Mjr Anderson nie żyje, Sowieci piszą drugi list. "Zostało niewiele godzin"

Amerykanie zastanawiali się, czy nie bombardować stanowisk rakiet przeciwlotniczych na KubieWikipedia

Gdy doradcy prezydenta Johna Kennedy'ego rozchodzili się w piątek wieczorem pokrzepieni listem od Nikity Chruszczowa, nie spodziewali się, że następny dzień będzie najdłuższym w całym Kryzysie Kubańskim. Przyniesie śmierć i jeszcze jeden list, który niemal wszystko zburzy.

W tvn24.pl prezentujemy fragmenty wspomnień Roberta Kennedy'ego, młodszego brata prezydenta USA, by przypomnieć choćby z grubsza napiętą atmosferę, jaka panowała w Białym Domu w pamiętnym październiku 1962 roku.

Dziś odcinek 12. Sobota 27 października

Napisany poprzedniego dnia przez Chruszczowa list był utrzymany w nastroju poczucia nadciągającej katastrofy, jeśli Waszyngton i Moskwa nie zawrą porozumienia i Chruszczow te porozumienie proponował: ZSRR zabierze rakiety, a USA odstąpią od blokady i zadeklarują, że nie dążą do inwazji Kuby. List, który otrzymał Biały Dom w sobotę był inny, bardziej stanowczy. "Już z pobieżnej analizy wynikało, że Chruszczow nie pisał go osobiście. Dokument najwyraźniej powstał w moskiewskim MSZ i różnił się niemal diametralnie od listu sprzed dwunastu godzin", wspominał Robert Kennedy. Nowym elementem było to, o czym mówił już kilka dni wcześniej Adlai Stevenson. Sowieci zaproponowali, że "usuną rakiety z Kuby, jeśli wy usuniecie wasze pociski rakietowe z Turcji". Moskwa oznajmiła również, że jest gotowa do zadeklarowania, iż nie będzie ingerować w sprawy wewnętrzne Turcji, jeśli Amerykanie zadeklarują to samo w stosunku do Kuby. Była to równocześnie, jak wspomina R. Kennedy, zawoalowana groźba Sowietów: inwazja na Kubę rozpocznie atak na Turcję. Gdy podobną transakcję wiązaną proponował wcześniej Stevenson, została ona od razu odrzucona. Teraz Kennedy i doradcy nie byli już tak kategoryczni, bo, jak zauważył R. Kennedy, "rosyjskiej propozycji nie można było odmówić sensu". Kennedy i tak chciał bowiem wycofać przestarzałe rakiety z Turcji, choć Ankara była temu niechętna. Teraz ruch, który i tak chciał wykonać, mógł przydać mu się w rozegraniu globalnego konfliktu. Z drugiej strony o otwartym zaakceptowaniu tak bezpośredniej propozycji handlu nie mogło być mowy - z powodu prestiżu, ale przede wszystkim stosunków z innymi sojusznikami z NATO, których tak bezceremonialne porozumienie Waszyngtonu z Moskwą ponad ich głowami mogło poważnie zaniepokoić. Waszyngton musiał więc wybrnąć z tej pułapki. Major Anderson nie żyje

Major Anderson zginął podczas misji nad KubąWikipedia

Tymczasem FBI donosiło, że sowieckie placówki dyplomatyczne rozpoczęły przygotowania do niszczenia dokumentów (niszczenie ich to standardowa procedura w przypadku wojny), a nad Kubą zestrzelono amerykański samolot zwiadowczy. Pilotujący go mjr Rudolf Anderson Jr. zginął. Stał się jedyną śmiertelną ofiarą kryzysu. Zestrzelenie Andersona zaostrzyło nastroje w Białym Domu. "Zrazu niemal jednogłośnie uznaliśmy, że nazajutrz świtem trzeba przystąpić do bombardowania baterii SAM-ów - rakiet ziemia powietrze", wspominał młodszy Kennedy. JFK miał jednak inne zdanie. "Nieważny jest pierwszy krok, ale następne. Obie strony będą eskalować. Po pierwszym kroku podejmą drugi, czwarty, piąty... Szóstego nie będzie, bo nik już się nie ostanie", powiedział prezydent i polecił najpierw ustalić ponad wszelką wątpliwość, że mjr Anderson został zestrzelony. "Wstrzymujemy atak, próbuemy jeszcze raz", powiedział prezydent. Propozycja Roberta W Białym Domu wrócono więc do zagadki listów z Moskwy. Departament Stanu zdążył już ułożyć odpowiedź na list z soboty. Nie pozostawiała ona żadnych wątpliwości – żadnej transakcji wiązanej. Robert Kennedy zaprotestował. Miał inną propozycję i to ona została ostatecznie zaakceptowana. Pomysł Kennedy'ego był wyjątkowo prosty, choć niósł za sobą duże ryzyko: należało zignorować sobotni list i odpowiedzieć na ten pierwszy, z piątku, który, jak wierzono, był autorstwa samego Chruszczowa.

Tak powstała odpowiedź, w której Waszyngton zgadzał się na odwołanie blokady i deklarację o niedokonywaniu inwazji na Kubę w zamian za wycofanie sowieckich rakiet z wyspy. "Kontynuacja zagrożenia, jakie rakiety te stanowią, przedłużanie sporu wokół Kuby drogą łączenia tej kwestii, z szerszymi zagadnieniami dotyczącymi bezpieczeństwa Europy i świata, doprowadzi tylko do zaostrzenia kryzysu kubańskiego i wystawi na ryzyko pokój na świecie", napisał w zakończeniu listu Kennedy. Żeby wzmocnić przekaz listu do Chruszczowa, JFK wysłał jednocześnie Roberta do sowieckiego ambasadora w Waszyngtonie Anatolija Dobrynina. Po wymianie uprzejmości i ubolewań nad przebiegiem kryzysu oraz wzajemnych, choć ujętych dyplomatycznie, oskarżeń o jego wywołanie, Dobrynin zapytał Kennedy'ego wprost: co proponują Amerykanie? Ostateczna propozycja "Przedstawiłem mu więc treść listu, który prezydent właśnie wysłał do Chruszczowa. Dobrynin podniósł sprawę likwidacji rakiet znajdujących się w Turcji. Odparłem, że w tej sytuacji, pod presją, nie godzimy się na żadne transakcje zamienne, a poza tym decyzja w sprawie rakiet w Turcji należy od NATO. Dodałem wszkaże, że już od dłuższego czasu prezydent Kennedy nosił się z zamiarem wycofania rakiet z Turcji i Włoch. Dawno już wydał stosowne polecenia. Można się więc spodziewać, że w krótkim czasie po zakończeniu obecnego kryzysu, rakiety, o których mowa, zostaną rzeczywiście zlikwidowane", wspominał sowją wizytę w ambasadzie Kennedy. Tak oto Waszyngton nie godząc się bezpośrednio na transakcję, de facto się na nią zgodził. Pozostało czekać na odpowiedź Sowietów. "Zostało niewiele godzin. Oczekujemy więc natychmiastowej odpowiedzi, najpóźniej jutro", powiedział Dobryninowi R. Kennedy. Czasu rzeczywiście było niewiele. Jak zanotował we swoich wspomnieniach, "najdalej we wtorek, jeśli nie jutro, dojdzie do konfrontacji zbrojnej". Wszystkie cytaty pochodzą z książki "Trzynaście dni" autorstwa Roberta Kennedy'ego w przekładzie Grzegorza Woźniaka; książkę wydał Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2003

Ambasador Dobrynin brał udział w rozmowach dotLBJ Library photo by Yoichi R. Okamoto | Wikipedia

Autor: mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia

Raporty: