Amerykański generał tłumaczy się po zbombardowaniu szpitala


Siły afgańskie poprosiły Stany Zjednoczone o wsparcie z powietrza w walkach z talibami w Kunduzie, na krótko przed zbombardowaniem szpitala prowadzonego przez Lekarzy bez Granic (MSF) - poinformował dowódca wojsk USA w Afganistanie generał John Campbell.

Campbell oświadczył w poniedziałek podczas konferencji prasowej, że armia USA zapewni przejrzystość w wyjaśnieniu przyczyn zbombardowania szpitala, w wyniku którego zginęło 22 osób, w tym troje dzieci oraz 12 pracowników MSF i siedmiu dorosłych pacjentów.

Afgańczycy poprosili o wsparcie

- Mamy obecnie wiedzę, że w dniu 3 października siły afgańskie poinformowały, że są pod ostrzałem i proszą siły amerykańskie o wsparcie z powietrza - powiedział Campbell. Jak podkreślił, amerykańskie samoloty przeprowadziły naloty mające na celu wyeliminowanie zagrożenia ze strony talibów.

Szef wojsk USA w Afganistanie dodał, że w wyniku nalotu przypadkowo kilku cywilów zostało trafionych. Campbell przekazał rodzinom ofiar najgłębsze kondolencje. Jak zaznaczył, w chwili nalotu siły amerykańskie nie były pod bezpośrednim ostrzałem ze strony talibów.

Z oświadczenia Lekarzy bez Granic wynika, że naloty na szpital miały miejsce w sobotę między godz. 2.00 i 3.00 nad ranem, w 15-minutowych odstępach. W czasie ataków w szpitalu przebywało ponad 100 pacjentów. Organizacja MSF "zażądała pełnego i transparentnego sprawozdania ze strony koalicji międzynarodowej". Zaapelowała też o niezależne śledztwo w tej sprawie.

Natomiast afgańskie ministerstwo obrony utrzymywało, że do szpitala wtargnęli terroryści uzbrojeni w ciężką broń i użyli "budynków i ludzi wewnątrz jako tarcz", strzelając w kierunku afgańskich sił bezpieczeństwa.

W ciągu ostatnich dni o Kunduz toczyły się zacięte walki. Zajęcie miasta przez talibów było uważane za jedno z ich największych zwycięstw w czasie trwającego prawie 14 lat konfliktu.

Autor: adso\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: