"Policja momentalnie potraktowała ich gazem łzawiącym". "Absolutnie krytyczna" sytuacja na Lesbos

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, PAP
Karol Kras o sytuacji w obozie Moria na wyspie Lesbos: nie można sobie wyobrazić, że to jest EuropaTVN24
wideo 2/5
Karol Kras o sytuacji w obozie Moria na wyspie Lesbos: nie można sobie wyobrazić, że to jest EuropaTVN24

Nie ma tutaj żadnych warunków sanitarnych. Kobiety proszą o pieluchy dla dzieci, nie mają gdzie wyjść do toalety - mówił w TVN24 Karol Kras, współpracownik szefowej Polskiej Akcji Humanitarnej Janiny Ochojskiej, który jest na Lesbos. Opisywał sytuację po pożarach w przepełnionym obozie dla uchodźców Moria. Sonia Nandzik, założycielka fundacji Refocus Media Labs, kształcącej młodych uchodźców w zakresie nowych technologii, powiedziała, że sytuacja na Lesbos jest absolutnie krytyczna.

Obóz Moria na greckiej wyspie Lesbos został w nocy z wtorku na środę niemal całkowicie zniszczony. W ciągu doby doszło tam do kolejnego pożaru, a ogień strawił część obozu, która przetrwała pierwszą pożogę.

Pożar w obozie Moria. Nagranie Karola Krasa z Lesbos
Pożar w obozie Moria. Nagranie Karola Krasa z Lesbos Karol Kras

- O ile pierwszy pożar mógł być wynikiem przypadku, to jeśli chodzi o drugi, nie można wykluczyć podpalenia. Zanim ogień się pojawił, wśród uchodźców krążyły informacje, że reszta obozu też spłonie. Według jednych pogłosek mogli to zrobić sami uchodźcy, według innych grupa faszystów - mówiła w piątek pracująca tam od dwóch lat Polka, Sonia Nandzik, założycielka fundacji Refocus Media Labs, kształcącej młodych uchodźców w zakresie nowych technologii.

W sobotę Sonia Nandzik relacjonowała, że "dzieją się rzeczy naprawdę straszliwe". Przekazała, że przed południem "rozpoczął się pokojowy protest, gdzie uchodźcy kolejny raz domagali się, by zostali przeniesieni z wyspy w inne miejsce". - Policja momentalnie potraktowała ich gazem łzawiącym. Te sceny są naprawdę przerażające. Policja traktuje gazem wszystkich, matki z małymi dziećmi i widzimy, że w tym momencie potrzebne są ambulanse, potrzebna jest pomoc, bo te dzieci leżą gdzieś tam z boku na ulicach i mają problem z oddychaniem - relacjonowała. 

Sonia Nandzik: na Lesbos dzieją się rzeczy naprawdę straszliwe
Sonia Nandzik: na Lesbos dzieją się rzeczy naprawdę straszliweTVN24

- Sytuacja jest absolutnie krytyczna na Lesbos w tym momencie - dodała. 

"Wyspa Lesbos jest bardzo zmęczona kryzysem uchodźczym"

Sonia Nandzik zwróciła uwagę, że "wyspa Lesbos jest bardzo zmęczona kryzysem uchodźczym". - Wyspa widziała już bardzo wiele i też wiele pomocy uchodźcy otrzymali ze strony mieszkańców, zwłaszcza na początku w 2014, 2015 lub 2016 roku. Teraz widzimy taką polaryzację. Nadal są piękne gesty solidarności ze strony lokalnych, bardzo dużo młodzieży angażuje się również w pomoc w protesty solidarnościowe - mówiła. 

- Natomiast z drugiej strony mamy grupę, która poszła skrajnie w drugą stronę, faszyzującą. Organizuje bojówki, blokuje drogi, atakuje pracowników organizacji pozarządowych i wolontariuszy, a także uchodźców - dodała. Jak stwierdziła, "policja nie za bardzo na to reaguje, co też jest dużym problemem". - Wyspa, podobnie jak większość Europy, w kwestii uchodźców się bardzo spolaryzowała - skomentowała.

"Wyspa Lesbos jest bardzo zmęczona kryzysem uchodźczym"
"Wyspa Lesbos jest bardzo zmęczona kryzysem uchodźczym"TVN24

"Kobiety proszą o pieluchy dla dzieci, nie mają gdzie wyjść do toalety"

Sytuację w obozie relacjonował w sobotnim wydaniu "Dnia na żywo" w TVN24 Karol Kras, współpracownik szefowej Polskiej Akcji Humanitarnej i europosłanki Janiny Ochojskiej. Jak ocenił, "80 procent całego obozu Moria to są rodziny z dziećmi, głównie z Afganistanu". - To jest olbrzymi problem. Nie ma tutaj żadnych warunków sanitarnych. Kobiety proszą o pieluchy dla dzieci, nie mają gdzie wyjść do toalety - relacjonował z Lesbos Kras.

Kras przekazał także, że jeden ze sklepów na wyspie udostępnił cały asortyment wody, który posiadał i rozdał pierwszego dnia uchodźcom na parkingu.

"Nie można sobie wyobrazić, że to jest Europa"

Gość "Dnia na żywo" stwierdził, że "nie ma tutaj prawdopodobnie rodziny, w której przynajmniej ktoś by nie cierpiał na depresję". - Depresja tutaj to nie jest zwykła depresja. To są ataki paniki - mówił Karol Kras. Dodał, że "warunki, w których ludzie żyją, powodują skrajne cierpienie fizyczne i psychiczne".

- Tutaj nie da się tego opisać. Nie można sobie wyobrazić, że to jest Europa - powiedział.

- Prawdopodobnie w ciągu najbliższych dni wybuchną zamieszki, ponieważ ludzie będą bardzo zdesperowani. Lokalna populacja, która usłyszała o planach wybudowania nowych obozów, również wyraża swoje niezadowolenie z tego powodu i możemy się spodziewać kolejnych utarczek z policją, z grupami lokalnych faszystów lub też niezadowolonych mieszkańców - mówił. 

Karol Kras o sytuacji w obozie Moria na wyspie Lesbos: nie można sobie wyobrazić, że to jest EuropaTVN24

- Dzisiaj i wczoraj rano w ruch poszły pociski łzawiące, bo protesty zaczynały być bardzo wzmożone. Możemy się spodziewać, że w ciągu najbliższych dni to jeszcze bardziej ewoluuje - zakończył.

"Sytuacja jest tragiczna"

W piątek wieczorem Kras w TVN24 mówił, że "sytuacja jest tragiczna". - Obóz w olbrzymiej części spłonął, na ulicy jest teraz około 12 tysięcy osób, którzy mieszkali w Morii, największym obozie dla uchodźców w Europie. Teraz mieszkają na ulicach. 12 tysięcy osób od czterech dni jest bez pożywienia, niektórzy dostali już od organizacji namioty, ale one spłonęły, cztery dni bez jedzenia i bez wody - mówił.

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

- Grecka policja pozamykała wszystkie drogi wyjazdowe, nie pozwala dostarczać jedzenia, wody żadnym organizacjom pozarządowym, bardzo niewielu samochodom pozwala przejeżdżać. Organizacje próbują dotrzeć do potrzebujących dzieci, rodzin, drogami pobocznymi, przez góry - kontynuował. - Tak wygląda teraz Europa - dodał.

Wyspa Lesbos, która położona jest w niewielkiej odległości od wybrzeży Turcji, znalazła się w latach 2015-2016 na pierwszej linii podczas masowego napływu migrantów do Europy.

Gotowość do pomocy

Gotowość w sprawie pomocy uchodźcom, którzy zostali bez dachu nad głową, wyraziły między innymi władze Niemiec i Francji. Obok Niemiec jeszcze dziewięć innych państw Unii Europejskiej chce wspólnie przyjąć 400 nieletnich migrantów ze spalonego obozu dla uchodźców na greckiej wyspie Lesbos - powiedział w piątek w Berlinie niemiecki minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer.

Dramatyczna sytuacja nieletnich migrantów. "Zapytałam greckiego premiera, jak możemy pomóc"

- Nasze kontakty z państwami członkowskimi Unii Europejskiej doprowadziły na razie do tego, że dziesięć krajów członkowskich, wliczając nas, weźmie udział w pomocy - to znaczy w przesiedleniu nieletnich, którym nie towarzyszą opiekunowie - wskazywał Seehofer. Dodał, że prowadzi się rozmowy także z innymi państwami.

Według Seehofera największe grupy ludzi - liczące od 100 do 200 osób - zostaną przyjęte przez Niemcy i Francję. Dokładną ich liczebność będzie można jednak ustalić dopiero po zakończeniu rozmów z innymi państwami UE.

Autorka/Autor:mjz, pp\mtom,now

Źródło: TVN24, PAP