Łącznik ben Ladena sypie?


Złapany przez Amerykanów Abu Szahid jest według nich łącznikiem Osamy ben Ladena z al Kaidą w Iraku. Waszyngton twierdzi, że schwytany zdradza tajemnice organizacji - pisze "Gazeta Wyborcza".

Według Amerykanów Abu Szahid to najwyższy rangą Irakijczyk w strukturach irackiej al Kaidy. - Jest bliskim współpracownikiem przywódcy grupy, Egipcjanina Abu Ajjuba al Masriego - ogłosił generał Kevin Bergner.

Abu Szahid został złapany w Mosulu na północy Iraku. Amerykańscy żołnierze, którzy go pojmali, sprawili sobie doskonały prezent z okazji Dnia Niepodległości, ponieważ terrorysta wpadł 4 lipca, czyli właśnie w dzień amerykańskiego święta. Wkrótce po aresztowaniu zaczął opowiadać, a informacje od niego uzyskane są niezwykle istotne.

- Osama ben Laden i jego zastępca Ajman al Zawahiri wyznaczają cele kolejnych operacji i koordynują napływ cudzoziemskich terrorystów do Iraku. Swoje rozkazy wielokrotnie przekazywali przez Abu Szahida - w ten sposób gen. Bergner podsumowuje główny wniosek z przesłuchań więźnia.

Jako że George Bush od czterech lat przekonuje, że inwazja na Irak była częścią ogólnoświatowej wojny z terroryzmem, teza, iż rebelianci w Iraku są kierowani przez dowództwo międzynarodówki terrorystycznej, jest kluczowa dla oceny polityki amerykańskiego prezydenta.

Według krytyków Busha wkroczenie do Iraku i obalenie dyktatury Saddama Husajna było pomyłką. Pojawiły się głosy, że iracki dyktator nie tolerował w swoim kraju fundamentalistów z al Kaidy. Przeczą temu zeznania pojmanego terrorysty.

Nie wiadomo, czy to, że Abu Szahid mówi dokładnie to, co chcieliby usłyszeć przesłuchujący go amerykańscy śledczy jest spowodowane stosowanymi w Guantanamo metodami, czy też tak wygląda rzeczywistość, jednak fakty są takie, że domniemany łącznik al Kaidy staje w obronie prezydenta Busha. Dlatego - choć ujawnione zeznania są fascynujące - należy odnosić się do nich z rezerwą.

Abu Szahid opowiada o wyrafinowanych propagandowych fortelach swych zwierzchników z al Kaidy. Kilka miesięcy temu ogłosili oni powstanie tzw. Islamskiego Państwa w Iraku, czyli sojuszu kilku grup zbrojnych, na czele którego stanął rzekomo rdzenny Irakijczyk Omar al Bagdadi. Dowódca irackiej al Kaidy Egipcjanin al Masri publicznie przyrzekł nawet, że będzie posłuszny jego rozkazom. Kilkakrotnie Amerykanie i iracki rząd informowali, że prawie schwytali lub zranili al Bagdadiego.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"