Krwawy dzień w Syrii. USA nałożą sankcje?

Aktualizacja:

Władze USA rozważają wprowadzenie sankcji wobec przedstawicieli władz Syrii. Informacja ta nadeszła po krwawej rozprawie z antyrządowymi demonstrantami. W poniedziałek tylko na ulicach Dary - ostrzeliwanej przez ciężką artylerię - zginęło co najmniej 25 osób. Siły bezpieczeństwa użyły też siły wobec protestujących w Dumie na przedmieściach Damaszku.

Obie miejscowości są punktami zapalnymi odkąd pięć tygodni temu w Syrii rozpoczęły się antyrządowe protesty, których uczestnicy chcą ustąpienia prezydenta Baszara el-Asada i przeprowadzenia demokratycznych reform.

Snajperzy zajęli pozycje na dachach, a w centrum Dary są czołgi - informują agencje. Według relacji świadków, do miasta wkroczyło nawet 3 tys. funkcjonariuszy syryjskich służb bezpieczeństwa.

Miasto to od rana jest intensywnie ostrzeliwane z ciężkiej artylerii - mówił będący na miejscu działacz praw człowieka Abdallah Abazid. Podczas rozmowy telefonicznej w tle słychać było eksplozje i strzały. Według Abazida, w Darze zginęło "co najmniej 25 męczenników". Dodał, że "na ulicach nadal leżą pozostałe ciała".

Są zabici i ranni

Syryjskie służby bezpieczeństwa i bojówki prezydenta Baszara el-Asada w poniedziałek o świcie przeprowadziły też szturm na miejscowość Duma na przedmieściach Damaszku - poinformowali miejscowi aktywiści. Funkcjonariusze strzelali do nieuzbrojonych cywili i aresztowali wielu mieszkańców.

- Są ranni. Wielu zostało aresztowanych. Służby bezpieczeństwa powtarzają ten sam wzór we wszystkich centrach, w których doszło do demokratycznego protestów. Chcą zdławić rewolucję przy pomocy brutalnych środków - przekonuje obrońca praw człowieka w rozmowie z agencją Reutera.

Także w poniedziałek Syria zamknęła wszystkie przejścia graniczne z Jordanią. Wysoki rangą dyplomata w stolicy Jordanii Ammanie potwierdził, że dwa główne przejścia graniczne w Darze i Nassibi po stronie syryjskiej zostały zamknięte. Dodał, że "najwyraźniej ma to związek z trwającą obecnie dużą operacją służb bezpieczeństwa".

Grożą, że zablokują wybrzeże

Z kolei w mieście Dżabla, do którego syryjskie służby bezpieczeństwa wkroczyły w niedzielę, obrońcy praw człowieka doliczyli się 13 zabitych przez wojsko cywili.

Funkcjonariusze i bojówki prezydenta Baszara el-Asada wkroczyły do zdominowanego przez sunnitów miasta po tym jak w nocy z soboty na niedzielę doszło tam do manifestacji, których uczestnicy domagali się demokratycznych reform. Demonstranci grozili że zablokują główną drogę biegnąca wzdłuż śródziemnomorskiego wybrzeża.

"To barbarzyńska wojna"

Jeden z czołowych syryjskich działaczy na rzecz praw człowieka, Suhair Atassi, oświadczył, że syryjskie władze rozpoczęły wojnę przeciwko pokojowemu ruchowi prodemokratycznemu, wkraczając do trzech miast.

- To barbarzyńska wojna, której celem jest unicestwienie syryjskich demokratów - napisał Atassi w oświadczeniu przesłanym agencji Reutera. - Zamiary prezydenta Asada są jasne, odkąd publicznie powiedział, że jest gotowy na wojnę, w przemówieniu z 30 marca. Jestem w domu na przedmieściach Damaszku. Przyjdźcie i aresztujcie mnie - dodał.

USA wprowadzą sankcje?

Agencja Reutera, powołując się na przedstawicieli władz USA podała w poniedziałek, że Stany Zjednoczone zamierzają wprowadzić sankcje wobec przedstawicieli władz Syrii. Zarządzeniem prezydenta Baracka Obamy miałyby być zamrożone aktywa członków władz, odpowiedzialnych za krwawą rozprawę z demokratycznymi protestantami.

- Brutalna przemoc, do której uciekł się rząd Syrii przeciwko własnym obywatelom, jest godna największego potępienia. Stany Zjednoczone rozważają wiele opcji, w tym nałożenie sankcji, by pokazać, że takie zachowanie jest nieakceptowalne - powiedział w poniedziałek rzecznik Białego Domy Tommy Vietor.

Nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji co do czasu wprowadzenia sankcji. Nie wiadomo też, czy miałby na niej być prezydent Syrii Baszar el-Asad.

Chcą demokratycznych zmian

Protesty w Syrii rozpoczęły się w połowie marca. Od tamtego czasu zginęło co najmniej 361 ludzi. Demonstranci domagają się ustąpienia prezydenta.

Baszar el-Asad 11 lat temu odziedziczył władzę po swoim ojcu. Próbuje powstrzymać opozycję z jednej strony znosząc obowiązujący od prawie 50 lat stan wyjątkowy, a z drugiej brutalnie tłumiąc manifestacje.

Źródło: PAP