Ich dzieci zniknęły prawie osiem lat temu. "Cierpimy. Jesteśmy martwi w środku"

Źródło:
CNN

Rodzice zaginionych we wrześniu 2014 roku 43 studentów domagają się sprawiedliwości. Według raportu komisji powołanej do wyjaśnienia sprawy była to "zbrodnia państwowa", a w zamordowanie i tuszowanie zbrodni zaangażowani byli urzędnicy na różnych szczeblach. - Urzędnicy nic nam nie mówią, dlatego musimy kontynuować walkę. Nie wycofamy się, dopóki się czegoś nie dowiemy - oświadczył jeden z demonstrujących rodziców.

Rodzice zaginionych niemal osiem lat temu 43 studentów przeszli ulicami stolicy Meksyku, trzymając portrety swoich dzieci. Od lat domagają się sprawiedliwości. Teraz wspierają się ustaleniami rządowego raportu, z którego wynika, że w zbrodnię zaangażowani byli urzędnicy państwowi.

- Urzędnicy nic nam nie mówią, dlatego musimy kontynuować walkę. Nie wycofamy się, dopóki się czegoś nie dowiemy - zaznaczył w rozmowie z dziennikarzem CNN Margarito Guerrero, którego 21-letni syn Jhosivani znalazł się wśród 43 zaginionych. - Musimy walczyć o sprawiedliwość. Jeśli odpuścimy, taka tragedia się powtórzy - dodał ojciec innej ofiary.

Wśród domagających się sprawiedliwości był też Maximino Hernandez Cruz, ojciec 19-latka, którego los nie jest znany. - Chcemy, aby odpowiedzialni zostali ukarani. Muszą zapłacić za to, co zrobili naszym dzieciom. Cierpimy. Jesteśmy martwi w środku - przyznał.

Zatrzymania po raporcie

18 sierpnia powołana przez prezydenta Andresa Manuela Lopeza Obradora komisja upubliczniła ustalenia ze śledztwa, z których wynika, że zasadzkę na studentów zlecili państwowi urzędnicy: federalni i lokalni. W raporcie nie podano ich nazwisk. Odkrycie prawdy na temat losu studentów było jedną ze stu obietnic prezydenta przed wyborami prezydenckimi w lipcu 2018 roku. 

Raport doprowadził do tej pory do wydania ponad 80 nakazów aresztowania przedstawicieli meksykańskiego wojska, policji i karteli. Zatrzymany został między innymi były meksykański prokurator generalny Jesus Murillo. Zarzucono mu niewłaściwe prowadzenie śledztwa w sprawie zniknięcia studentów.

Zatrzymanie Murillo nastąpiło dzień po tym, jak przewodniczący komisji Alejandro Encinas przedstawił wyniki i nazwał zniknięcie studentów zbrodnią popełnioną przez państwo. Przekazał, że według ustaleń komisji policja przekazała protestujących studentów z pomocą wojska gangowi Guerreros Unidos, który miał ich skrycie zamordować i spalić zwłoki. Encinas wspomniał też, że przypuszcza się, iż sześciu studentów było utrzymywanych przy życiu przez cztery dni, po czym zostali zabici.

Podziurawione autobusy, zaginieni mężczyźni

Zaginieni studenci uczyli się w kolegium nauczycielskim w Ayotzinapa w będącym areną walk narkotykowych karteli stanie Guerrero. W tamtym czasie szykowali się do pracy między innymi z mieszkańcami ubogich części kraju. Na zachowanym nagraniu z września 2014 widać, jak na polu poznawali techniki rolnicze. Kamera uchwyciła ich roześmianych, pełnych życia. Kilka dni później, 26 września, pojechali uczcić pamięć ofiar krwawych protestów na placu Trzech Kultur w Tlatelolco z 1968 roku (gdy siły rządowe zabiły około 300 demonstrantów).

W trakcie podróży przez miasto Iguala zatrzymała ich policja. Przebieg tamtych zdarzeń nie jest dokładnie znany. Wiadomo między innymi, że w autobusach, którymi podróżowali mężczyźni, widać było dziury od kul, rozbite szyby i ślady krwi. Wśród tej grupy byli ocaleni, którzy twierdzili, że ich autobusy zatrzymali uzbrojeni policjanci i żołnierze, którzy nagle otworzyli ogień. 

Początkowo władze twierdziły, że policja przekazała studentów lokalnemu kartelowi i to jego członkowie - według tamtej wersji - mieli zabić studentów, jednak ich rodziny nigdy w to nie uwierzyły.

Według Human Rights Watch rodziny zaginionych w Meksyku utworzyły ponad 130 grup poszukiwawczych, aby na własną rękę badać zaginięcia.

Autorka/Autor:akw/kg

Źródło: CNN