"Muszą powiedzieć, po czyjej stoją stronie"


W konflikcie o film o Mahomecie na razie zwyciężyli prowokatorzy. Fali przemocy powinny przeciwstawić się władze w krajach arabskich. Przede wszystkim prezydent Egiptu Mohammed Mursi musi zadeklarować, po czyjej jest stronie - napisał "Sueddeutsche Zeitung".

W komentarzu, opublikowanym w sobotę na łamach niemieckiej gazety, jego autor przypomina, że od kilku dni wściekły tłum atakuje symbole Zachodu, morduje amerykańskich dyplomatów i podpalił niemiecką ambasadę w Sudanie.

Zdaniem "Sueddeutsche Zeitung" te wydarzenia świadczą o tym, że zwycięstwo odnieśli wrogowie wolności: "prowokatorzy, którzy nakręcili film o Mahomecie tylko po to, żeby innych obrazić, oraz prowokatorzy, którzy kierują wzburzonym tłumem, ukrywając morderców".

"Nic nie usprawiedliwia przemocy, ale i nic nie usprawiedliwia prowokacji" - podkreśla "SZ".

"Śmieszna demonstracja siły"

Komentator uważa, że mimo tych wydarzeń, nie należy mówić o "kresie arabskiego ruchu wolnościowego". W wydarzeniach w Kairze czy Chartumie nie uczestniczy większość społeczeństwa lecz głośna mniejszość - inna niż podczas arabskich rewolucji dwa lata temu.

Niemiecka gazeta przestrzega przed nieprzemyślanymi reakcjami Zachodu na wydarzenia w krajach arabskich, które mogą jedynie zaostrzyć kryzys. "Za pomocą bezzałogowych samolotów i okrętów wojennych niewiele można osiągnąć" - czytamy w komentarzu. "Nic nie da naprężanie mięśni przez mocarstwo, to śmieszna demonstracja siły" - dodaje komentator.

Mursi nabrał wody w usta

"SZ" przypomina, że w Kairze, Tunisie i Bengazi siedzą wybrani przedstawiciele społeczeństw i wybrane niedawno rządy, które otrzymują od Zachodu idącą w miliardy euro pomoc finansową.

Przede wszystkim Bracia Muzułmańscy w Egipcie i ich prezydent Mohammed Mursi muszą zrozumieć, że nadszedł czas na podjęcie decyzji. "Muszą powiedzieć, po czyjej stoją stronie" - podkreśla komentator, przypominając, że Mursi nabrał wody w usta, a jego Bracia Muzułmańscy wezwali początkowo do masowych demonstracji, zanim ukradkiem wycofali się z tego pomysłu.

Autor: zś/tr / Źródło: PAP