Sprzeciw społeczny narasta. Dziesiątki tysięcy ludzi na ulicach, żądają uwolnienia szefowej rządu

Źródło:
PAP, Reuters

Tysiące Birmańczyków wyszły na ulice Rangunu, protestując kolejny dzień przeciwko obaleniu demokratycznie wybranych władz. Domagają się także uwolnienia z aresztu szefowej rządu Aung San Suu Kyi. W Mjanmie narasta społeczny sprzeciw wobec zamachu stanu przeprowadzonego przez juntę wojskową.

W niedzielę demonstranci w Rangunie, który jest największym miastem i stolicą gospodarczą Mjanmy (dawnej Birmy), pojawili się na jego ulicach w czerwonych koszulkach i z czerwonymi balonikami. Kolor ten jest powszechnie kojarzony z opozycyjną Narodową Ligą na rzecz Demokracji (NLD), której Aung San Suu Kyi jest liderką.

Ta utworzona w 1988 roku partia była w przeszłości kilkukrotnie delegalizowana. Zarejestrowano ją ponownie w 2001 roku. Demonstranci wznosili okrzyki "Precz z dyktaturą!" i "Chcemy demokracji!"

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Agencja Reutera szacuje, że na ulice stolicy wyszło co najmniej 60 tysięcy osób. Protesty odbywają się też w innych miastach kraju. Przed południem ponad sto osób zebrało się w centrum portowego miasta Mulmejn. W ponadmilionowym mieście Mandalaj manifestowali studenci i lekarze.

Manifestacje w Rangunie trwają już drugi dzień. Od soboty w tym mieście zablokowany jest internet. Dostęp do sieci utrudniony jest też w innych częściach kraju. Ma to na celu wygaszenie protestu, który również jest obecny w mediach społecznościowych. Popularne są hashtagi: #WeNeedDemocracy (Potrzebujemy Demokracji), #HeartheVoiceofMyanmar (Usłyszcie Głos Mjanmy)i #Freedomfromfear (Wolność od Strachu) zostały użyte miliony razy - podała w sobotę agencja AFP.

W czwartek junta nakazała odcięcie Facebooka - głównego narzędzia komunikacji dla milionów Birmańczyków.

Próbując uniknąć cenzury, niektórzy Birmańczycy uzyskują dostęp do mediów społecznościowych za pośrednictwem VPN (wirtualnych sieci prywatnych), co pozwala im ominąć wszelkie ograniczenia geograficzne.

Pucz w Mjanmie. Stan wyjątkowy, wojsko na ulicach

Narastający sprzeciw

W Birmie narasta społeczny sprzeciw wobec przeprowadzonego 1 lutego zamachu stanu, w wyniku którego władzę nad krajem przejęła armia z generałem Min Aung Hlaingiem na czele. Według agencji Reutera od tamtego czasu w kraju aresztowano już ponad 160 osób. Do akcji strajkowej zainicjowanej najpierw przez lekarzy zaczęli przyłączać się również nauczyciele i przedstawiciele innych zawodów.

Według informacji NLD laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi znajduje się w areszcie domowym w stolicy kraju Naypyidaw, a stan jej zdrowia jest dobry.

NLD rządziła Birmą od 2016 roku. Armia twierdzi, że w czasie wyborów parlamentarnych z listopada zeszłego roku dochodziło do oszustw, choć birmańska komisja wyborcza nie dopatrzyła się nieprawidłowości. Po zamachu stanu wojskowi utworzyli Radę Zarządzania Państwem i zapowiedzieli nowe wybory za rok.

Autorka/Autor:tas/kab

Źródło: PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: