Nabijają studentów w butelkę

Nabijają studentów w butelkę
Nabijają studentów w butelkę
tvn
Nabijają studentów w butelkętvn

W Ameryce ogarniętej kryzysem szanse na dobrą pracę dla studentów z Polski maleją z miesiąca na miesiąc. Odczuli to dotkliwie polscy studenci, którzy zostali nabici w przysłowiową "butelkę"

W zeszłym roku z programu Work & Travel czyli "Pracuj i Podróżuj" skorzystało 22 i pół tysiąca polskich studentów. Każdorazowo za samo załatwienie pracy w USA płacili od 2 do 3 tysięcy złotych. Razem z kosztami wizy i przelotu wydatki dochodziły nawet do 6 tysięcy. Dopiero na miejscu okazywało się, ze praca nie jest taka jak być powinna, albo jej wcale nie ma.

"Nikt o nas nie wie"

Agata Szakiel, studentka z Polski: - Musieliśmy sami sobie znaleźć pracę, dlatego że przyjechaliśmy do marketu i okazało się, że nikt o nas nie wie - mówi zdenerwowana studentka.

Kierownictwo tego supermarketu wydało nawet oficjalne oświadczenie, w którym stwierdza, że trzydziestu studentów z Polski wysłano tu “przez pomyłkę”. Studenci zostali bez noclegu, pracy i pomocy, bo firma Youth Travel Polska, która ich tu wysłała - zniknęła. W warszawskim biurze firmy urzęduje już inna firma.

Przejechał się na... rikszy

Maciek, student z Poznania, miał zarabiać średnio osiem dolarów na godzinę pracując jako rikszarz jedynie 40 godzin w tygodniu. Dopiero w Atlantic City okazało się, że rikszarz musi zapłacić ponad 100 dolarów za wyrobienie identyfikatora i co tydzień musi płacić 150 dolarów za wynajem wózka.

- Nie było mowy na ten temat, że za każdy dzień musimy płacić za wynajęcie rikszy i nasze zarobki są uzależnione od tego, ilu klientów w ciągu dnia uda nam się złapać - mówi Maciek.

Studentów – rikszarzy do Atlantic City wysłała firma Guliwer, która winę za rozbieżności między umowami a rzeczywistością zrzuca na swoich amerykańskich partnerów. - Deklarujemy pomoc, deklarujemy chęć wyjaśnienia kolejnych sytuacji. Mam nadzieję, że nie będzie już to miało miejsca - mówią w biurze.

W razie kłopotów do konsula

W takiej sytuacji studenci mogą liczyć na siebie albo na nasze konsulaty. Piotr Paszkowski, rzecznik MSZ, radzi: - Zalecamy wszystkim, którzy udają się do Stanów Zjednoczonych w obrębie programu Work & Travel, aby zaopatrzyli się na wszelki wypadek w dane teleadresowe naszych konsulów. Są one umieszczone na naszej witrynie internetowej msz.gov.pl. W najgorszej sytuacji konsulat może nawet pożyczyć pieniądze na powrót do kraju.

Źródło: TVN24, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: tvn