Koala Sam uratowany z piekła

Aktualizacja:

Jak przystało na jeden z symboli fauny Australii, los koali podczas piekielnych pożarów gnębiących południe kraju, zajmuje jedno z czołowych miejsc w doniesieniach mediów. Bohaterem ostatnich dni jest Sam - koala uratowany z płonącego lasu przez oddział straży pożarnej. Zdjęcia jego i strażaka Davida Tree robią teraz furrorę na całym świecie.

- Wszystko w porządku, kolego? - pyta David Tree Sama, kiedy wraz z grupą kolegów z oddziału znajduje go w jednym z ogarniętych ogniem lasów na południu Australii. Potem wyciąga butelkę z wodą i poi spragnione zwierzę. Okazuje się, że jedna butelka nie wystarczy, a koala pije przez dobre kilka minut bez przerwy. Strażak żartuje: - Jak dużo może wypić koala?

 
Sam w schronisku znalazła przyjaciela i rozpoczęła nowe życie / PAP/EPA 

Love story w schronisku

Nagranie z telefonu komórkowego obiegło świat i sprawiło, że obaj jego bohaterowie zostali gwiazdami, ale też symbolami Australii od tygodnia walczącej z najstraszliwszą w historii tego kraju falą pożarów.

Strażak występuje w najpopularniejszych na Antypodach programach typu talk-show, a Sam odpoczywa w schronisku dla dzikich zwierząt w Rawson, 170 km na wschód od Melbourne. Jej losy - bo okazało się, że Sam jest samiczką - wciąż budzą gorące zainteresowanie, okazało się bowiem, że znalazła tam przyjaciela, z którym jest już nierozłączna.

Kataklizm na Antypodach

Historia Sama wzrusza, ale same władze przyznają, że jest jedną z nielicznych. Większość zwierząt podczas wciąż fali pożarów była zdana na siebie, bo były nawet kłopoty z pomocą dla ludzi.

Wciąż nieznana jest liczba ofiar, ale można być pewnym, że sięga przynajmniej około 200 osób. Pojawiły się też straszne doniesienia o możliwych stu ofiarach w jednej tylko niewielkiej miejscowości Marysville, niedaleko Melbourne.

Źródło: APTN