Solidarność mediów i zaskakująca reakcja władz. "To wszystko mogło ułożyć się zupełnie inaczej"


Uwolnienie aresztowanego rosyjskiego dziennikarza śledczego Iwana Gołunowa stało się możliwe dzięki bezprecedensowej solidarności, którą okazało środowisko dziennikarskie i wywieranej przez nie presji - oceniają komentatorzy i osoby zaangażowane w tę sprawę. Gołunow we wtorek wieczorem opuścił budynek głównego zarządu śledczego policji w Moskwie. Podziękował za okazywane mu wsparcie i powiedział, że musi teraz "dojść do siebie".

Zdaniem Dmitrija Muratowa, szefa rady redakcyjnej niezależnej "Nowej Gaziety", o decyzji o uwolnieniu Gołunowa zadecydowało kilka czynników. - To przede wszystkim reakcja naszych współobywateli, fantastyczna. To reakcja bardzo kompetentnej profesjonalnej wspólnoty dziennikarzy. To także zamiar środowiska zawodowego, by przeprowadzić pochód w Moskwie 12 czerwca. To także spotkanie rzeczniczki praw człowieka Tatiany Moskalkowej z prezydentem (Władimirem) Putinem - wymieniał Muratow.

Wyjaśnił, że w sprawie Gołunowa cały czas toczyły się rozmowy. - Jednakże w pierwszym rzędzie było to społeczeństwo obywatelskie Rosji i świetni dziennikarze, którzy nawet w mediach, które nie są wolne, pozostali wolni - powiedział.

Według wyjaśnień Muratowa, który był zaangażowany w kampanię na rzecz uwolnienia Gołunowa, decyzja o umorzeniu sprawy karnej wobec dziennikarza zapadła już w poniedziałek, a swój udział miał w niej także prezydent Putin. Muratow wyjaśnił, że chodziło o to, aby decyzja była oparta na legalnych podstawach.

Takie podstawy pojawiły się, gdy ekspertyza wykazała, że na przedmiotach, które policja skonfiskowała w mieszkaniu Gołunowa nie było jego DNA. Policja twierdziła, że w trakcie rewizji u Gołunowa znaleziono narkotyki.

"Gdyby nie wielki rozgłos, sprawa mogłaby przybrać inny obrót"

"Zwycięstwem wspólnoty dziennikarskiej i społeczeństwa obywatelskiego" nazwał decyzję o uwolnieniu Gołunowa Władimir Pozner, weteran rosyjskiego dziennikarstwa telewizyjnego.

- Chciałbym myśleć, że jest to wskaźnik pewnej zmiany w stanie naszego społeczeństwa: od apatii i poczucia, że nic nie można zrobić do zrozumienia tego, że jeśli nic się nie robi, to nic się nie uzyska - powiedział Pozner.

Historyk i publicysta Nikołaj Swanidze ocenił, że gdyby nie wielki rozgłos wokół aresztowania Gołunowa, sprawa mogłaby przybrać inny obrót.

- Bardzo szeroki oddźwięk społeczny bez wątpienia wpłynął (na decyzję o zakończeniu sprawy karnej). Gdyby sprawa karna nie przyciągnęła takiej uwagi opinii publicznej, to wszystko mogłoby ułożyć się zupełnie inaczej - podsumował Swanidze, który zasiada w Radzie ds. Praw Człowieka. To ciało konsultacyjne przy prezydencie Rosji również zajmowało się sprawą aresztowanego dziennikarza.

"Brak profesjonalizmu, partactwo, albo prowokacja"

List otwarty w obronie Gołunowa podpisało od piątku wiele tysięcy ludzi, głównie dziennikarzy, redaktorów, freelancerów, studentów dziennikarstwa z całej Rosji. Do 20 tysięcy ludzi miał zgromadzić pochód w obronie dziennikarza zapowiedziany na środę, gdy przypada święto państwowe - Dzień Rosji. Nadal nie jest jasne, czy pochód zostanie odwołany, czy też nie.

Bezprecedensową i zaskakującą okolicznością towarzyszącą sprawie Gołunowa są przychylne mu komentarze ze strony osób należących do kręgów rosyjskiej władzy. Szefowa Rady Federacji (wyższej izby parlamentu Rosji) Walentyna Matwijenko wytknęła we wtorek naruszenia, których dopuściła się policja.

- Dlaczego dziennikarz Iwan Gołunow był zatrzymany na dłużej niż 48 godzin? Dlaczego opublikowane zostały zdjęcia z innego miejsca, a nie z jego mieszkania, gdzie przeprowadzano rewizję? Dlaczego nie był obecny podczas rewizji? - pytała Matwijenko. Oświadczyła, że jest to "albo brak profesjonalizmu, albo partactwo, albo prowokacja".

Mer Moskwy Siergiej Sobianin podkreślił, że "dziennikarz został wypuszczony na wolność, a kilka osób urzędowych zostało ukaranych". Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa napisała na swoim profilu w mediach społecznościowych po doniesieniach o umorzeniu sprawy karnej, że odczuwa "szczęście" z tego powodu.

Sprawę Gołunowa w pozytywnym świetle przedstawiają kanały państwowej telewizji rosyjskiej, a we wtorek na niektórych kanałach była ona główną wiadomością.

Narkotykowe zarzuty

Iwan Gołunow we wtorek wieczorem wyszedł na wolność.

36-letni dziennikarz portalu informacyjnego Meduza, którego redakcja mieści się na Łotwie, został zatrzymany w ostatni czwartek w Moskwie w drodze na spotkanie służbowe. Adwokaci dziennikarza zapewniali , że narkotyki, które rzekomo przy nim znaleziono, zostały mu podrzucone. Ogłosili, że po zatrzymaniu Gołunow był bity. Policja temu zaprzeczyła.

Gołunowowi postawiono zarzuty dotyczące próby obrotu narkotykami, za co grozi od 10 do 20 lat więzienia. Dziennikarz trafił do szpitala, a stamtąd do sądu, który zadecydował o umieszczeniu go w areszcie domowym.

Redakcja Meduzy uważała zatrzymanie swego pracownika za prowokację związaną z jego działalnością zawodową.

Gołunow badał domniemane transakcje korupcyjne w moskiewskim merostwie i działania nielegalnego biznesu.

Autor: akw / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: