"Węgry stały się miejscem absolutnego upokorzenia Syryjczyków"

Nagranie z obozu w Roszke udostępnił austriacki polityk Reuters

Węgierskie władze po raz kolejny znalazły się w ogniu krytyki z powodu sposobu, w jaki usiłują poradzić sobie z napływem uchodźców i imigrantów do tego kraju. Tym razem powodem do krytyki stało się nagranie z obozu tymczasowego w Roeszke, na którym widać, jak stłoczeni mężczyźni usiłują zdobyć kanapki, które rzucają w ich stronę węgierscy policjanci.

Nagranie udostępnił w internecie austriacki polityk Alexander Spritzendorfer. Miało zostać wykonane przez jego żonę Michaelę w obozie tymczasowym, zorganizowanym w węgierskiej miejscowości Roeszke, przy granicy z Serbią.

Michaela Spitzendorfer-Ehrenhauser pracuje dla diecezji katolickiej w austriackim mieście Sankt Pölten. Jak wyjaśniła w rozmowie z agencją Reutera, w dniu, w którym wykonała nagranie, dostarczała do obozu środki higienicznie.

"Nie byli w stanie potraktować ich jak ludzi"

Na filmie widać, jak węgierscy policjanci w hełmach i maskach na twarzy rozdzielają kanapki pomiędzy uchodźców. Panuje kompletny chaos, a przed funkcjonariuszami szybko gromadzi się tłum mężczyzn usiłujących zdobyć kanapkę. Kobiety, dzieci i osoby starsze stoją z boku.

- Nie byli w stanie stworzyć warunków w obozie i potraktować ich jak ludzi - oceniła Spritzendorfer-Ehrenhauser w rozmowie z dziennikarzami Reutersa.

Węgierska policja przekazała, że wszczęła w tej sprawie dochodzenie. W odpowiedzi na pytania agencji Reutera, poinformowano jedynie lakonicznie, że ma ono charakter rozpoznawczy.

Rzecznik rządu Zoltan Kovacs, poproszony o skomentowanie nagrania, powiedział, że w obozie w Roeszke uchodźcy i imigranci spędzają najczęściej zaledwie kilka godzin. Najdłużej pozostają tam dwa dni.

- Na filmie widzę policjantów, którzy od miesięcy wykonują swoje obowiązki, starając się zapewnić opiekę 23 tys. imigrantów. [Imigranci - red.] docierają tu nieustannie, dzień po dniu. Z ich strony nie ma woli do współpracy - stwierdził Kovacs.

- Widzę, że policjanci próbują utrzymać porządek wśród osób, które nie potrafią ustawić się w kolejce - ocenił.

Brud, głód i przeludnienie

Nagranie udostępnione przez Spritzendorfera wywołało oburzenie. Tym bardziej, że warunki panujące w dwóch tymczasowych obozach w Roeszke, do których trafiają uchodźcy i imigranci przekraczający granicę serbsko-węgierską, krytykują coraz ostrzej organizacje broniące praw człowieka.

W piątkowym komunikacie Human Rights Watch zauważa, że obozy w Roeszke są brudne i przeludnione, a osoby, które się w nich znalazły, głodne i pozbawione opieki medycznej.

Organizacja wskazuje, że węgierskie władze powinny jak najszybciej przedsięwziąć kroki, by poprawić panujące tam warunki.

HRW podkreśla, że choć w ostatnim czasie do obozów wpuszczono co prawda przedstawicieli Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR), jednak dostępu do nich wciąż nie mają ani dziennikarze, ani organizacje broniące praw człowieka.

Przedstawiciele HRW rozmawiali z 24 osobami, pochodzącymi m.in. z Syrii i Afganistanu. Wskazywali oni na przeludnienie, brak jedzenia i panujący w obozach brud. Jak zauważa organizacja, w Roeszke nie pracuje na stałe tłumacz, co prowadzi do licznych problemów komunikacyjnych.

Bez tłumacza i opieki medycznej

HRW podkreśla, że wielu rozmówców spędziło w Roeszke więcej niż 36 godzin, które w takich przypadkach przewiduje węgierskie prawo. Skarżyli się, że niewielkie racje żywnościowe, które otrzymywali, nie nadawały się do jedzenia. Nie byli również informowani, czy żywność jest halal. Relacjonowali także, że w obozach nie ma wody pitnej, a pragnienie sprawiało, iż niektóre z przebywających tam osób uciekało się do picia wody przeznaczonej do mycia.

Opowiadali, że niektóre z przebywających w Roeszke osób doświadczały poważnych problemów ze zdrowiem, a gorączkujące i wymiotujące noworodki były pozostawione bez opieki.

- Błagałam o mleko dla dziecka, a oni kazali mi po prostu iść - relacjonował HRW mężczyzna, który został wysłany do Roeszke wraz z żoną i dzieckiem. - Potrzebowaliśmy czystej wody dla dziecka oraz innych rodzin, ale policjanci kazali nam użyć brudnej wody - opowiadał.

"Węgry stały się miejscem absolutnego upokorzenia dla Syryjczyków" - skomentował informacje o warunkach panujących w obozie oddział Lekarzy bez Granic odpowiedzialny za działania w rejonie Morza Śródziemnego.

Napływ uchodźców

Węgierskie władze podają, że od początku roku granicę węgiersko-serbską przekroczyło nielegalnie ponad 170 tys. osób. Rząd w Budapeszcie oczekuje, że do przyszłego tygodnia do kraju przybędzie jeszcze 40 tys. migrantów.

Ich napływu nie zdołały powstrzymać zasieki z drutu kolczastego wzdłuż 175-kilometrowej granicy z Serbią. Obecnie budowany jest wysoki na cztery metry mur po stronie węgierskiej.

We wtorek premier Węgier Viktor Orban powiedział, że prace na budowie tego ogrodzenia muszą przyspieszyć. - Wszyscy muszą przygotować się na intensywną pracę w najbliższych tygodniach - powiedział Orban. Budowa tego muru ma być zakończona "pod koniec października lub na początku listopada" - dodał we wtorek członek partii rządzącej Fidesz.

Parlament węgierski rozpatruje też obecnie projekt ustawy upoważniającej władze do użycia wojska do ochrony granic. Najpewniej te przepisy zostaną zatwierdzone przez parlament, gdzie większość miejsc ma konserwatywny Fidesz. W tej sprawie może liczyć na poparcie skrajnie prawicowego Jobbiku.

W piątek Viktor Orban zapowiedział, że od 15 września osoby, które nielegalnie przekroczą granicę Węgier, będą aresztowane.

[object Object]
Kardynał Krajewski apeluje o przyjęcie uchodźców z GrecjiElemosineria Apostolica
wideo 2/23

Autor: kg\mtom / Źródło: Reuters, tvn24.pl, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Reuters

Tagi:
Raporty: