May chce dalszego opóźnienia brexitu. Tusk: bądźmy cierpliwi


Brytyjska premier Theresa May zapowiedziała we wtorek, że rząd będzie potrzebował dalszego przedłużenia procesu wyjścia z Unii Europejskiej, aby wypracować ponadpartyjne porozumienie w sprawie brexitu. Dodała, że planuje w tej sprawie konsultacje z liderem opozycyjnej Partii Pracy.

Przemawiając na Downing Street po ponad siedmiogodzinnym posiedzeniu rządu w sprawie opuszczenia Wspólnoty, May podkreśliła, że intencją rządu pozostaje wyjście z Unii Europejskiej w terminie, który pozwoli na uniknięcie udziału w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.

May chce przedłużenia brexitu

Theresa May podkreśliła, że rząd szuka rozwiązania, które pomoże wyjść z Unii Europejskiej z umową. Podkreśliła jednak, że musi być ona zgodna z porozumieniem, które wynegocjowała już ze Wspólnotą.

Premier powiedziała przy tym, że rozumie zmęczenie tych, którzy chcieliby teraz wyjść bez umowy.

May dodała, że chciałaby pracować nad porozumieniem razem z liderem Partii Pracy Jeremym Corbynem. Jak wyjaśniła, każde ewentualne kolejne opóźnienie miałoby być "tak krótkie jak to możliwe".

Dodała, że gdyby nie mogła dojść do porozumienia z Corbynem, zaproponuje skierowanie szeregu opcji do Izby Gmin pod głosowanie. Wyjaśniła, że dla rządu decyzja Izby będzie tym razem wiążąca - ale pod warunkiem, że Partia Pracy również ją zaakceptuje.

Premier dodała, że następnie jej administracja przedstawi nowy projekt ustawy implementującej umowę wyjścia z Unii Europejskiej z intencją przyjęcia jej przez parlament przed 22 maja, co pozwoliłoby na uniknięcie udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

- To trudne czasy dla wszystkich, a emocje są rozbuchane po wszystkich stronach tej dyskusji. Możemy i musimy jednak doprowadzić do wypracowania kompromisów, które realizują to, za czym Brytyjczycy zagłosowali (w referendum z 2016 roku - red.) - podkreśliła May.

Tusk: bądźmy cierpliwi

"Nawet jeśli, po dzisiejszym dniu nie wiemy jaki będzie koniec, bądźmy cierpliwi" - napisał na Twitterze po oświadczeniu May szef Rady Europejskiej Donald Tusk, dodając hashtag #brexit.

Odmienne wizje, chęć porozumienia

W odpowiedzi na zaproszenie ze strony premier Jeremy Corbyn potwierdził, że "spotka się z szefową rządu", i powiedział, że "zdaje sobie sprawę z tego, że ma odpowiedzialność związaną z reprezentowaniem ludzi, którzy wsparli Partię Pracy w ostatnich wyborach, a także tych, którzy tego nie zrobili, ale oczekują pewności i bezpieczeństwa co do swojej przyszłości".

Partia Pracy opowiada się za tzw. miękkim brexitem, zakładającym przede wszystkim pozostanie w unii celnej, a także zbieżność regulacyjną ze wspólnym rynkiem UE przy jednoczesnym zachowaniu wspólnych instytucji, udziale w unijnych agencjach i programach (np. Erasmus) oraz bliskiej współpracy w zakresie polityki bezpieczeństwa.

Takie rozwiązanie byłoby jednak nieakceptowalne dla eurosceptycznego skrzydła rządzącej Partii Konserwatywnej, bo wiązałoby się m.in. z dalszym brakiem kontroli nad polityką handlową wobec państw trzecich, której odzyskanie było jednym z haseł zwolenników brexitu w referendum z 2016 roku.

"Próba odwrócenia brexitu przez dobicie targu z socjalistami"

Jeden z głównych eurosceptyków, ekscentryczny milioner Jacob Rees-Mogg ocenił, że ogłoszony przez premier plan jest "próbą odwrócenia brexitu przez dobicie targu z socjalistami". - To bardzo niebezpieczne - ostrzegł.

Swój sprzeciw zapowiedział także były minister spraw zagranicznych i jeden z faworytów do zastąpienia May na stanowisku premiera Boris Johnson, który określił wtorkową propozycję jako "bardzo rozczarowującą" i przekazującą kontrolę nad procesem w ręce opozycji.

Gdyby pomimo sprzeciwu ze strony eurosceptyków May obrała tę drogę, groziłoby to dalszym zaostrzeniem napięć wewnątrz ugrupowania na zaledwie kilka tygodni przed majowymi wyborami lokalnymi w wielu regionach kraju.

"Jedyną drogą, aby ochronić interes Szkocji, jest ogłoszenie niepodległości"

Propozycja May została jednak stanowczo odrzucona przez drugie największe opozycyjne ugrupowanie, Szkocką Partię Narodową (SNP).

Lider stronnictwa Ian Blackford podkreślił, że zapowiedź ze strony premier May "jedynie wydłuża agonię zamiast zapewnienia jasności w sprawie przyszłości".

- SNP wykazało się gotowością do znalezienia kompromisu, aby przełamać ten impas, ale naszym priorytetem pozostaje zatrzymanie brexitu - dodał.

- Fiasko brexitu pokazuje ponad wszelką wątpliwość, że Szkocja nie jest traktowana jako równy partner w ramach Zjednoczonego Królestwa i jedyną drogą, aby ochronić nasz interes narodowy, jest ogłoszenie niepodległości - oświadczył.

W ostatnim referendum z 2014 roku 55 procent wyborców zagłosowało przeciwko szkockiej niepodległości, ale SNP wielokrotnie deklarowało nadzieję na powtórzenie plebiscytu, szczególnie po podjętej w 2016 roku decyzji o wyjściu Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej.

Macron: zgoda na opóźnienie brexitu nie jest pewna

Wcześniej we wtorek, jeszcze przed przemówieniem Theresy May, prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział, że "jeśli Wielka Brytania nie będzie w stanie zaproponować w trzy lata po referendum rozwiązania mającego poparcie większości (w parlamencie - red), to de facto sama wybierze, że chce wyjść (ze Wspólnoty - red.) bez porozumienia".

- Nie możemy uniknąć tego niepowodzenia za nich - dodał, podkreślając, że liderzy pozostałych 27 państw członkowskich oczekują od rządu w Londynie przedstawienia konkretnego planu kolejnych kroków.

- Nie jest moją rolą tu mówić, czy ten plan ma polegać na organizacji nowych wyborów, referendum czy znalezieniu innego rozwiązania dotyczącego przyszłych relacji, jak unia celna. My jesteśmy otwarci, ale to Londyn musi powiedzieć (jaki jest plan-red.), i powiedzieć to teraz - zastrzegł Macron. Dodał, że decyzja Unii Europejskiej o ewentualnym wielomiesięcznym przedłużeniu brexitu "nie powinna być brana za pewnik".

W podobnym tonie wypowiedział się też premier Irlandii Leo Varadkar, który zastrzegł, że o ile "Wielka Brytania jest pochłonięta brexitem, to Irlandia, Francja i Unia Europejska nie powinny się skupiać tylko na tym. Dodał, że Wspólnota ma "ambitny, skupiony na przyszłości" program działań.

Co dalej z brexitem?

Po trzykrotnym odrzuceniu rządowego projektu umowy wyjścia z Unii Wielka Brytania ma czas do 12 kwietnia, by zdecydować się albo na brexit bez umowy albo na kolejne przedłużenie swego członkostwa w UE i znalezienie nowego sposobu na wyjście z impasu politycznego. Mogłoby ono na przykład polegać na drugim referendum w sprawie brexitu lub znacznej zmianie proponowanego modelu relacji z UE (np. pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej). Taki scenariusz wymagałby jednak udziału w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Autor: ft//kg / Źródło: PAP, Guardian

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Tagi:
Raporty: