Londyn przeciwko masowej imigracji


Brytyjski premier David Cameron ogłosił, że jest przeciwny masowej imigracji na Wyspy Brytyjskiego, do której doprowadziły rządy poprzedników. Podkreślił jednocześni, że za masową migrację nie wini samych przybyszów, ale brytyjski system świadczeń socjalnych.

- Obcokrajowców nie można winić za to, że podejmują się prac, którymi większość Brytyjczyków korzystających ze świadczeń nie jest zainteresowana, ponieważ zasiłki i zapomogi wystarczają im na życie - oświadczył Cameron. - Rząd nigdy nie zapanuje nad migracją, jeśli nie upora się ze zjawiskiem uzależnienia od systemu opieki socjalnej - podkreślił.

- Zmiana przyzwalającego społecznego nastawienia do życia z zasiłków i zapomóg i ograniczenie migracji to dwie strony tego samego zagadnienia - zaznaczył, dając do zrozumienia, że system świadczeń socjalnych nie motywuje ludzi do pracy.

Około trzech czwartych spośród 2,5 mln nowych miejsc pracy, jakie powstały podczas boomu gospodarczego za rządów Partii Pracy (1997-2010), obsadzili cudzoziemcy.

Ograniczyć liczbę imigrantów

Brytyjski premier skrytykował w swym przemówieniu poprzedni rząd Partii Pracy, którego spuścizną jest przyrost netto liczby imigrantów o 2,2 mln (o tyle więcej w latach 1997-2009 wjechało ich do Wielkiej Brytanii niż wyjechało).

Wśród negatywnych skutków tego zjawiska Cameron wymienił powstanie w niektórych miastach gett zamieszkanych przez imigrantów niezdolnych do integracji lub jej niechętnych, presję na szkoły, służbę zdrowia i budownictwo socjalne, powstanie tego, co nazwał dysfunkcyjnymi społecznościami, i uaktywnienie się skrajnie prawicowego ekstremizmu.

Wcześniej Cameron mówił, że chce ograniczyć liczbę imigrantów do "dziesiątek tysięcy zamiast setek tysięcy" i sprowadzić ją do poziomu z lat 80., gdy konserwatyści byli u władzy.

Jego rząd wprowadził nowe ograniczenia dla niektórych kategorii migrantów spoza UE (dla państw nowo przyjętych do UE zapowiedział okresy przejściowe w dostępie do rynku pracy). Spotkało się to jednak z krytyką pracodawców i uniwersytetów, uzależnionych od pracowników i studentów z Chin, Indii i państw arabskich.

Koalicjant się dystansuje

Od przemówienia Camerona jeszcze przed jego wygłoszeniem zdystansował się czołowy przedstawiciel współrządzących liberałów, minister do spraw biznesu Vince Cable, który wyraził obawy, że osiągnie ono skutek odwrotny od zamierzonego, podsycając polityczny ekstremizm.

Największy związek zawodowy Unite wydał komunikat dla prasy, w którym oświadczył, że według przeprowadzonego wśród jego członków sondażu imigracja jest na dalekim dziesiątym miejscu na liście problemów, z którymi borykają się ludzie pracy. O wiele większe znaczenie mają dla nich trudności z utrzymaniem równowagi domowego budżetu, cięcia usług świadczonych przez lokalne władze samorządowe, bezpieczeństwo pracy, stres, oświata i obrona kraju.

Źródło: PAP