"Kocioł", prewencja, szybkie wyroki. Nie zawsze skuteczne

Aktualizacja:
Wydarzenia w Warszawie w porównaniu z tymi we Francji to tylko mały problem
Wydarzenia w Warszawie w porównaniu z tymi we Francji to tylko mały problem
TVN24
Wydarzenia w Warszawie w porównaniu z tymi we Francji to tylko mały problemTVN24

Specjalne metody tłumienia zamieszek, rozbudowany system prewencji, wreszcie szybkie wyroki. Jak pokazują wydarzenia ostatnich lat na zachodzie Europy, nie zawsze są to skuteczne metody. Policja jest tam często krytykowana za zbytnią pobłażliwość wobec chuliganów, czasem wręcz o nieudolność. Jak z problemem tłumów demolujących ulice radzą sobie w W. Brytanii, Niemczech czy Francji?

Gwałtowne starcia lewackich demonstrantów z policją to długa, burzliwa 1-majowa tradycja w Berlinie, gdzie co rok władze miasta ściągają na tę okoliczność policyjne posiłki z innych krajów związkowych Niemiec.

Od 1987 r. scenariusz wydarzeń w Berlinie co roku jest podobny: po pokojowych 1-majowych demonstracjach, wiecach i festynach odbywają się manifestacje grup lewackich, które zazwyczaj kończą się bójką z policją, podpalaniem pojemników na śmieci, samochodów i wybijaniem witryn sklepowych.

Ostatnio najpoważniejsze zamieszki miały miejsce w 2009 r., kiedy to rannych zostało prawie 500 policjantów, zatrzymano 350 osób, a 153 postawiono zarzuty. Dwie z nich zostały oskarżone o usiłowanie zabójstwa.

W brytyjskim "kotle"

Niepokoje społeczne nie są obce brytyjskim stróżom prawa. Na Wyspach policja kładzie nacisk na prewencję, której celem jest niedopuszczanie do rozruchów ulicznych, niszczenia mienia, czy rozwoju politycznego ekstremizmu. Często dokonuje się prewencyjnych aresztowań.

Brytyjscy stróże prawa nie mają też obiekcji aby nie wpuszczać na teren Zjednoczonego Królestwa osób, które mogą doprowadzić do zamieszek bądź innych niepokojów. W ramach prewencji nie dopuszcza się do wyjazdu znanych policji piłkarskich chuliganów na zagraniczne mecze, spisuje się budzących podejrzenia osobników na stacjach metra lub uświadamia komuś, że jest namierzony, nawet jeśli się go nie aresztuje.

Wsparciem policyjnych metod operacyjnych jest rozbudowany system baz danych (w tym największa baza DNA w świecie), a także uliczne kamery, w tym drugim przypadku W. Brytania jest prawdziwym światowym mocarstwem.

Brytyjscy policjanci mają też opracowane specjalne metody kontroli nad tłumem. Pilnuje kolumny na całej długości, by nie wyłamywały się z niej jakieś grupy, których będzie trudno upilnować. Gdy uliczny protest wymyka się spod kontroli, policja stosuje metodę tzw. "kotła" czyli przypierania do muru jego uczestników do czasu wystudzenia emocji. Sposób ten budzi kontrowersje, ponieważ "do kotła" trafiają często osoby przypadkowe.

We Francji zdecydowanie

Francuscy stróże prawa na ogół reagują podczas starć z manifestantami bardzo zdecydowanie. Często oskarża się ich o brutalność. Za agresywne zachowanie podczas demonstracji nad Sekwaną można trafić do więzienia nawet na pół roku.

Zgodnie z francuskim prawem, za uszkodzenie lub zniszczenie mienia prywatnego, np. w trakcie demonstracji, grozi do 2 lat więzienia i 30 tys. euro grzywny. W wypadku zniszczenia mienia publicznego czy zaatakowania policjantów kary są jeszcze ostrzejsze.

Jednak w praktyce sankcje dla manifestantów we Francji popełniających akty wandalizmu bądź dopuszczających się fizycznej agresji na inne osoby czy policjantów dochodzą zwykle maksymalnie do 6 miesięcy bezwzględnego więzienia. W wielu wypadkach francuskie sądy wydają werdykty w trybie natychmiastowym w ciągu kilku czy kilkunastu dni po zamieszkach.

W stosunku do osób, które manifestują nielegalnie, jak studenci blokujący uparcie dostęp do uczelni, siły porządkowe nie wahają się używać gazu łzawiącego lub pałek.

We Włoszech powoli

Włoskich policjantów często krytykuje się za zbyt późną reakcję na agresję tłumu. Tak było 15 października, gdy w Rzymie demonstracja tzw. oburzonych zamieniła się w ostre starcia.

Policjanci i karabinierzy, którzy z niezwykłą gwałtownością zostali zaatakowani przez chuliganów, podpalających radiowozy, zostali potem skrytykowani za to, że nie przystąpili od razu do akcji, gdy na samym początku demonstracji wandale zaczęli siać zniszczenie na jednej z ulic w centrum.

Włoscy parlamentarzyści apelowali po zajściach o zamiany w przepisach aby umożliwić działania prewencyjne. Jak dotąd tych zmian nie wprowadzono.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24