Kazachowie protestują przeciwko podwyżkom cen gazu. Prezydent ogłasza stan wyjątkowy po szturmie na siedzibę burmistrza Ałmaty

Źródło:
PAP, Interfax
W Ałmaty doszło do szturmu na siedzibę burmistrza
W Ałmaty doszło do szturmu na siedzibę burmistrzaGoogle Maps
wideo 2/2
W Ałmaty doszło do szturmu na siedzibę burmistrzaGoogle Maps

Niemal we wszystkich dużych miastach Kazachstanu doszło we wtorek do starć między protestującymi przeciw podwyżkom cen paliw a policją i wojskiem. Radio Swoboda podało, że w Ałmaty zatrzymano ponad 200 osób. Próbowano tam wedrzeć się do siedziby burmistrza miasta. Policja w odpowiedzi użyła granatów hukowych i gazu łzawiącego. W nocy z wtorku na środę czasu lokalnego prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew ogłosił tam oraz w obwodzie mangystauskim dwutygodniowy stan wyjątkowy.

Kazachstanie trwają protesty w związku ze wzrostem cen gazu skroplonego, którym wielu mieszkańców tankuje samochody.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

We wtorek uczestnicy protestów rozszerzyli swe żądania i domagają się obecnie odejścia z polityki szefa Rady Bezpieczeństwa kraju Nursułtana Nazarbajewa, który w ich opinii przekazał władzę prezydentowi Kasymowi-Żomartowi Tokajewowi tylko formalnie.

Agencja Reutera i AFP podały, że policja użyła granatów hukowych i gazu łzawiącego przeciwko setkom protestujących, którzy usiłowali wedrzeć się do siedziby burmistrza największego miasta kraju, Ałmaty. Serię eksplozji słyszano w pobliżu głównego placu miasta, gdzie znajduje się ratusz. Według wstępnych danych zatrzymano tam ponad 200 osób. Radio Swoboda poinformowało też o zatrzymaniu dwóch jego dziennikarzy.

W stolicy, Nur-Sułtanie, duży tłum przeszedł kolumną po mieście, skandując "Stary, odejdź!". W odpowiedzi władze wprowadziły na ulice wojsko i oddziały sił specjalnych, które użyły przeciw protestującym gazu i granatów hukowych. Mimo to zebrani nie rozeszli się, próbując zająć główny plac miasta.

Wieczorem władze zaczęły blokować na terytorium całego kraju internet i sieć komórkową. Użytkownicy donosili o problemach z korzystaniem niemal ze wszystkich sieci społecznościowych, w tym Telegrama i Facebooka.

Prezydent ogłosił stan wyjątkowy w Ałmaty i w obwodzie mangystauskim

Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew ogłosił w nocy z wtorku na środę czasu lokalnego dwutygodniowy stan wyjątkowy w największym mieście kraju Ałmaty oraz w obwodzie mangystauskim.

Wcześniej prezydent zapewnił, że rząd kraju nie upadnie i ostrzegł protestujących, iż apele o atakowanie budynków rządowych i wojskowych są nielegalne. - Rząd nie upadnie, ale zależy nam na wzajemnym zaufaniu i dialogu, a nie na konflikcie – oświadczył w nagraniu wideo skierowanym do narodu. Wezwał też obywateli, by nie ulegali "prowokacjom z wewnątrz i zewnątrz".

Kasym-Żomart TokajewFELIPE TRUEBA/EPA/PAP

We wtorek wieczorem władze ogłosiły częściowe przywrócenie limitów cen na skroplony gaz (do ceny 50 tenge, czyli 46 gr za litr w obwodzie mangystauskim), ale wydaje się, że nie uspokoiło to społeczeństwa. W styczniu cena skroplonego gazu wzrosła w Kazachstanie do 120 tenge (1,12 zł) za litr, podczas gdy jeszcze na początku zeszłego roku wynosiła 38 tenge (35 gr) za litr.

Protesty w innych miastach

We wtorek protestowano też w innych miastach. W mieście Aktobe na północnym zachodzie kierowcy przerwali kordon policji i zbliżyli się do siedziby władz miejskich. 

Wcześniej w Aktau na zachodzie kraju, dokąd ściągnęli także mieszkańcy sąsiednich regionów, demonstranci postawili namiot i jurtę. Początkowo domagali się obniżenia cen gazu, ale później ich żądania rozszerzyły się na wyplenienie korupcji i kumoterstwa oraz zmniejszenie bezrobocia, aż wreszcie wysunęli postulat ustąpienia rządu.

W poniedziałek w Aktau protestowało kilka tysięcy osób. Przybył do nich szef władz regionalnych, ale nie udało mu się skłonić ich do rozejścia. Wcześniej prezydent kraju Kasym-Żomart Tokajew poinformował na Twitterze, że w Aktau rozpoczęła pracę komisja rządowa, a demonstranci "powinni wykazać się odpowiedzialnością i gotowością do dialogu".

Według lokalnych mieszkańców we wtorek rano na głównym placu miasta przebywało około dwóch tysięcy osób. W nocy odbył się wiec, na którym występujący podkreślali, że to niesprawiedliwe, by ludzie musieli domagać się dostępu do gazu w bogatym w surowce kraju.

Ustąpienia rządu domagano się też w Karagandzie na wschodzie kraju.

Autorka/Autor:tas, pp\mtom

Źródło: PAP, Interfax

Źródło zdjęcia głównego: gov.kz

Tagi:
Raporty: