Japończycy podnoszą głowy. Pierwszy raz świętują koniec okupacji


Japońskie władze uderzają w nacjonalistyczne tony. Po raz pierwszy oficjalnie uczczono zakończenie alianckiej okupacji po II Wojnie Światowej. Uroczystość swoją obecnością zaszczycili nawet cesarz i cesarzowa, których pozdrawiano okrzykami "Banzai!".

Odbywające się w niedzielę uroczystości oficjalnie nazywają się "Dniem Przywrócenia Niepodległości" i są inicjatywą obecnego premiera, Shinzo Abe. Ten konserwatywny polityk otwarcie dąży do odbudowy narodowej dumy Japończyków i między innymi rozbudowy sił zbrojnych.

Koniec ze spolegliwością

Ustanowienie 28 kwietnia "Dniem Przywrócenia Niepodległości" było jedną z obietnic wyborczych Abe. Pozostałe to między innymi zmodyfikowanie konstytucji, tak aby osłabić jej pacyfistyczny ton i pozwolić na rozbudowę sił zbrojnych oraz ich szersze wykorzystanie, oraz ogólne odejście od spolegliwego tonu wynikającego z działań sił zbrojnych Cesarstwa podczas II Wojny Światowej.

Głosząc tego rodzaju hasła jego partia Liberalno-Demokratyczna zmiotła przeciwników podczas ostatnich wyborów, co dało Abe silny mandat do wprowadzania w życie swoich nacjonalistycznych pomysłów. Przemawiając w niedzielę na uroczystościach premier stwierdził, że "mamy obowiazek uczynić Japonię silną oraz stanowczą, aby inni mogli na nas polegać".

Wymowę tego specjalnego dnia podkreśliła obecność w parlamencie pary cesarskiej, Cesarza Akihito i Cesarzowej Michiko. Tytularni władcy Japonii bardzo rzadko uczestniczą w publicznych uroczystościach. W ich obecności tłum polityków wznosił okrzyki "Banzai!", czyli odpowiednik polskiego "niech żyje!"

Uśpiony potencjał

Obecnie popularność Abe wynosi w sondażach około 70 procent, ale w większości jest to skutek jego działań w sferze ekonomii, mających wydobyć kraj z dekad stagnacji. Według ekspertów jego program nacjonalistyczny cieszy się znacznie mniejszym poparciem. Niezależnie od tego premier poświęca mu dużo uwagi.

W minionym tygodniu Abe zgodnie ze swoją tradycją odwiedził świątynię Yasukuni, poświęconą japońskim poległym w wojnach. Kraje azjatyckie, które doświadczyły japońskiej agresji, traktują to jako wyjątkową obrazę i za każdym razem reagują na taką wizytę głosami oburzenia. Abe jest jednak na to niewrażliwy i jego upór na przestrzeni lat doprowadził do tego, że odwiedziny w Yasukuni powoli są coraz mniej krytykowane.

Nacjonalistyczne ciągoty Abe wywołują istotne zaniepokojenie zwłaszcza w Korei Południowej i Chinach. Oba te kraje obawiają się odrodzenia japońskiego imperializmu, którego boleśnie doświadczyły w minionym wieku. Dzięki narzuconej przez USA pacyfistycznej konstytucji Japonia posiada relatywnie słabe wojsko, jednak olbrzymi potencjał trzeciej gospodarki świata pozwoliłby na ich gwałtowny rozwój, gdyby znieść ograniczenia.

Autor: mk/tr / Źródło: Reuters, tvn24.pl