable telefoniczne pomiędzy Ukrainą i Krymem i rozpoczęli wojnę cybernetyczną z Kijowem, by odizolować półwysep. W ten sposób dowództwo ukraińskiej armii w Kijowie straciło kontakt z oddziałami na Krymie.

Kryzys na Ukrainie

Amerykańska brygada w Polsce?

To, co martwi jednak w obecnej sytuacji dowódcę NATO w Europie bardziej niż same działania Rosji na froncie, które były jednak konwencjonalne, to gotowość tej armii do przeprowadzenia "natychmiastowych" szeroko zakrojonych manewrów i postawienie wojska w stan pełnej gotowości bojowej.

"Musimy się zastanowić, co to dla nas oznacza. Co oznacza w sferze geopolitycznej to, że mamy kraj, który potrafi wystawić tę gotową do działania siłę jaka przekroczyła granice suwerennego państwa" - powiedział Breedlove.

Głównodowodzący siłami NATO w Europie ma do 15 kwietnia stworzyć ze swoim zespołem plan działania wobec ewentualnej rosyjskiej inwazji na terytorium krajów-członków Sojuszu.

W przypadku sił powietrznych uwzględnione zostaną loty patrolujące uzbrojonych myśliwców wzdłuż całej wschodniej granicy NATO oraz umieszczenie sił zdolnych do ataku i zniszczenia celów naziemnych po stronie wroga.

Działania na morzu mają oznaczać zwiększenie obecności wojsk NATO na Bałtyku oraz jej pojawienie się na stałe na Morzu Czarnym.

Generał Breedlove nie wykluczył też, że w krajach bałtyckich albo w innym kraju regionu pojawiłaby się też na stałe amerykańska brygada licząca 4,5 tys. żołnierzy stacjonująca w bazie Fort Hood w Teksasie.

15 lat Polski w NATO

Autor: adso//gak / Źródło: "New York Times"

Tagi:
Raporty: