Bolsonaro zaprzysiężony na prezydenta. Chce "uwolnić naród od jarzma korupcji"


Emerytowany wojskowy Jair Bolsonaro został we wtorek zaprzysiężony na prezydenta Brazylii. W kampanii wyborczej obiecywał, że będzie walczył z korupcją i przestępczością oraz ułatwi dostęp do broni palnej. Kadencja świeżo zaprzysiężonego prezydenta potrwa cztery lata.

Obejmując prezydenturę Bolsonaro mówił, że ślubuje "wzmocnienie demokracji Brazylii". Przyrzekł także stosować się do zasad konstytucji swojego kraju i wezwał ustawodawców, aby pomogli mu "uwolnić naród definitywnie od jarzma korupcji, zbrodni, ekonomicznej nieodpowiedzialności i ideologicznego poddania".

Dodał też, że teraz, gdy przejął władzę, jego kraj został "wyzwolony od socjalizmu i politycznej poprawności". Obiecał również otworzyć rynki zagraniczne dla Brazylii i "przeprowadzić ważne reformy strukturalne", mające na celu zmniejszenie deficytu budżetowego.

Mówił, że Brazylia ma "wielki naród od odbudowania" i obiecał zebrać zespół utalentowanych ministrów, aby tego dokonać.

Ukoronowanie politycznej kariery Bolsonaro

Ceremonia zaprzysiężenia odbyła się w siedzibie parlamentu w Brasilii, przy zaostrzonych środkach bezpieczeństwa. Bolsonaro przybył do Kongresu rolls-royce'em w towarzystwie swojej żony Michelle. Przedstawiciele prezydenckiej administracji spodziewali się, że na zaprzysiężenie do stolicy przybędzie nawet 500 tysięcy ludzi, jednak - jak pisze Associated Press - tereny wydzielone dla widzów wokół Kongresu pozostawały we wtorek niezapełnione.

Mimo niższej niż spodziewana frekwencji stawiły się tłumy ludzi owiniętych w brazylijskie flagi, z twarzami pomalowanymi w narodowe barwy kraju, żółty i zielony. Skandowano: "Brazylia ponad wszystko, Bóg ponad wszystko". Jak podkreśla Reuters, wtorkowa ceremonia to ukoronowanie politycznej kariery Bolsonaro, który z "pozostającego na politycznym marginesie, czasem wyśmiewanego deputowanego" doszedł do urzędu przywódcy największego i najludniejszego państwa Ameryki Łacińskiej.

Główne założenia polityki Bolsonaro

63-letni Jair Bolsonaro jest przedstawicielem skrajnej prawicy i zdeklarowanym sympatykiem prezydenta USA Donalda Trumpa oraz wojskowej dyktatury, która panowała w Brazylii w latach 1964-1985. W kampanii wyborczej obiecywał, że będzie walczył z rozpowszechnioną w kraju korupcją i przestępczością oraz ułatwi dostęp do broni palnej, a także ożywi krajową gospodarkę. Jak pisze Reuters, nowy prezydent zamierza odsunąć swój kraj od państw rozwijających się i doprowadzić do jego zbliżenia z Zachodem, a zwłaszcza USA. Jako znak zmienionej strategii Bolsonaro zamierza wzorem Stanów Zjednoczonych przenieść ambasadę w Izraelu z Tel Awiwu do Jerozolimy.

Cieszący się poparciem środowisk konserwatywnych Bolsonaro zapowiedział także, że zablokuje starania o zliberalizowanie prawa aborcyjnego oraz usunie ze szkół publicznych zajęcia z edukacji seksualnej, które krytykuje jako "kulturowy marksizm", wprowadzony przez poprzednie lewicowe rządy. Zapowiedział też wycofanie Brazylii z paryskiego porozumienia klimatycznego, budowę zapór wodnych w Amazonii oraz wpuszczenie przemysłu wydobywczego na teren rezerwatów rdzennej ludności tego regionu.

Politycy w rządzie nowego prezydenta

Krytycy Bolsonaro obawiają się, że pod jego rządami środowisko naturalne, a zwłaszcza las amazoński, ulegnie daleko idącej degradacji, wzrośnie brutalność policji i liczba przestępstw z użyciem broni palnej. Wskazują ponadto, że nowy prezydent w przeszłości wielokrotnie pogardliwie wypowiadał się o mniejszościach, np. osobach czarnoskórych i homoseksualistach, a także o kobietach. Był też oskarżony o nakłanianie do gwałtu i przestępstwa z nienawiści. Jedną trzecią rządu Bolsonaro stanowią jego koledzy z akademii wojskowej, sympatycy dawnej wojskowej dyktatury w kraju. Na czele ministerstwa sprawiedliwości i bezpieczeństwa stanął sędzia Sergio Moro, centralna postać w prowadzonym na wielką skalę śledztwie antykorupcyjnym. Doprowadziło ono do skazania m.in. byłego lewicowego prezydenta Brazylii, Luiza Inacia Luli da Silvy, uniemożliwiając mu start w ostatnich wyborach. Nad polityką gospodarczą nowego gabinetu pieczę będzie sprawował bankier inwestycyjny i ultraliberalny ekonomista Paulo Guedes. Zapowiedział on, że sprowadzi do rozsądnego poziomu brazylijski deficyt budżetowy.

Guedes zamierza sprywatyzować jak najwięcej państwowych przedsiębiorstw, co według jego wyliczeń ma przynieść państwu zysk wynoszący w przeliczeniu 257 miliardów dolarów.

Bolsonaro o walce z biurokracją

Sam Bolsonaro w wywiadzie telewizyjnym, jakiego udzielił na dzień przed zaprzysiężeniem, zapowiedział walkę z biurokracją. Jego zdaniem sprawia ona, że prowadzenie działalności biznesowej w Brazylii obciążone jest trudnościami i wysokimi kosztami. Według Reutera, największym wyzwaniem stojącym przed nowym prezydentem będzie reforma kosztownego systemu emerytalnego, ponieważ nie stworzył on sobie jeszcze politycznej bazy w Kongresie. Dodatkowo na gospodarkę negatywny wpływ może mieć nieprzestrzeganie w kraju praw człowieka czy słaba ochrona środowiska.

Gratulacje od Donalda Trumpa

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump pogratulował Bolsonaro na Twitterze. "USA są z Tobą!" - napisał i dodał, że nowy prezydent wygłosił "świetną przemowę".

Prezydent Brazylii odpowiedział mu, pisząc, że "docenia jego słowa zachęty".

"Razem, pod opieką Boga, przyniesiemy dobrobyt i postęp naszym ludziom" - dodał Bolsonaro.

W uroczystości zaprzysiężenia Jaira Bolsonaro osobiście wziął natomiast udział polski minister spraw zagranicznych, Jacek Czaputowicz. Ambasada Polski w Brasilii opublikowała wspólną fotografię dyplomaty i brazylijskiej pierwszej pary.

Minister Jacek Czaputowicz i nowo zaprzysiężony Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro wraz Pierwszą Damą. pic.twitter.com/FdXn7YDq9l— PLnoBrasil (@PLnoBrasil) 1 stycznia 2019

Autor: akr//plw / Źródło: PAP, Reuters, AP

Tagi:
Raporty: