Irlandzkie "TAK" znów jednoczy Europę

Aktualizacja:

Zgodne "TAK" powiedzieli Irlandczycy Traktatowi z Lizbony, reformującemu Unię Europejską. Dzięki temu na przeszkodzie do ratyfikacji brakuje już tylko podpisów Polski i Czech.

Podjęliśmy zdecydowany krok ku silniejszej, uczciwszej i lepszej Europie. Dzisiaj powiedzieliśmy innym krajom Europy, że jesteśmy z nimi. Wiemy, że razem jesteśmy mocniejsi i silniejsi Brian Cowen

Jestem zachwycony moim krajem. To wygląda na przekonujące zwycięstwo. To dobre dla Irlandii, gdyż szczerze wierzę w naszą przyszłość w Unii Europejskiej i nie było realnego powodu, by głosować na "nie" Micheal Martin

Wypych: prezydent podpisze Traktat (TVN24)
Wypych: prezydent podpisze Traktat (TVN24)TN24

Oczywiście, jestem rozczarowany. Uważam, że popełniliśmy błąd Declan Ganley

Teraz możemy odetchnąć. Potrzebujemy już tylko podpisów prezydentów Polski i Czech Guy Verhofstadt


Liczba zwolenników Traktatu wzrosła o 20 proc. w porównaniu z pierwszym referendum w czerwcu 2008 roku, kiedy przeciwko było 53,4 proc. głosujących, a za - 46,6 proc. osób. Wyższa była też frekwencja i wyniosła 58 proc., podczas gdy w 2008 roku - 52,7 proc.

- Irlandczycy powiedzieli głośne "TAK". To jest dobry dzień dla Irlandii i dobry dzień dla Europy - mówił podczas konferencji prasowej irlandzki premier Brian Cowen.

Tryumf Irlandii

Irlandzki premier nie krył dumy ze swoich rodaków. - Podjęliśmy zdecydowany krok ku silniejszej, uczciwszej i lepszej Europie. Dzisiaj powiedzieliśmy innym krajom Europy, że jesteśmy z nimi - mówił.

- Wiemy, że razem jesteśmy mocniejsi i silniejsi - dodał Brian Cowen. Jak zapewnił, Irlandia będzie współpracować z wszystkimi partnerami, by zapewnić, że wszystkie reformy traktatu zostaną wdrożone. - Irlandczycy będą wspierać reformy, tak by Unia stała się bardziej skuteczna - podkreślił.

Irlandia w sercu Europy

- Irlandczycy pokazali, że wiążą swą przyszłość i przyszłość swoich dzieci z Europą. Chcą, by Irlandia pozostała w sercu Europy - powiedział Cowen.

Podziękował partiom opozycyjnym, które wsparły rząd w kampanii na rzecz ratyfikacji Traktatu z Lizbony przez Irlandię. Wyraził przekonanie, że "zwycięstwo umożliwiły gwarancje", jakie Irlandia uzyskała od partnerów w UE dotyczące m.in. neutralności kraju i utrzymania komisarza.

Zachwycony Irlandią

Już wczesnym popołudniem wszystko wskazywało na to, że zwolennicy Traktatu z Lizbony mają się z czego cieszyć.

Jedną z pierwszych osób, które wyraziły zadowolenie z przegłosowanego poparcia dla Traktatu był minister spraw zagranicznych Micheal Martin.

- Jestem zachwycony moim krajem. To wygląda na przekonujące zwycięstwo. To dobre dla Irlandii, gdyż szczerze wierzę w naszą przyszłość w Unii Europejskiej i nie było realnego powodu, by głosować na "nie" - podkreślił.

Radości nie krył były premier Belgii Guy Verhofstadt, obecnie lider frakcji liberalnej w Parlamencie Europejskim. - Teraz możemy odetchnąć. Potrzebujemy już tylko podpisów prezydentów (Polski i Czech) - powiedział. Jego zdaniem, dzięki Traktatowi z Lizbony Unia będzie "bardziej polityczna i bardziej demokratyczna".

Przeciwnicy rozczarowani

O zwycięstwie zwolenników Traktatu mówiły też grupy zdecydowanie przeciwne dokumentowi. - Wygląda na to, że zagłosowano na "TAK" - powiedział Richard Greene, szef organizacji pozarządowej Coir, która zdecydowanie sprzeciwiała się przyjęciu Lizbony.

- Jesteśmy bardzo rozczarowani, że głos ludzi nie został wysłuchany za pierwszym razem - dodał.

O swoim rozczarowaniu mówił także szef Libertasu Declan Ganley, który w dość istotny sposób przyczynił się do porażki Lizbony w referendum w 2008 roku. Ganley przyznał, że Irlandczycy najprawdopodobniej poparli Traktat. - To bardzo przekonujące zwycięstwo - powiedział. - Oczywiście, jestem rozczarowany. Uważam, że popełniliśmy błąd - dodał.

Kryzys i ustępstwa

Według ekspertów, przyczyn, dla których Irlandczycy zmienili zdanie w rok od pierwszego referendum jest kilka. Eksperci wskazują, że część wyborców postanowiła zagłosować na TAK z powodu kryzysu finansowego i gospodarczego, w którym pogrążył się "celtycki tygrys". Kryzys pokazał, że bez pomocy UE i przede wszystkim Europejskiego Banku Centralnego, który zasilił irlandzkie banki sumą 120 mld euro, Irlandia nie poradziłaby sobie. Wielu wyborców - jak ocenia irlandzki ekspert z Center for European Reform (CER) Hugo Brady - obawiało się, że Irlandia może negatywnie odczuć "konfrontację z UE" i dlatego poparli Traktat z Lizbony.

Inny powód to ustępstwa na które poszła Unia, czyli przede wszystkim obietnica utrzymania przez Irlandię swojego komisarza. - Myślę, że to zobowiązanie, że Irlandia utrzyma komisarza było najważniejsze. Było też łatwe do wyjaśnienia w kampanii. Kryzys i komisarz razem, to zdecydowanie najważniejsze rzeczy, które odpowiadają za zmianę - powiedział Brady.

Irlandia, Polska, Czechy

Irlandia to jedyny kraj Unii Europejskiej, który ws. Traktatu zorganizował referendum. Takie były wymogi konstytucji.

Ale nie tylko w Irlandii Traktat czeka na ratyfikację. Dokument czeka na podpis prezydentów w Polsce i Czechach. Lech Kaczyński kilkakrotnie powtarzał, że podpisze dokument kiedy tylko Irlandczycy pozytywnie wypowiedzą się na jego temat. W sobotę rano zapewniał o tym także doradca prezydenta Paweł Wypych. - Jeżeli Irlandczycy zdecydowali na tak i takie będą oficjalne wyniki referendum, to prezydent bez zbędnej zwłoki ten Traktat podpisze - zapewniał w "Poranku TVN24".

Co do dokładnej daty złożenia podpisu nie ma jednak pewności. - Czy to będzie poniedziałek czy czwartek, to nie wiem. Kalendarz na przyszły tydzień jest przygotowany i w tym kalendarzu znajdzie się miejsce na taki ważny moment - podkreślił.

Traktat Reformujący UE, potocznie zwany Traktatem z Lizbony przewiduje usprawnienie unijnych instytucji przez przyjęcie nowego systemu podejmowania decyzji. Reguluje też sposób przystępowania do Unii nowych krajów. Pojawia się także instytucja wspólnego "szefa dyplomacji" reprezentującego Unię. - Unia się rozrosła do 27 państw i ma ponad 500 mln mieszkańców - mówi Krzysztof Bobiński, były wydawca pisma „Unia i Polska”. - Do tej pory UE nie ma osobowości prawnej, nie może jako organizacja podpisywać umów międzynarodowych. Nie miała również wspólnej polityki obronnej i zagranicznej. Wprowadzenie przez Traktat „prezydenta” oraz „ministra spraw zagranicznych” powinno pozwolić Unii odgrywać właściwą rolę na świecie. Unia Europejska stała się teraz dużą międzynarodową organizacją bez odpowiednich instrumentów do sprawowania swojej funkcji. Traktat może to zmienić – podsumowuje Bobiński.

Źródło: TVN24, PAP, irishtimes.com, Polskie Radio, Reuters