"Strzelanie do pokojowych demonstrantów jest nie do przyjęcia. Rozważymy dalsze działania"

Źródło:
PAP

"Stoimy po stronie mieszkańców Birmy, jesteśmy głęboko zaniepokojeni" - napisał rzecznik Departamentu Stanu USA w reakcji na brutalne tłumienie protestów przeciw rządom wojskowym w Mjanmie. "Rozważymy dalsze działania przeciwko tym, którzy miażdżą demokrację i duszą sprzeciw" - zapowiedział minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Dominic Raab. Jak zaznaczył, "strzelanie do pokojowych demonstrantów w Birmie jest nie do przyjęcia".

Dwie osoby zginęły w sobotę w Mandalaj, drugim co do wielkości mieście Mjanmy (dawna Birma), kiedy policja i wojsko otworzyło ogień, by rozproszyć protesty przeciwko wojskowemu zamachowi stanu 1 lutego.

USA "głęboko zaniepokojone", Wielka Brytania "rozważy dalsze działania"

Na sytuację w Mjanmie zareagował rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price. "Jesteśmy głęboko zaniepokojeni doniesieniami o tym, że siły bezpieczeństwa Birmy strzelały do protestujących i nadal zatrzymują i nękają demonstrantów" - napisał na Twitterze. "Stoimy po stronie mieszkańców Birmy" - zapewnił.

"Strzelanie do pokojowych demonstrantów w Birmie jest nie do przyjęcia" - napisał na Twitterze brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab. "Rozważymy dalsze działania, z naszymi międzynarodowymi partnerami, przeciwko tym, którzy miażdżą demokrację i duszą sprzeciw" - dodał.

Francuskie ministerstwo spraw zagranicznych określiło przemoc w Mjanmie jako "niedopuszczalną".

Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada i Nowa Zelandia ogłosiły ograniczone sankcje od czasu puczu, ze szczególnym uwzględnieniem przywódców wojskowych.

Protesty w Mjanmie. Trzy osoby nie żyją

Protestujący wyszli na ulice w miastach i miasteczkach w całej Mjanmie i domagali się zakończenia rządów wojskowych, przywrócenia obalonego rządu Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) i uwolnienia jej przywódczyni, laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, aresztowanej przez wojsko.

Największe siły policyjne były zaangażowane w rozpędzenie pokojowej demonstracji w pobliżu stoczni. To właśnie tam doszło do użycia broni. - Przyjęliśmy sześciu mężczyzn z ranami postrzałowymi; stan dwóch rannych jest ciężki - podało kierownictwo szpitala miejskiego w Mandalaj. W ocenie lekarza zajmującego się rannymi funkcjonariusze używali ostrej amunicji.

Podczas tłumienia trwających od 1 lutego protestów birmańska policja raczej nie używała dotąd ostrej amunicji, ale zdarzały się odstępstwa. W piątek w szpitalu w Naypyida zmarła uczestniczka protestów postrzelona przez policję 9 lutego. W sobotę liczba wszystkich ofiar śmiertelnych wzrosła do trzech.

W wieczornych wiadomościach telewizji państwowej Mjanmy nie było informacji o protestach ani o ofiarach.

Autorka/Autor:ads//now

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: