Koniec rządów centroprawicy? Lewicowa opozycja faworytem szwedzkich wyborów

Debata liderów szwedzkich partii politycznychEPA

Lewicowa opozycja jest faworytem niedzielnych wyborów do parlamentu Szwecji, Riksdagu - wynika z ostatnich sondaży. Jej zwycięstwo oznaczałoby koniec ośmioletnich rządów centroprawicowego sojuszu kierowanego przez premiera Fredrika Reinfeldta.

Z kombinacji wyników czterech wrześniowych sondaży wynika, że czerwono-zielona opozycja może liczyć na 45,8 proc. głosów. W tym bloku główną rolę odgrywa Partia Socjaldemokratyczna (28,9 proc. poparcia), następnie Partia Zielonych (10,1 proc.) oraz Partia Lewicy (6,9 proc.). Rządzącą Szwecją centroprawicową koalicję popiera 39,4 proc. wyborców. Składa się na nią Umiarkowana Partia Koalicyjna (21,6 proc.), Ludowa Partia Liberałów (7,3 proc.), Partia Centrum (5,6 proc.) oraz Chrześcijańscy Demokraci (4,9 proc.).

Nacjonaliści rosną w siłę

W przedwyborczych badaniach opinii publicznej nacjonalistyczna partia Szwedzcy Demokraci osiąga wynik 9,8 proc. To rezultat znacznie lepszy niż cztery lata temu, gdy uzyskując 5,7 proc. ugrupowanie po raz pierwszy znalazło się w parlamencie. Szwedzcy Demokraci jako jedyni mówią o ograniczeniu nadmiernej, ich zdaniem, imigracji oraz chcą wprowadzić zakaz żebrania. Partii nie zaszkodziły ujawniane przez media skandale związane z rasistowskimi wypowiedziami działaczy.

Centroprawicowa koalicja przez dwie kadencje u władzy dokonała znacznych obniżek podatków. Według statystyk OECD Szwecja nie jest już krajem, gdzie płaci się najwyższe podatki w Europie. W 2012 roku szwedzkie daniny publiczne były na poziomie najniższym od 37 lat. Wyższe podatki obowiązywały w Danii, Belgii, Francji oraz Włoszech.

Najwięcej na tym skorzystały osoby dobrze zarabiające i przedsiębiorstwa. Dużym sukcesem okazało się też wprowadzenie ulg na zakup usług w gospodarstwie domowym, np. sprzątania lub remontu. Dzięki temu wielu Polaków znalazło w Szwecji legalną pracę.

Ponadto rząd zmniejszył podatek VAT na usługi gastronomiczne oraz zliberalizował gospodarkę. Zrezygnowano z monopolu państwa na apteki, a Szwedzi otrzymali możliwość wyboru przychodni lekarskiej lub szkoły. Nie będąca członkiem strefy euro Szwecja dość łagodnie przeszła też przez kryzys gospodarczy w Unii Europejskiej.

W ciągu ostatnich 8 lat wzrosło zatrudnienie, powstały miejsca pracy, ale utrzymuje się wysokie jak na Szwecję bezrobocie, którego poziom wynosi obecnie 7,8 proc.

Lewica niezadowolona z reform

Jednocześnie, co wykazuje lewicowa opozycja, reformy wpłynęły negatywnie na kondycję państwa dobrobytu. Obniżyła się jakość usług socjalnych, zwłaszcza w opiece zdrowotnej oraz nad osobami starszymi. Media donosiły o nieludzkich warunkach w prywatnych domach spokojnej starości. Jednym z postulatów Partii Lewicy jest zakazanie prywatnym firmom zysku z działalności w sferze socjalnej, co według wielu ekspertów może być jednak niezgodne z konstytucją.

Zdaniem opozycji w czasie rządów centroprawicy doszło do zwiększenia nierówności społecznych. Nie poprawiła się sytuacja imigrantów, co miało przyczynić się do zeszłorocznych rozruchów w Sztokholmie.

W kampanii wyborczej wielokrotnie podkreślano, że szwedzcy uczniowie coraz gorzej wypadają w międzynarodowych testach, zwłaszcza z przedmiotów ścisłych. Lewicowe partie zapowiadają zwiększenie finansowania szkół. Obecny rząd, który umożliwił rodzicom odliczenie części wydatków poniesionych na korepetycje udzielone ich dzieciom, teraz obiecuje poprawę dyscypliny na lekcjach poprzez zakaz używania telefonów komórkowych.

Zwycięstwo lewicowej opozycji z pewnością będzie oznaczać dla Szwedów podwyżkę podatków i utratę części popularnych ulg. Zabieg ten ma sfinansować obiecywany wzrost nakładów w sferze społecznej. Obecny rząd przestrzega, że przełoży się to na likwidację miejsc pracy, które dzięki reformom fiskalnym powstały w ciągu ostatnich 8 lat.

Nie wiadomo, jaka będzie przyszłość wymagającego modernizacji sektora energetyki jądrowej. Partia Zielonych jest za rezygnacją z atomu.

Spawacz zostanie premierem?

Kandydatem czerwono-zielonego bloku na premiera jest przewodniczący Partii Socjaldemokratycznej 57-letni Stefan Loefven. Z zawodu jest spawaczem, wcześniej nie zasiadał w parlamencie. Zanim w 2012 roku został szefem socjaldemokratów kierował związkiem zawodowym pracowników przemysłu metalowego. W kampanii Loefven przedstawiany jest jako polityk bliski ludziom. Zwraca się uwagę, że został wychowany w rodzinie zastępczej.

Tradycyjnie silnej w Szwecji socjaldemokracji będzie trudno cieszyć się z ewentualnego sukcesu. Poparcie oscylujące w sondażach wokół 30 proc. to jeden z gorszych w historii wyników tej partii. Oznacza jedynie koalicję z Partią Zielonych oraz radykalną Partią Lewicy. Dodatkowo po lewej stronie pojawiła się kolejna konkurencja, niewielka, ale modna w dużych miastach Inicjatywa Feministyczna. Niektóre sondaże dają temu ugrupowaniu 4 proc., co oznacza przekroczenie progu wyborczego i udział w podziale mandatów. Partia feministyczna zdobyła jeden mandat w tegorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Rosnące poparcie dla przeciwnych imigrantom Szwedzkich Demokratów, bojkotowanych przez wszystkie główne siły polityczne, może dodatkowo skomplikować sytuację i utrudnić powstanie nowego rządu.

Według ekspertów po wyborach może dojść do sytuacji, że żaden z dwóch bloków nie uzyska większości w parlamencie. Z powodu wejścia w życie zmian w konstytucji obligującej przyszłego premiera do zdobycia wotum zaufania, powstanie mniejszościowego rządu jest tym razem mniej prawdopodobne. Szwecję mogą więc czekać kolejne wybory.

W drugiej kadencji rządowi Reinfeldta do większości brakowało kilku mandatów, ale nie przeszkodziło to przy najważniejszych głosowaniach w parlamencie.

Autor: iwan\mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: EPA