Odcięty internet i wzmocnione siły policyjne. Obawiali się zamieszek


Mimo obaw władz piątkowe protesty w Indiach przeciw nowemu prawu o obywatelstwie przebiegały spokojnie i bez starć z policją. W kilku stanach wzmocniono jej siły, odcięto też dostęp do internetu w obawie, że po piątkowych modlitwach muzułmanów dojdzie do zamieszek.

W trwających od 12 grudnia protestach społecznych przeciw nowemu prawu o obywatelstwie zginęło co najmniej 26 osób. W samym stanie Uttar Pradeś zginęło 19 osób, dwie osoby straciły życie w mieście Mangaluru (stan Karnataka), a pięć zginęło w stanie Asam.

W obawie przed kolejnymi aktami przemocy władze wzmocniły w piątek siły policyjne w Nowym Delhi, Kalkucie, Bengaluru i w Mombaju. Obawiano się, że po tradycyjnych piątkowych nabożeństwach w meczetach, muzułmanie, których nowe prawo otwarcie dyskryminuje, wyjdą na ulicę, by dać upust swemu niezadowoleniu.

W mieście Meerut w stanie Uttar Pradeś położonym na Nizinie Hindustańskiej do działań skierowano trzy tysiące policjantów, czyli czterokrotnie więcej niż przed tygodniem - relacjonuje korespondent agencji Reutera.

W wielu regionach stanu Uttar Pradeś nie działał w piątek internet oraz sieć komórkowa. Tak było między innymi w stolicy stanu, Lucknow - pisze Reuters. Informację tę potwierdziły władze prowincji.

Zamieszki po uchwaleniu kontrowersyjnej ustawy

Przegłosowana w ubiegłym tygodniu nowa ustawa ułatwia uzyskanie obywatelstwa Indii uchodźcom z Afganistanu, Bangladeszu i Pakistanu pod warunkiem, że nie są oni muzułmanami. Gwarantuje bowiem obywatelstwo indyjskie buddystom, chrześcijanom, hinduistom, wyznawcom dżinizmu, parsom i sikhom, którzy uciekli z tych krajów przed 2015 rokiem.

Opozycja i organizacje obrony praw człowieka uważają, że nowe prawo stanowi część nacjonalistycznego programu premiera Narendry Modiego, zmierzającego do zmarginalizowania 200 mln muzułmanów w Indiach. Twierdzą, że nowe prawo jest dyskryminujące i sprzeczne z konstytucją.

Muzułmanie stanowią ponad 14 proc. ludności Indii, jednak w niektórych stanach ich liczba jest o wiele większa, np. w Bengalu Zachodnim wynosi 27 proc., a w Asamie 34 proc.

W położonym na południu wieloetnicznym Mangalaru, które jest jednym z najważniejszych indyjskich portów wyznawcy hinduizmu stanowią 68,99 procent mieszkańców, muzułmanie - 17,4 procent a chrześcijanie - 13,55 procent. Zamieszki rozpoczęły się w Asamie, a z czasem rozprzestrzeniły się też na inne części kraju.

Autor: asty\mtom / Źródło: PAP