Kierowca autokaru stanie przed sądem. Zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci

Aktualizacja:
W wypadku zginęły dwie osoby, a 32 zostały ranne PAP / EPA

Kierowca polskiego autokaru, który we wtorek uległ wypadkowi pod Miluzą, stanie w środę przed francuskim sądem i usłyszy zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci - poinformował ambasador RP w Paryżu Tomasz Orłowski. W wypadku zginęły dwie osoby, a 32 zostały ranne.

Ambasador, który przybył po południu na miejsce tragedii, powiedział, że francuskie organy śledcze przesłuchały już Polaka. Wcześniej zbadano go alkomatem, który nie wykazał obecności alkoholu w wydychanym powietrzu.

- Kierowca stanie jutro (w środę) przed sądem w Miluzie, gdzie sędzia przedstawi mu zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci - oświadczył Orłowski.

"Szczęście, że autokar nie spłonął"

W wypadku zginęły dwie osoby, a 32 zostały ranne. - To był bardzo poważny wypadek. Szczęście, że autokar nie stanął w płomieniach - ocenił szef medycznej ekipy obecnej na miejscu wypadku polskiego autokaru pod Miluzą, Francis Levy. Jak dodał, większość ofiar ma złamania, a część również obrażenia wewnętrzne. - Ranni będą operowani w najbliższych godzinach - zapowiedział dr Francis Levy, szef ekipy ratowniczej w departamencie Górnego Renu.

Po południu informowano o dwóch ofiarach śmiertelnych i 42 osobach hospitalizowanych przebywających w szpitalach w Miluzie, Strasburgu, Colmarze i szwarcarskiej Bazylei. Wśród nich było 13 pasażerów w stanie ciężkim. 22 osoby trafiły na tymczasową obserwację do przygotowanego centrum pomocy w Sausheim. Wśród 68 osób jadących autokarem było 61 Polaków, pięciu Ukraińców i dwóch Francuzów. Ofiary śmiertelne to Polacy. Wśród ciężko rannych jest jeden obywatel Ukrainy.

Według rzecznika MSZ Marcina Bosackiego, w ciężkim stanie jest 11 osób. Około 30 pasażerów ma drobne obrażenia jak siniaki i skaleczeni - ta grupa chce kontynuować podróż.

Według informacji przekazanych przez biuro podróży Sindbad, wieczorem w dalszą podróż do Francji wyruszyło 21 osób. 11 osób zdecydowało się spędzić noc w hotelu. Biuro podaje, że obecnie hospitalizowanych jest 31 osób.

Jak informują francuskie media, pod wrakiem pojazdu nie znaleziono żadnej ofiary. Wśród pasażerów nie było dzieci.

Brakuje piątki pasażerów Francuskie media informowały również, że lokalne władze wciąż nie mogą dodzwonić się do pięciu osób, które były na liście pasażerów. Prawdopodobnie chodzi o piątkę Ukraińców, którzy podróżowali bez odpowiednich dokumentów i mogli oddalić się z miejsca wypadku zanim przyjechały służby. - Być może mamy też błędy w liście - przyznaje prefekt Górnego Renu Alain Perret.

Do wypadku autokaru doszło około 8.30 rano. Według relacji pasażerów, kierowca przegapił zjazd z autostrady i w ostatniej chwili chciał skręcić. Wtedy autokar przewrócił się na prawy bok.

Policja: na razie za wcześnie na podanie przyczyny wypadku
Policja: na razie za wcześnie na podanie przyczyny wypadku tvn24

Według policji za wcześnie jest mówić o przyczynach wypadku. W tej sprawie przesłuchano polskiego kierowcę autobusu. - Na razie nic nie wskazuje na to, by jego działanie było celowe. Ustaliliśmy także, że był trzeźwy. Na ustalenie, co spowodowało wypadek, będą mieć wpływ z pewnością zeznania drugiego kierowcy. Przesłuchamy też pasażerów i członków ekip ratunkowych - powiedział prokurator Herve Robin.

Autokar jechał z Przemyśla, w Słubicach zabrał pasażerów z całej Polski, którzy podróżowali do kilku miast na południu Francji: Miluzy, Cannes, Tulonu, Lyonu, Chalon-Sur-Sac, Marsylii, Bollene oraz Nicei.

MSZ na miejscu Autokarem wynajętym przez Prywatne Biuro Podróży Sindbad z Opola jechało 68 osób. Właścicielem autokaru jest firma Albatros z Przemyśla. Sindbad w komunikacie zapewnił, że autokar miał wszystkie wymagane badania techniczne.

Firma HDI Asekuracja - ubezpieczyciel posiadacza autokaru - poinformowała, że wszyscy pasażerowie są objęci ubezpieczeniem od następstw nieszczęśliwych wypadków. - W związku z tragedią uruchomiliśmy dla poszkodowanych i ich rodzin specjalne numery telefonów: 22 522-29-00 lub 22 232-29-00 - poinformował ubezpieczyciel w komunikacie. Jak zapewniła HDI Asekuracja, przez najbliższe dni 24 godziny na dobę będą dyżurowali pod tymi numerami specjaliści, którzy będą udzielali poszkodowanym i ich rodzinom wszelkich informacji na temat możliwych form pomocy i wskazówek, jak dalej postępować w tej sytuacji. - W miarę potrzeby będziemy organizować np. powrót poszkodowanych do Polski, a najbliższym członkom rodzin osób najciężej poszkodowanych - przejazd do Francji - dodał ubezpieczyciel. Jak mówiła na antenie TVN24 Paulina Skarżycka, jedna z pasażerek, pasażerowie, którym nic się nie stało, zostali przewiezieni do okolicznych szkół. Bosacki poinformował, że na miejscu wypadku jest ambasador Polski we Francji Tomasz Orłowski; ma się spotkać z francuskim ministrem transportu. Wspólnie mają odwiedzać rannych w szpitalach. W sprawę, oprócz ośmiu konsulów, zaangażowana jest też stała przedstawiciel RP przy Radzie Europy w Strasburgu Urszula Gacek.

Polskie MSZ uruchomiło infolinię dla rodzin ofiar wypadku: (22) 5239448, (22) 5239248. Można dzwonić także na infolinię biura turystycznego Sindbad: (77) 4434444 oraz infolinię uruchomioną we Francji: +33 680580220.

Specjalne numery telefonów uruchomiła też firma HDI Asekuracja - ubezpieczyciel posiadacza autokaru - 22 522-29-00 lub 22 232-29-00.

Także lokalna prefektura uruchomiła specjalny numer telefonu, pod którym we Francji można uzyskać więcej informacji na temat wypadku. Ten numer telefonu to: +33 389 24 90 25.

Tak mogło dojść do wypadku. Animacja
Tak mogło dojść do wypadku. Animacjatvn24

Autor: jk,KSu/fac/k / Źródło: PAP, TVN24, dna.fr

Źródło zdjęcia głównego: PAP / EPA

Raporty: