Janukowycz w Polsce: Ostro pytają o Tymoszenko

Aktualizacja:

Kraje UE naciskają w sprawie Tymoszenko i często "ostro pytają" - przyznał Wiktor Janukowycz po dzisiejszych rozmowach z prezydentami Polski i Niemiec. Przywódca Ukrainy złożył wizytę we Wrocławiu kilka godzin po tym, jak parlament ukraiński odrzucił poprawki opozycji do projektu ustawy o zniesieniu karalności za niektóre przestępstwa gospodarcze. Oznacza to, że nie będzie możliwości zwolnienia z więzienia skazanej na 7 lat pozbawienia wolności byłej premier, Julii Tymoszenko.

Integracja z Unią Europejską jest dla Ukrainy bardzo ważna - powiedział we wtorek we Wrocławiu prezydent Ukrainy, Wiktor Janukowycz, po spotkaniu z prezydentami Polski i Niemiec, Bronisławem Komorowskim i Chistianem Wulffem.

To przykre, że dziś łączy się sprawę integracji europejskiej Ukrainy z kwestiami rozwiązywania spraw kryminalnych w sądach. Wiktor Janukowycz

O UE i Tymoszenko

Janukowycz powiedział dziennikarzom, że rozmawiano o integracji Ukrainy z Unią Europejską i sprawie byłej ukraińskiej premier, Julii Tymoszenko. Podkreślił, że integracja z Unią jest dla Ukrainy bardzo ważna. Z kolei - jak powiedział - sprawa Tymoszenko nie należy do niego, lecz do sądu, a on nie może naciskać na niezawisły sąd.

Podkreślił również, że sprawa Tymoszenko zaczęła się w 2009 r., kiedy nie był jeszcze prezydentem. Dodał, że nie chce, aby ktoś odbierał sprawę Tymoszenko jako wyraz walki z opozycją. Mówił również, że kraje Unii Europejskiej naciskają na niego w sprawie Tymoszenko i często "ostro pytają".

Polska pomoże

Komorowski zadeklarował po spotkaniu, że Polska będzie wspierać Ukrainę w drodze do integracji europejskiej.

Proces byłej premier Julii Tymoszenko jest odbierany w wielu krajach UE jako sygnał, że Ukraina ma do pokonania trudności ze standardami koniecznymi do zbliżenia się ze światem zachodnim. Bronisław Komorowski

Dodał, że spotkanie z Janukowyczem było okazją do rozmów o sprawach istotnych z punktu widzenia procesu zbliżenia się Ukrainy do struktur UE. - Tu nie ma co się oszukiwać, są kłopoty i trudności, ale są też ogromne osiągnięcia. Jest wynegocjowany kształt umowy o strefie wolnego handlu, są deklaracje dotyczące umowy stowarzyszeniowej - mówił.

Podkreślił, że rozmawiano również o przeszkodach. - Proces byłej premier Julii Tymoszenko jest odbierany w wielu krajach UE jako sygnał, że Ukraina ma do pokonania trudności ze standardami koniecznymi do zbliżenia się ze światem zachodnim - powiedział Komorowski.

Unia ma Ukrainie za złe proces sądowy i skazanie na 7 lat więzienia b. premier i obecnej opozycjonistki, Julii Tymoszenko. W ocenie Brukseli, wyrok na Tymoszenko jest świadectwem wybiórczego i politycznego stosowania prawa na Ukrainie.

Dzisiejsze wydarzenia w Kijowie mogą jeszcze bardziej utrudnić porozumienie UE z Ukrainą.

Nie ma zmiany prawa

Partia Regionów nie poparła poprawki wniesionej przez partię Tymoszenko. - Ukraina straciła szansę na integrację europejską - oświadczyli w odpowiedzi parlamentarzyści opozycyjnego BJuT, którzy najpierw zablokowali trybunę parlamentu, a potem demonstracyjnie opuścili salę posiedzeń.

Stało się jasne, że prezydent Janukowycz okłamał przywódców UE i wydał rozkaz, by nie głosować za depenalizacją artykułu Tymoszenko. Serhij Własenko, BJuT

Wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego BJuT, Andrij Kożemiakin podkreślił, że żadna z poprawek, mających pomóc w uwolnieniu Tymoszenko, nie uzyskała poparcia ugrupowań koalicji zdominowanej przez prezydencką Partię Regionów Ukrainy.

- Partia Regionów wraz ze swymi satelitami udowodniła, że jest wyłącznie personelem do obsługi i ślepym narzędziem Janukowycza - oświadczył Kożemiakin.

- Stało się jasne, że prezydent Janukowycz okłamał przywódców UE i wydał rozkaz, by nie głosować za depenalizacją artykułu (z którego skazano - red.) Tymoszenko - oświadczył obrońca byłej premier i deputowany jej bloku, Serhij Własenko.

Opozycja uważa, że sprawa Tymoszenko była inspirowana przez ekipę Janukowycza, który dąży do wyeliminowania byłej premier z życia politycznego. Tymoszenko była najważniejszą konkurentką obecnego prezydenta Ukrainy w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich, a po jego wygranej stała się jego największym krytykiem.

Partia Regionów wraz ze swymi satelitami udowodniła, że jest wyłącznie personelem do obsługi i ślepym narzędziem Janukowycza. Andrij Kożemiakin, BJuT

Od początku zwodził?

Od początku procesu głównego, politycznego wroga prezydent Janukowycz, w rozmowach z Zachodem, sugerował, że nawet jeśli Tymoszenko skażą, zmienione zostanie prawo tak, aby móc ją uwolnić.

Faktycznie, tuż po wyroku skazującym (7 lat więzienia), prezydent wniósł do parlamentu projekt ustawy, której przyjęcie oczyściłoby Tymoszenko z winy. Wtedy jednak zaczęła się dziwna gra. Z jednej strony Janukowycz nadal zapewniał unijnych rozmówców, że prawo zostanie zmienione, z drugiej - jego partia sabotowała prace legislacyjne.

W efekcie przeszedł projekt okrojony tak, by nie było możliwości zwolnienia Tymoszenko. Nie pomogło zgłoszenie odpowiednich poprawek przez opozycję.

Teraz należy się spodziewać, że Janukowycz będzie podkreślał, że to suwerenna decyzja parlamentu i deputowanych z jego partii. Że nie może na nich naciskać. Taką samą taktykę stosował już wcześniej, w przypadku procesu i sądu.

Tymczasem nie jest żadną tajemnicą, iż niezależność prokuratury, sądów i, rzecz jasna, deputowanych Partii Regionów, istnieje tylko na papierze. Za wszystkie sznurki pociąga Janukowycz.

Dlaczego więc mówił o zmianie prawa i poczynił nawet w tym kierunki kroki? W świetle dzisiejszej decyzji parlamentu można zaryzykować twierdzenie, że jedynie zwodził opinię zachodnią i przywódców UE, aby zyskać na czasie i dokończyć negocjacje Kijowa z Brukselą ws. wolnego handlu i umowy stowarzyszeniowej.

Źródło: PAP, tvn24.pl