Autor "Kaczyńskiego depczącego Polskę" dla tvn24.pl: nie miałem na myśli nic obraźliwego

Jacques Tilly o karykaturze Kaczyńskiego (nagranie z 2016 roku)
Jacques Tilly o karykaturze Kaczyńskiego (nagranie z 2016 roku)
tvn24.pl
Karykatury Jacques Tilly'egotvn24.pl

- W Niemczech zmiany w polskiej polityce są szeroko komentowane, pojawiają się: krytyka i porównanie do Węgier. Dla wielu ludzi te zmiany są bardzo ważne, dlatego zdecydowałem się porównać Kaczyńskiego do dyktatora - powiedział w rozmowie z tvn24.pl Jacques Tilly, niemiecki artysta, autor satyrycznych platform z Düsseldorfu.

W ciągu 32-letniej kariery stworzył karykatury najważniejszych polityków na świecie. Teraz po raz pierwszy na tapetę wziął temat polski. Podczas poniedziałkowej parady karnawałowej w Düsseldorfie pojawił się pojazd, na którym umieszczona została karykatura Jarosława Kaczyńskiego, który przygniata butem kobietę - Polskę.

"Zmiany w Polsce są ważnym tematem dla wielu Niemców"

- Po raz pierwszy zdecydowałem się użyć tematu polskiego. Tworzyłem wiele karykatur Putina, Merkel czy dotyczących Iranu, ale wątek polski pojawił się po raz pierwszy - powiedział Jacques Tilly w rozmowie z tvn24.pl.

Na pytanie dlaczego sięgnął po osobę Jarosława Kaczyńskiego, Tilly podkreślił, że zmiany polityczne zachodzące w Polsce są głośno komentowane przez niemieckie media oraz społeczeństwo. - Dla bardzo wielu osób jest to ważny temat, dlatego powiedziałem sobie "OK, zrobię Jarosława Kaczyńskiego".

- Zmiany dotyczące mediów czy TK dokonywane przez polski rząd są głośno krytykowane w Niemczech, dlatego wiedziałem, że ten temat będzie jasny, łatwy do zrozumienia. Postanowiliśmy, że przedstawimy Jarosława Kaczyńskiego jako dyktatora, wpiszemy go w kontekst podobny do Pinocheta. Przedstawienie Kaczyńskiego jako dyktatora jest przesadą, ale jest to oczywiście pewien rodzaj krytyki. Od tego jest karnawał i mamy pewną wolność, która mu towarzyszy. Mam nadzieję, że jest to odbierane z humorem. Nie miałem na myśli nic złego, obraźliwego. Prace powstają z humorem. To jest karnawał i tak to powinno być odbierane - dodaje.

Pytany, czy nie boi się krytyki ze strony Polaków, powiedział stanowczo, że "że nie boi się żadnej krytyki". - Krytyka jest częścią każdej demokracji. Demokracja bez krytyki, to nie demokracja. Oczywiście, nie każdemu mogą się podobać moje pojazdy. Każdy ma prawo je skarżyć i krytyka moich prac jest też ich częścią - dodał Tilly w rozmowie z tvn24.pl

Niemiecki artysta wyznał również, że po wczorajszej prezentacji karykatury Kaczyńskiego otrzymał bardzo dużo maili z Polski. - W Niemczech spotkałem się z pozytywną reakcją, gdyż Kaczyński postrzegany jest bardzo krytycznie. Jednak pojawiły się głosy, że ze względu na polsko-niemiecką historię powinienem być bardziej ostrożny. Muszę szczerze powiedzieć, że biorąc pod uwagę kontekst historyczny, mógłbym przygotować bardziej krytyczną "polską karykaturę" - powiedział Tilly.

Dodał, że podczas karnawału wszyscy stają się tematem żartów i krytyki, zwłaszcza ci, którzy są powodem negatywnych skojarzeń. - To część karnawału - zaznaczył.

Niemiecka polityka okiem satyryka

Jacques Tilly urodził się w 1963 roku w Düsseldorfie, gdzie mieszka i pracuje. Po raz pierwszy podjął się stworzenia platform karnawałowych w 1983 roku. W ciągu kolejnych trzech dekad stworzył kilkadziesiąt karykatur.

Według wielu niemieckich krytyków stał się najlepszym projektantem pojazdów karnawałowych w kraju, a jego prace pojawiły się również w trakcie parad w Pekinie i Rio de Janeiro.

Trudno wymienić wszystkie karykatury Tilly'ego, o których było głośno w mediach. Jedna z pierwszych ostro komentowanych prac pochodzi z 1994 roku, kiedy pokazał ówczesnego kanclerza Niemiec Helmuta Kohla jako nagiego przedstawiciela południowoamerykańskich Indian. Zdjęcie karykatury pojawiło się w prasie, jednak postać Kohla nie wzięła udziału w paradzie.

Nadzy niemieccy kanclerze stali się już stałym elementem w twórczości Tilly'ego. Pierwszy był wspomniany Kohl, potem Gerhard Schröder, a ostatnio także Angela Merkel. Niemiecki artysta, jak podkreśla, nie boi się konsekwencji. Dość często musi stawiać się na sali sądowej, jednak jak mówi: "sąd w Niemczech utrzymał 'licencję błazna', wolność wypowiedzi i wolność artystyczną".

Przy okazji premiery książki, którą wydał w 2015 roku, wielokrotnie podkreślał, że swoich bohaterów lubi wpisywać w konkretny kontekst historyczno-polityczny.

W 2007 roku, kilka miesięcy po wysokim wyniku wyborczym neonazistowskiej partii NPD w wyborach parlamentarnych w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, Tilly stworzył postać defekującego Hitlera, a jego kał został podpisany jako NPD. Trzy lata później powrócił motyw nagiej Angeli Merkel, która pojawiła się na jednej z platform jako rajska Ewa kuszona przez węża.

Kościół katolicki, George Bush i Berlusconi pod ostrzałem

W 2011 roku powstała jedna z najbardziej znanych prac, krytykująca postawę Kościoła Katolickiego. W Niemczech w 2010 roku głośno było o pierwszych przypadkach wykorzystania seksualnego dzieci przez księży katolickich. Tilly stworzył wtedy postać księdza, który trzyma na kolanach zapłakane, przerażone dziecko.

Podpis na platformie brzmiał: "U nas codziennie mamy Światowy Dzień Młodzieży". Do równie kontrowersyjnych prac antyklerykalnych należała ta z 2005 roku, która nawiązywała do słów niemieckiego kardynała Joachima Meisnera, który porównał aborcję do masowych mordów dokonywanych przez Hitlera i Stalina. Tilly przedstawił kardynała jako osobę podpalającą czarownicę - kobietę po aborcji - na stosie.

W 2003 roku dostało się prezydentowi USA - George'owi W. Bushowi, który zaprezentowany został w łóżku razem z Saddamem Husajnem. W 2010 roku, po tym jak ówczesny premier Włoch - Silvio Berlusconi - usłyszał zarzut o "bratanie się z mafią", Tilly nie mógł pozostać obojętny i wykorzystał temat w odpowiedni dla siebie sposób. Przedstawił Berlusconiego jako mężczyznę w trakcie stosunku z innym mężczyzną uosabiającym mafię.

"Krytyka jest częścią demokracji"

Do kolekcji tematów międzynarodowych w tym roku dołączył wątek polski. Artysta wyrzeźbił szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego w generalskim mundurze i ciemnych okularach, który stoi nad płaszczącą się u jego stóp pobitą i płaczącą kobietą, ubraną w biało-czerwony strój. Kobieta ma uosabiać - jak głosi napis na jej bluzce - Polskę. Obok stoi różowy radioodbiornik z napisem Radio Maryja.

"Satyra ma też swoje granice"

W jednym z wywiadów Tilly powiedział, że dla niego - jako satyryka, nic nie jest święte. Ani polityka, ani religia.

- Uczucia religijne mają być szczególnie wartościowe, ale ja się z tym nie zgadzam. Wszystkie uczucia człowieka są wartościowe, dlatego jasne jest, że uczucia religijne mogą stać się tematem satyry. Często powodują wiele szkód - jak na przykład kontrowersje z rysunkami w duńskiej prasie - powiedział Tilly w rozmowie z dw.com w 2011 roku.

- Pomysły są moje, to ja wymyśliłem Kaczyńskiego, Erdogana czy Merkel, ale ostatecznie muszę wszystko ustalić z organizatorami. Najczęściej projekty mogę realizować pod warunkiem, że nie są dla nich nudne. Nie ma żadnej cenzury, oczekują ode mnie dobrej satyry. Ale nawet w satyrze są pewne granice. Nie śmiejemy się z ataków terrorystycznych oraz nie wchodzimy w tematy, które mogą być odczytane jako antysemickie. Ze względu na naszą historię całkiem logiczne jest to, że nie komentujemy antysemityzmu, chociaż jest to ważny temat dla Niemców - wyjaśnił Tilly w rozmowie z tvn24.pl.

WASZE KOMENTARZE DOTYCZĄCE POLSKIEJ KARYKATURY

Autor: Tomasz-Marcin Wrona/kk / Źródło: tvn24.pl