"Krym był błędem, do którego Rosja długo się nie przyzna"

Dwa lata temu "zielone ludziki" ruszały do akcji na Krymie
Dwa lata temu "zielone ludziki" ruszały do akcji na Krymie
Reuters Archive
Do aneksji Krymu doszło dwa lata temuReuters Archive

Przyłączenie Krymu stało się oczywistym błędem, do którego jeszcze przez długi czas nie przyzna się ani Kreml, ani większość obywateli Rosji - ocenia w piątek rosyjski dziennik "Wiedomosti" w artykule wstępnym. Tego dnia mija druga rocznica aneksji półwyspu.

Zdaniem "Wiedomosti" po wydarzeniach z marca 2014 roku w sposób nieodwracalny zmieniła się polityka Rosji.

Otwarcie puszki Pandory

"Bezpośrednim następstwem operacji krymskiej stał się konflikt w Donbasie (...). Aspekty hybrydowe tej wojny, w której Rosja jakoby nie uczestniczy, zostały przeniesione na ogólne zasady polityki zagranicznej" - ocenia gazeta. "(Prezydent) Władimir Putin w ostatnich latach zajmuje się głównie polityką zagraniczną, ponieważ eksport (do tej sfery) technologii operacji specjalnych wydaje się oszałamiająco skuteczny" - wskazuje dziennik.

W opinii gazety właśnie takim kolejnym projektem była operacja wojskowa w Syrii i otwarte pozostaje pytanie o możliwe następne projekty.

Dziennik wyraża ocenę, że głównym motywem Rosji w walce o wpływy w Kijowie, a następnie w samej "operacji krymskiej" było pragnienie niedopuszczenia do rozszerzenia NATO. "Teraz NATO jest w krajach nadbałtyckich. Ukrainę straciliśmy jako partnera i otrzymaliśmy wielki kryzys zaufania u pozostałych (krajów) - nawet w ramach Eurazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej" - zauważa gazeta.

Podział w społeczeństwie

W polityce wewnętrznej zdaniem "Wiedomosti" "postkrymska mobilizacja i retoryka antyzachodnia umożliwiły bezprecedensowy atak na instytucje społeczeństwa obywatelskiego - niezależne media, organizacje pozarządowe i obrońców praw człowieka".

"Społeczeństwo podzieliło się na dwa nierówne obozy, które nie rozumieją się wzajemnie" - wskazuje dziennik. "Krymska większość" jest przytłaczająca - przyłączenie Krymu popiera od 80 proc. do 95 proc. Rosjan. Wysoki pozostaje poziom zaufania do prezydenta "jako symbolu odrodzenia wielkości państwa". Przy czym - wskazują "Wiedomosti" - jest to "negatywna" wielkość państwa: gdy niezbędny jest obraz wroga, "którego nieustannie trzeba zwyciężać".

Skutki gospodarcze

Dziennik opisuje następstwa wydarzeń sprzed dwóch lat w sferze gospodarki. Przypomina, że w odpowiedzi na sankcje zachodnie, ogłoszone nie w odpowiedzi na aneksję Krymu, lecz na działania w Donbasie, Rosja ograniczyła import produktów żywnościowych. Do dalszych ograniczeń - w relacjach z Turcją i Egiptem - doprowadziła operacja syryjska. "To wszystko spotęgowało obserwowany strukturalny kryzys w gospodarce, uderzyło w sferę bankowości i szereg branż przemysłu i usług, przyspieszyło wzrost cen konsumpcyjnych. (...) Kapitał wycofał się z kraju, recesja przedłuża się" - relacjonuje gazeta.

Jak zauważa, "konfrontacja z Zachodem stała się bodźcem do militaryzacji gospodarki, w miejsce przeprowadzenia reform strukturalnych". Dziennik przyznaje, że Rosjanie odnoszą się ze stoicyzmem do kryzysu gospodarczego, m.in. dlatego że jeszcze od czasów Związku Radzieckiego znany jest im status "negatywnej wielkości" ich państwa.

"Przyłączenie Krymu stworzyło nową agendę dla Rosji na następne lata, wpłynęło na wszystkie sfery życia obywateli rosyjskich. Wszystkie ważne decyzje podejmowane są teraz w ramach tej agendy, większość ważnych wydarzeń jest związana z nią w taki czy inny sposób" - oceniają "Wiedomosti". To brzemię zdaniem gazety, "niesie cały kraj, w absolutnej większości - dobrowolnie".

Autor: //gak / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: