Dostęp do wody przyczyną konfliktu w Kamerunie

Źródło:
PAP, Reuters, voanews-com

Wzdłuż północnej granicy Kamerunu z Czadem nasiliły się starcia między rolnikami i pasterzami-koczownikami z powodu dostępu do wody. Kameruńscy urzędnicy twierdzą, że w środę podpalono wioski i targowiska, a brutalny konflikt spowodował, że setki osób uciekły do ​​sąsiedniego Czadu.

W ciągu ostatniego tygodnia co najmniej 22 osoby zginęły, a ponad 30 kolejnych zostało rannych w wyniku starć między farmerami z plemienia Mousgoum a posługującymi się czadyjską odmianą języka arabskiego pasterzami-koczownikami w kameruńskim Regionie Dalekiej Północy - przekazał Agencji Reutera lokalny urzędnik. - Na dobre rozgorzał konflikt między społecznościami - dodał.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Burmistrz Ndżameny, stolicy sąsiadującego z Kamerunem Czadu, Ali Harun poinformował, że do jego kraju przedostały się setki osób uciekających przed przemocą.

Chcieli zaprowadzić stada nad brzeg rzeki

Tradycyjny przywódca w północnym Kamerunie, który prosił, by nie podawać nazwiska, powiedział Agencji Reutera, że przemoc zaczęła się w związku z dostępem do wody. - ​​Choa chcieli zaprowadzić swoje stada nad brzeg rzeki. Mousgoum i Massa im to uniemożliwili. Ten problem musi zostać szybko rozwiązany, ponieważ już kilka miesięcy mieliśmy zgony. Dziś, kiedy pojawia się problem między dwojgiem ludzi z różnych społeczności, wszystkie społeczności chwytają za broń - dodał.

Agencja ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) podała w listopadowym raporcie, że niewielkie opady wysuszyły rzeki i stawy w regionie, skąd czerpią wodę społeczności w Kamerunie, co doprowadziło do starć na tym obszarze.

Florent Mbang, mieszkaniec 90-tysięcznego miasta Kousseri, położonego na północnej granicy Kamerunu z Czadem, które opustoszało w wyniku walk, powiedział, że "starcia były bardzo gwałtowne". - Musieliśmy przeprawić się przez rzekę w nocy, aby znaleźć tu schronienie - dodał mężczyzna, który uciekł z Kamerunu do obozu dla uchodźców w Ndżamenie w Czadzie. - Nasze dzieci nie jadły od wczoraj, prosimy władze Czadu o pomoc, w przeciwnym razie nasza sytuacja tutaj będzie gorsza niż konflikt, który mamy w domu – stwierdził rozmówca Reutera.

Ponad 30 tysięcy uchodźców

Kameruńscy urzędnicy przekazali, że wokół Kousseri spłonęło kilka wiosek, a farmy zostały zniszczone. Podpalono także część głównego rynku w Kousseri.

Pełniący obowiązki prezydenta Czadu generał Mahamat Idriss Deby napisał w środę na Twitterze, że w państwie znajduje się ponad 30 tysięcy uchodźców z Kamerunu, ale nie sprecyzował, czy są to osoby uciekające przed ostatnią falą przemocy. Wezwał społeczność międzynarodową do udzielenia szybkiej pomocy Czadowi.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: PAP, Reuters, voanews-com