Lider z Tiananmen w chińskim więzieniu

 
Słynne zdjęcie ze studenckich protestów w PekinieTVN24

Chińska policja zatrzymała Zhou Yongjuna we wrześniu ubiegłego roku i od tamtej pory słuch po nim zaginął. Teraz rodzina jednego z liderów studenckiego buntu w 1989 r. dostała od władz wiadomość - Zhou Yongjun jest w areszcie.

Zarzut, jaki postawiono byłemu dysydentowi to defraudacja. Rodzina Chińczyka ma jednak wątpliwości - w jaki sposób Zhou mógł dopuścić się oszustwa w Chinach, skoro przez kilkanaście lat mieszkał w USA?

Zhou został zatrzymany przez chińskie władze we wrześniu 2008 r., gdy próbował dostać się do kraju przez Hongkong. Tym samym trafił za kratki już trzeci raz - pierwszy raz zatrzymano go tuż po krwawym stłumieniu studenckich protestów na pekińskim placu Tiananmen.

Chciał wrócić do ojczyzny

Razem z dziesiątkami innych opozycjonistów, których w przeciwieństwie do setek ich towarzyszy nie dosięgły kule - trafił za kraty na cztery lata. W 1993 r. wyszedł z więzienia i udało mu się ucieć do Stanów Zjednoczonych. Drugi raz Zhou, były student prawa, trafił do więzienia, gdy próbował wrócić do ojczyzny w 1998 r.

Natychmiast został zatrzymany i skazany na trzy lata "reedukacji poprzez pracę", czyli chiński obóz pracy. Po zakończeniu wyroku wrócił do USA, ale nie porzucił zamiaru powrotu do Chin.

- Chciał zobaczyć swojego ojca, który jest stary i chory. Nie chciałam, żeby jechał - opowiada partnerka 41-letniego byłego dysydenta Zhang Yuewei. Zhou jednak wrócił i znów trafił do więzienia.

O co oskarżono Zhou?

Rodzina nie zna szczegółów zarzutów, które stawiają władze Zhou. - Na początku został oskarżony o szpiegostwo i przestępstwa polityczne, teraz zmienili oskarżenie na oszustwo finansowe - mówi partnerka Chińczyka.

Nikt z władz nie chce jednak rozmawiać z rodziną. Milczą też Stany Zjednoczone, których obywatelem jest Zhou - ambasada amerykańska nie wydała jeszcze żadnego oświadczenia.

30 więźniów z Tiananmen

W 20 lat po masakrze prodemokratycznych studentów na pekińskim placu Tiananmen, w chińskich więzieniach nadal przebywa około 30 uczestników tego ruchu. Fundacja powołała się na informacje uzyskane od władz chińskich a także pozostających obecnie na wolności byłych więźniów.

Dyrektor Dui Hua, John Kamm zaapelował do władz Chin o zwolnienie zatrzymanych wówczas ludzi, skazanych następnie na dożywotnie więzienie pod zarzutem sabotażu czy prowokowania wystąpień antyrządowych.

Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: TVN24