"Głęboka transformacja" francuskiej obecności wojskowej w Sahelu

Źródło:
PAP

Francja zakończy operację Barkhane w Afryce – poinformował w czwartek prezydent Emmanuel Macron. Zapowiedział jednak, że w Sahelu pozostaną oddziały międzynarodowe, a "francuska armia będzie kręgosłupem tych sił". Szczegóły wycofywania sił mają zostać ogłoszone jeszcze w czerwcu.

Bezpośrednim powodem wycofania się z obecności wojskowej w Afryce w ramach operacji Barkhane jest niedawny zamach stanu w Mali, ale eksperci zwracają uwagę, że operacja obejmowała coraz większe terytorium, nie przynosząc najmniejszych korzyści strategicznych i politycznych. Prezydent zapowiedział opuszczenie francuskich baz i drastyczną redukcję liczby wojskowych. Szczegóły mają być podane pod koniec miesiąca.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

"Wielu naszych żołnierzy poległo"

Na konferencji prasowej prezydent Macron powiedział, że walka przeciw terrorystom odbywać się teraz będzie głównie poprzez działalność "sił specjalnych operacji Takuba" (struktura gromadząca teoretycznie oddziały europejskie, ale od początku ubiegłego roku, gdy zaczęto je formować, wciąż nie osiągnęła gotowości bojowej). - Po konsultacjach z naszymi amerykańskimi i europejskimi partnerami rozpoczniemy głęboką transformację naszej interwencji w Sahelu – zapowiedział.

Francuskie wojsko w Malidefense.gouv.fr

Emmanuel Macron podkreślił, że w Afryce pozostaną setki francuskich żołnierzy, którzy wraz z europejskimi, amerykańskimi i afrykańskimi sojusznikami, "będą interweniować jedynie przeciw terrorystom". Zastrzegł, że "francuska armia będzie kręgosłupem tych sił". - Francja jest zaangażowana w Sahelu od ponad ośmiu lat. Wielu naszych żołnierzy poległo, myślę o ich rodzinach - oświadczył.

Zdaniem prezydenta francuska armia nie może bić się jednak w zastępstwie "państw, które odmawiają wzięcia odpowiedzialności". Według komentatorów jest to nawiązanie do Mali, gdzie autorzy puczu dążą obecnie do negocjacji z organizacjami dżihadystycznymi, co jest nie do przyjęcia dla Paryża.

Francuski Afganistan

Były minister obrony Herve Morin, centrystyczny przewodniczący regionu Normandia, przypominając, że już w lutym uprzedzał, że "Barkhane stanie się naszym Afganistanem, operacją bez końca i bez rozwiązania", pochwalił decyzję głowy państwa "wycofania naszych wojsk" z regionu.

- Ta strategia ingerencji podobna do interwencji amerykańskiej w Afganistanie nie działa – ocenił deputowany z partii prezydenckiej LREM Aurelien Tache. Koniec Barkhane powinien przynieść refleksję nad ewolucją stosunków z "pewną liczbą państw afrykańskich" – wezwał polityk.

Antoine Glaser, dziennikarz od lat specjalizujący się w sprawach afrykańskich, podkreślał w wywiadzie dla radia "France Inter", że w Sahelu "Francja wydawała się bardzo samotna". Politolog Marc-Antoine Perouse de Montclos tłumaczył z kolei w radiu "France Info", że "żadna liczba francuskich żołnierzy nie zastąpi struktur państwowych, które są tam skorumpowane, często nieprawowite i nie panują ani nad policją, ani nad armią".

Komentatorka telewizji C-News mówiła, że "interwencja w roku 2013 miała sens, bo jej celem było odbicie zajętych przez dżihadystów terytoriów, obecnie jednak nie wiadomo, o co biją się Francuzi".

Siły francuskie w regionie Sahelu

Francja utrzymuje około 5100 żołnierzy w regionie Sahelu, co stanowi znaczące wsparcie dla armii krajów regionu, które walczą z dżihadystycznym tzw. Państwem Islamskim i Al-Kaidą. W połowie lutego podczas szczytu w Ndżamenie z partnerami G5 Sahel (Czad, Mali, Burkina Faso, Niger, Mauretania) francuski prezydent wstrzymał się z ogłoszeniem oczekiwanej decyzji o rozpoczęciu wycofania francuskich żołnierzy.

Interwencję francuską w regionie rozpoczęła operacja Serval, która w 2013 oczyściła większość północnego Mali zajętego przez terrorystyczne organizacje islamistyczne.

Kraje SaheluPAP

Autorka/Autor:asty,ft/kg

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: defense.gouv.fr