Na Zachodnim Brzegu z każdym dniem mniej spokoju


Środowy atak terrorystyczny na izraelski autobus, w którym rannych zostało 15 osób, był punktem kulminacyjnym napięcia rosnącego na okupowanych terytoriach palestyńskich i w Izraelu. W Gazie przybywa zabitych, a na Zachodnim Brzegu co dzień wybuchają protesty, pisze korespondentka PAP Alicja Qandil.

Gdy w Gazie z głośników meczetów popłynęła informacja o eksplozji w telawiwskim autobusie, na ulicach nie było widać oznak radości, poza pojedynczymi wystrzałami z karabinów. Słychać było za to kolejne wybuchy. Ulice są opustoszałe, prawie nie jeżdżą samochody, a sklepy są pozamykane, bo mieszkańcy Gazy boją się wychodzić z domów. W ciągu tygodnia zginęło tu 140 osób, w tym wiele kobiet i dzieci. Ponad 1000 osób zostało rannych. Na OIOM-ie w Szifa, głównym szpitalu Gazy, leżało w środę 15 dzieci.

Zachodni Brzeg też wrze Na Zachodnim Brzegu od weekendu Palestyńczycy codziennie demonstrują przeciwko atakom na Gazę. Protesty odbywają się głównie przy punktach kontrolnych, w Jerozolimie i w wioskach leżących przy izraelskim murze separacyjnym. Izraelska armia w wielu miejscach ostrzelała demonstrujących nie tylko gazem łzawiącym i metalowymi pociskami obleczonymi gumą, ale też ostrą amunicją. Podczas tych demonstracji zginęły dwie osoby.

W poniedziałek izraelscy żołnierze w Hebronie postrzelili 22-letniego Hamdi Alfalaha w brzuch i w głowę; mężczyzna zmarł na drugi dzień. Według palestyńskich aktywistów w jego pogrzebie w środę udział wzięło ok. 10 tysięcy osób. Drugim zabitym jest 31-letni Rushdi Tamimi, postrzelony w sobotę w wiosce Nabi Saleh; również zmarł we wtorek. Tysiące osób maszerowało w procesji pogrzebowej. Doszło do starć z izraelskim wojskiem.

Czekają na rozejm We wtorek wieczorem mieszkańcy Gazy oczekiwali z zapartym tchem na ogłoszenie zawieszenia broni, negocjowanego przez Egipt między rządzącym Strefą Gazy Hamasem a Izraelem. Gdy minęła wyznaczona godzina, a ze strony Izraela nie padło oficjalne potwierdzenie, wiele osób liczyło, że to tylko kwestia izraelskiej strategii "wyjścia z twarzą" z tej eskalacji. Jeśli nocne bombardowania, które wstrząsały Gazą, nie przekreśliły wcześniej nadziei na porozumienie kończące trwającą wymianę ognia, to dla wielu osób poranny atak na izraelski autobus w Tel Awiwie - już tak. Palestyńczycy w Gazie zastanawiają się teraz, czy atak wywrze presję na rząd Izraela, by podpisał porozumienie o zawieszeniu broni, czy wręcz przeciwnie - doprowadzi do inwazji lądowej na Strefę Gazy.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Raporty: