"Ludzie tam są jak maszyny". Relacje uciekinierów z Korei Północnej

Ucieczka z raju
Ucieczka z raju
Fakty TVN
Na ulicach Seulu można spotkać wielu uciekinierów z Korei PółnocnejFakty TVN

Władze w Pjongjangu chcą, by świat widział tańczących na cześć wodza Koreańczyków. To jednak sfałszowany obraz rzeczywistości. - Tańczą nie dlatego, że chcą i lubią. Nie mają wyboru, nie mogą odmówić. Taki jest system, ludzie tam są jak maszyny - przekonuje Jeong Jin-Hwa, która uciekła z Korei Północnej 14 lat temu. Historii uciekinierów wysłuchał wysłannik "Faktów" do Seulu.

Uciekinierom z Północy w Seulu pomaga Joanna Hosaniak. Ci opowiadają jej przerażające historie o tym, co dzieje się po drugiej stronie granicy.

- Przeżyli biedę, śmierć członków rodzin z głodu, tortury w obozach koncentracyjnych - opisuje Hosaniak, dyrektor generalna organizacji broniącej praw człowieka w Korei Północnej.

Kara śmierci za kradzież kukurydzy

Są też tacy, którzy nie potrafią opisać tego co ich spotkało. Hyo Jin-Kwon rysuje. Uciekł 3,5 roku temu.

- W obozach i więzieniach powszechnie stosowano tortury. Strażnicy za kolana wkładali belki, deptali po nich, przyciskali do ziemi. Ktoś kto tego nie przeżył, nie potrafi wyobrazić sobie, jaki to potworny ból - opowiada.

- Najgorzej było pod koniec lat 90. Ludzie masowo umierali z głodu, a za kradzież kolby kukurydzy groziła kara śmierci. Zaczęły się publiczne egzekucje, były jak ostrzeżenie: Patrz, ty też tak skończysz jak będziesz się sprzeciwiać - wspomina Jeong Jin-Hwa.

Jeszcze gorzej było w obozach koncentracyjnych. Kim Hyuk spędził tam 10 lat, wyrok podwojono, bo próbował uciec.

Tortury za papierosy

- Po pracy każdy marzył o papierosie. Kiedy podniosłeś z ziemi niedopałek i zobaczył to strażnik, najpierw byłeś bity. Później zabierali cię na tortury, w końcu przesłuchiwali. Bili tak długo aż spodobały im się odpowiedzi - mówi.

Uciekł mając 19 lat, udało mu się przedostać do Chin, a stamtąd przez pustynie do Mongolii. Dotarcie do Seulu czasami trwa kilka lat, ale nawet tam nie kończą się kłopoty.

- Wśród wielu uchodźców są tak naprawdę informatorzy dla reżimu północnokoreańskiego, którzy wysyłają informację, kto tu przybył, kto ma jakie rodziny, gdzie w Korei Północnej - twierdzi Hosaniak.

Dlatego wielu uciekinierów długo nie potrafi zaufać pozostałym.

Autor: bor//bgr / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Raporty: