Kerry: Mamy dowody na winę reżimu, nie będziemy oglądać się na ONZ

Kerry: Wiemy, że reżim jest winny
Kerry: Wiemy, że reżim jest winny
tvn24
USA nie będą czekać na ONZtvn24

- Amerykański wywiad dostarczył przekonujących dowodów, że to syryjski reżim przeprowadził atak chemiczny 21 sieprnia - stwierdził sekretarz stanu USA John Kerry. Szef amerykańskiej dyplomacji oznajmił, iż pytaniem jest teraz, co należy z tym zrobić. - Nie można tego pozostawić bez odpowiedzi - powiedział i dodał, że USA nie będą czekać na wyniki badań inspektorów ONZ. Barack Obama zaznaczył, że nie podjął jeszcze decyzji o ewentualnej interwencji.

Syryjskie wojsko nie ma możliwości odparcia interwencji. Jak wygląda jego potencjał?

Szef Departamentu Stanu na specjalnej konferencji prasowej w skrócie zaprezentował wnioski wynikające z raportu amerykańskiego wywiadu na temat ataku gazowego na przedmieściach Damaszku, przeprowadzonego 21 sierpnia. Jak poinformował zginęło wówczas łącznie 1429 osób, w tym 426 dzieci.

"Takie są fakty"

Według Kerry'ego, wszystko wskazuje na to, iż winnym jest reżim Baszara el-Asada. - Takie są dowody, takie są fakty. Pytaniem jest teraz nie, kto jest winny, ale co my, jako społeczność międzynarodowa, możemy z tym zrobić - powiedział. Według szefa Departamentu Stanu, wyniki prac inspektorów ONZ nie wniosą nic nowego do sprawy. - Wierzymy w ONZ i dziękujemy za ich pracę, ale ich mandat pozwala jedynie dać odpowiedź na to, czy ktoś użył broni chemicznej. Nie dostarczą odpowiedzi, kto to zrobił - oznajmił. Zdaniem szefa dyplomacji USA, nie można nie odpowiedzieć na użycie broni chemicznej przeciw cywilom, bo zachęci to do podobnych działań innych dyktatorów. - Historia surowo nas oceni, jeśli przymkniemy na to oko - oznajmił. - Musimy zapewnić, aby broń chemiczna nie była już nigdy wykorzystana przeciw cywilom - dodał.

Kerry: Musi być odpowiedź
Kerry: Musi być odpowiedźtvn24

Będzie ograniczona odpowiedź

Nie powiedział jednak, jaka będzie odpowiedź USA i ich sojuszników. Stwierdził jedynie, że wobec "obstrukcji Rosji", Ameryka nie może polegać na ONZ. - Stany Zjednoczone będą działać według własnego harmonogramu - powiedział Kerry. Zaznaczył przy tym, że interwencja w Syrii nie będzie przypominać w najmniejszym stopniu wojny w Afganistanie, Iraku, czy "chociażby w Libii". - Nie wyślemy żadnych wojsk lądowych. To będzie akcja zaplanowana specyficznie tak, aby użycie broni chemicznej przez reżim nie pozostało bez odpowiedzi - oznajmił Kerry.

- Stany Zjednoczone nie staną się stroną konfliktu i nie przyjmą odpowiedzialności w trwającej od dłuższego czasu wojnie domowej - stwierdził. Wskazuje to na zapowiadaną już nieoficjalnie przez amerykańskie media bardzo ograniczoną kampanię nalotów, której celem nie będzie obalanie Asada. - Amerykanie są zmęczeni wojną, ale to nie zwalnia nas z obowiązków - zaznaczył szef Departamentu Stanu. Nazwał przy tym atak w Damaszku "zbrodnią przeciw ludzkości", a Asada "zbrodniarzem i rzezimieszkiem".

Decyzji brak

Niecałą godzinę po Kerrym na konferencji prasowej po roboczym spotkaniu, do sprawy Syrii odniósł się krótko Barack Obama. - Użycie broni chemicznej w Syrii jest wyzwaniem dla świata i zagraża bezpieczeństwu USA oraz ich sojuszników, takich jak Izrael i Jordania - stwierdził prezydent USA. - Rozważamy akcję o ograniczonym zakresie, a nie poważne zaangażowanie się w konflikt - oznajmił Obama. Zastrzegł przy tym, iż decyzja o interwencji nie została jeszcze podjęta. Prezydent ma jeszcze się "konsultować" z Kongresem i sojusznikami.

Całe przemówienie Johna Kerry'ego
Całe przemówienie Johna Kerry'egotvn24

Podsłuchane rozmowy reżimu

Jak wynika ze słów Kerry'ego, amerykański wywiad podsłuchał szereg rozmów pomiędzy wysokimi rangą urzędnikami i wojskowymi reżimu Asada. Ich treść ma jednoznacznie wskazywać na to, że atak bronią gazową przeprowadziła strona rządowa, która analizowała jego skutki i próbowała później zacierać ślady. Między innymi wysadzano budynki na zaatakowanych terenach. Według amerykańskiego wywiadu, specjalne jednostki walki chemicznej przez trzy dni szykowały się do uderzenia. Rozpoznawano teren, instruowano żołnierzy normalnych oddziałów i wydawano im maski przeciwgazowe. - Wiemy dokładnie kiedy i skąd odpalono rakiety. Na pewno wyleciały z terenów kontrolowanych przez siły rządowe i spadły na obszar zajmowany przez opozycję. 90 minut później w internecie pojawiła się fala przerażających relacji z miejsca ataku - stwierdził Kerry. Atak w Damaszku miał nie być jedyny. Wywiad USA jest przekonany, że wojsko reżimowe wykorzystywało gazy bojowe wielokrotnie w ciągu roku, aczkolwiek na mniejszą skalę. Raport wywiadu USA nie został udostępniony publicznie, aby nie zdradzać tajemnic państwowych. Na rządowych stronach internetowych udostępniono jedynie opisowe streszczenie raportu i załączono doń jedną mapkę.

ZOBACZ MAPĘ W WIĘKSZEJ ROZDZIELCZOŚCI

Przetłumaczona mapka dołączona do opisu raportu wywiadu USA

Autor: mk//bgr / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: