Złe jedzenie, nieregularne opuszczanie celi. Skazany Polak od trzech lat w indonezyjskim areszcie

Źródło:
PAP

Podróżnik Jakub Skrzypski już od trzech lat jest więziony w Indonezji. W regionie, w którym jest przetrzymywany, w areszcie robi się coraz bardziej niespokojnie, co dodatkowo pogarsza jego sytuację. Polak został uznany za więźnia politycznego przez organizacje broniące praw człowieka. Polska Agencja Prasowa opisała warunki, w jakich jest przetrzymywany.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Złej jakości jedzenie, nieregularne opuszczanie celi, rzadkie odwiedziny i chwiejna sytuacja w niespokojnym regionie – to codzienność pochodzącego z Olsztyna 42-letniego turysty, którego indonezyjski sąd skazał na 7 lat więzienia za rzekomą współpracę z separatystami w regionie Papua Zachodnia.

Jakub Skrzypski, który od blisko trzech lat jest uwięziony we wschodniej Indonezji, otrzymał taki wyrok za to, że spotykał się z tamtejszymi aktywistami niepodległościowymi. Międzynarodowe organizacje broniące praw człowieka i Parlament Europejski uznały Polaka za więźnia politycznego i ofiarę pokazowego procesu, wzywając do jego uwolnienia.

Skrzypski od listopada 2018 roku – z przyczyn, których indonezyjskie władze nie podały – przebywa nie w więzieniu, a w areszcie w Wamenie, niedostępnym górskim miasteczku, gdzie zatrzymała go policja.

Cela o powierzchni 14 metrów kwadratowych

Z informacji, które przekazały PAP prawniczka skazanego i osoby odwiedzające policyjny ośrodek zatrzymań, wynika, że podróżnik przebywa w pięcioosobowej celi o powierzchni około 14 metrów kwadratowych, z wydzieloną łazienką. W tym samym pomieszczeniu czasowo przetrzymywani są także inni: zdarzało się, że nawet ośmiu aresztantów.

Do aresztu trafia więcej osadzonych, odkąd rozpoczęła się pandemia COVID-19. To rezultat ograniczeń obowiązujących w pobliskim więzieniu, które przestało przyjmować osoby tymczasowo aresztowane. Epidemiczne restrykcje doprowadziły także do ograniczenia liczby wizyt z zewnątrz, a więźniom, których tylko co pewien czas wyprowadza się na trawnik przed budynkiem, brakuje regularnych spacerów.

Z relacji osób, które w ostatnich miesiącach miały kontakt z polskim skazanym, wynika, że jest chwiejny emocjonalnie i niedożywiony. Jedzenie, dwa razy dziennie dostarczane do jego celi z kuchni więziennej, jest bardzo niskiej jakości – składa się głównie z ryżu i warzyw i zazwyczaj jest pozbawione źródeł białka. Osoby dobrze znające realia życia w indonezyjskim systemie penitencjarnym wyjaśniają, że aresztanci i więźniowie uzupełniają dietę dzięki żywności otrzymywanej od rodzin i przyjaciół albo płacą strażnikom za zakupy.

Niedostępność Wameny

Kłopotem dla obrońców Polaka jest niedostępność Wameny, do której do niedawna nie prowadziła żadna przejezdna droga, a transport odbywa się głównie samolotami. Cały region jest położony ok. 4000 kilometrów od stołecznej Dżakarty, co utrudnia wizyty konsula. Mimo to – jak zaznacza w rozmowie z PAP adwokatka Jakuba Skrzypskiego, Latifah Anum Siregar – skazany turysta ma tam do czynienia z lepszymi warunkami niż w dużych więzieniach, gdzie często panuje przeludnienie, korupcja i przemoc.

- Wamena jest odległa i niedostępna, ale panuje tam znośny górski klimat, a Jakub dobrze sobie ułożył relacje ze strażnikami. Nie wnioskujemy już o przeniesienie mojego klienta, bo on sam sobie tego nie życzy – mówi Latifah. Wcześniej polscy dyplomaci w Dżakarcie sugerowali transfer podróżnika do Bandungu na Jawie.

Wniosek u ułaskawienie

Apele o poprawę warunków odbywania kary przez polskiego obywatela przyniosły dotąd niewielki skutek. Na rozpatrzenie oczekuje złożony pod koniec kwietnia wniosek o ułaskawienie polskiego obywatela skierowany do prezydenta Joko Widodo, lecz nie ma pewności, że decyzja będzie pozytywna. Tymczasem wyzwaniem pozostaje zapewnienie Polakowi bezpieczeństwa.

W Papui Zachodniej od dziesięcioleci, ze zmienną intensywnością, trwa zbrojne powstanie. Również w ostatnich tygodniach dochodziło do starć indonezyjskiego wojska i policji z miejscowymi bojownikami, a sytuacja w okolicy pozostaje nieprzewidywalna.

W październiku 2019 roku wskazał na to Parlament Europejski, wyrażając w przyjętej rezolucji obawę o życie uwięzionego Polaka. Dwa miesiące wcześniej w regionie doszło do masowych protestów niepodległościowych. W Wamenie i innych miejscowościach wybuchły antyrządowe zamieszki, a w górach – walki z partyzantami. Protestujący podpalili więzienie w mieście Sorong, z którego uciekło ponad 250 skazańców, kilkanaście tysięcy cywilów trzeba było ewakuować z domów. Ostatecznie siły bezpieczeństwa brutalnie stłumiły demonstracje, w wyniku czego zginęło – jak podała Międzynarodowa Koalicja na rzecz Papui (ICP) – blisko sześćdziesiąt osób.

Autorka/Autor:tas/adso

Źródło: PAP